”Ukraińskie tenisistki nie otrzymują od WTA wystarczającego wsparcia w obliczu inwazji Rosji na ich kraj. WTA powinno zrobić więcej, znacznie więcej, w wielu kwestiach” – skomentowała działania organizacji Ukrainka Elina Switolina.
28-letnia Ukrainka w poniedziałek wróciła do rywalizacji po urlopie macierzyńskim. Nie był to jednak dla Ukrainki najłatwiejszy po długiej przerwie powrót – spotkanie trwało blisko trzy godziny. Sił wystarczyło jej tylko na pierwszego seta, którego wygrała w tie-breaku. Później znacznie lepsza była 47. w rankingu WTA Putincewa. Po spotkaniu Switolina wyraziła wsparcie dla swojej rodaczki Łesi Curenko, która w marcu wycofała się z turnieju w Indian Wells przed meczem z Białorusinką Aryną Sabalenką z powodu ataku paniki, którego doznała po rozmowie z szefem WTA Stevem Simonem dotyczącej odpowiedzi organizacji na inwazję Rosji na Ukrainę.
„Boimy się, czujemy się puści. To, co przydarzyło się Łesi, jest bardzo smutne. Ludzie, którzy tego nie doświadczyli, nie zrozumieją jak to jest nie mieć domu, nigdzie nie czuć się bezpiecznie, mieć rodzinę w Ukrainie, która jest ostrzeliwana bombami, wiedzieć, że tamtejsze miasta są niszczone. To zarówno strach, jak i wielka pustka” – powiedziała Switolina w rozmowie z francuskim dziennikiem „L’Equipe”. „WTA powinno zrobić więcej, znacznie więcej, w wielu kwestiach. Teraz jest za późno. Było wiele komunikatów prasowych, wiele wywiadów, jednak były one bezużyteczne” – dodała tenisistka.
WTA oraz ATP od początku zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę dopuszczały Rosjan i Białorusinów do rywalizacji w turniejach, jednak pod neutralną flagą. Jedynie organizatorzy Wimbledonu rok temu zdecydowali się na wykluczenie reprezentantów tych krajów z imprezy, jednak w tym roku pod naciskiem żeńskiej i męskiej organizacji tenisowej zmienili decyzję.
BN/pap