Trzy srebrne medale zdobyły polskie pięściarki w zakończonych w sobotę w czarnogórskiej Budvie mistrzostwach Europy. Finałowe pojedynki przegrały Aneta Rygielska, Elżbieta Wójcik i Martyna Jancelewicz.
Biało-czerwone czekają na triumf w ME od 2009 roku, kiedy w ukraińskim Mikołajowie drugie w karierze złoto wywalczyła Karolina Michalczuk.
Najbliżej sukcesu była 20-letnia Jancelewicz. Najmłodsza z polskich finalistek stanęła naprzeciw Gabriele Stonkute. Litwinka to tegoroczna mistrzyni globu. W maju w Stambule w decydującym pojedynku okazała się lepsza od… Oliwii Toborek, która w ostatniej chwili zastąpiła kontuzjowaną… Jancelewicz.
Zawodniczka Taurusa Goleniów w pierwszej rundzie sprawiała wrażenie nieco speszonej, ale później rozkręcała się z każdą minutą. W drugiej kilka jej mocnych ciosów doszło celu i u trzech sędziów była lepsza w tej odsłonie, a w trzeciej również nie rezygnowała z odwrócenia losów walki, ale bardziej doświadczona Litwinka skutecznie blokowała jej akcje.
Ostatecznie trzech arbitrów wytypowało wygraną Stonkute, a dwóch widziało triumfatorkę w Jancelewicz, która i tak odniosła największy sukces w karierze. Punktowali: 29:28, 27:30, 28:29, 29:28 i 27:30 na niekorzyść tegorocznej młodzieżowej mistrzyni kontynentu.
„Zabrakło mi naprawdę niewiele. Z całego turnieju jestem ogromnie zadowolona, aczkolwiek jest ogromny niedosyt. Trzeba wyciągnąć wnioski i pracować dalej do największych imprez. które przed nami. Mistrzostwa Europy to tylko mały przystanek do wielkich celów. Jestem dumna z całej naszej drużyny. Widać, że czynimy ogromny postęp z imprezy na imprezę” – podsumowała zawodniczka Taurusa Goleniów.
W finale kat. 66 kg Aneta Rygielska (Pomorzanin Toruń) przegrała z Niemką Stefanie von Berge 1:4.
27-letnia podopieczna trenera Tomasza Dylaka prowadziła po pierwszej rundzie, w której była aktywniejsza, ale w drugiej do głosu doszła Niemka. Pojedynek nadal był wyrównany i otwarty, a obie zawodniczki zadawały sporo ciosów, nie brakowało efektownych wymian. O wszystkim miało zdecydować ostatnie trzyminutowe starcie, po którym również trudno było wskazać zwyciężczynię.
Obie pięściarki w napięciu oczekiwały na werdykt arbitrów, obie nie były pewne, której ręka powędruje w górę. Ostatecznie sędziowie orzekli wygraną von Berge 4:1 (29:28, 29:28, 30:27, 27:30, 29:28).
„Czujemy duży niedosyt. Pierwszy raz boksowałam z tą Niemką. Wydaje mi się, że po raz pierwszy w tej wadze, a startuję w niej od niecałego roku, walczyłam z tak wysoką i tak dobrą zawodniczką. Do pojedynku wkradły się moje błędy, które trzeba będzie przeanalizować. Uważam, że zrobiłam bardzo duży progres od mistrzostw świata, od których minęło zaledwie pół roku” – powiedziała Rygielska.
„Z każdym dniem się uczę, a z każdym miesiącem staję się lepsza. To były bardzo dobre dla mnie zawody. Wygrałam tu trzy walki. Pokonałam m.in. mistrzynię olimpijską, dwukrotną mistrzynię świata Turczynkę Surmeneli. Ten turniej na pewno bardzo mocno zbuduje mnie psychicznie. Byłam gotowa na zdobycie złotego medalu, ale czegoś zabrakło. Być może skutkowały emocje z poprzedniej walki” – dodała.
Polka powtórzyła sukces z 2019 roku, kiedy Alcobendas również została wicemistrzynią Europy.
W Hiszpanii na drugim stopniu podium stanęła też Elżbieta Wójcik. W sobotę, podobnie jak trzy lata temu, 26-letnia zawodniczka Klubu Bokserskiego Karlino uległa w decydującej walce Irlandce Aoife O’Rourke 0:5.
W sobotę rywalka Polki od początku narzuciła swoje warunki, górowała szybkością i dynamiką, częściej trafiała, a Wójcik sprawiała wrażenie zmęczonej i walczącej bez wiary w końcowy sukces. Arbitrzy punktowali 30:26, 30:27, 29:28, 30:26 i 30:27 na korzyść O’Rourke.
„Spodziewałam się po sobie lepszej postawy. Przeciwniczka była lepsza. Wiadomo, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni” – oceniła Wójcik.
Łącznie w Budvie startowało dziewięć reprezentantek Polski.
pau/pap