Nie udało się Agnieszce Radwańskiej wygrać po raz drugi z rzędu turnieju WTA w Tokio. Polka uległa w półfinale rodaczce w duńskich barwach Karolinie Woźniackiej, która zresztą wygrała imprezę zwyciężając w finale Japonkę Naomi Oskę 7:5, 6:3.
Woźniacka odniosła w stolicy Japonii swoje 24. turniejowe zwycięstwo w karierze. W drodze do finału Toray Pan Pacific Open wyeliminowała Szwajcarkę Belindę Bencić, a następnie dwie polskie tenisistki – najpierw w ćwierćfinale pokonała Magdę Linetty 64:6:3, a następnie w półfinale zakończyła zwycięsko zacięty, blisko trzygodzinny bój z broniącą tytułu Agnieszką Radwańską 4:6, 7:5, 6:4. Obie tenisistki lubią turniej w Tokio i w przeszłości już tu wygrywały. Agnieszka przed rokiem i w 2011, a Karolina w 2010 roku. Wielka szkoda, że w tegorocznej edycji trafiły na siebie w półfinale, bo ich trwający dwie godziny i 51 minut pojedynek bez wątpienia był najciekawszy w całym tokijskim turnieju.
Radwańska i Woźniacka znają się i przyjaźnią jeszcze od czasów juniorskich, a ich potyczka w Tokio była już trzynastą w zawodach pod egidą WTA. Choć w tej chwili w światowej hierarchii tenisistek wyżej jest Agnieszka, to korzystniejszy bilans ich pojedynków ma Karolina, która w stolicy Japonii pokonała przyjaciółkę już po raz dziewiąty, a czwarty z rzędu. Triumf Woźniackiej w Tokio nie jest jakąś wielką niespodzianką, bo reprezentantka Danii już podczas wrześniowego US Open zasygnalizowała powrót do wysokiej formy, dochodząc do półfinału tego wielkoszlemowego turnieju. Dzięki dobrym występom w Nowym Jorku i stolicy Japonii Karolina wróciła do czołówki rankingu WTA, a jeśli poprawi swój dorobek punktowy także w Wuhan i Pekinie, może ponownie zameldować się w Top 20 światowej listy.
Woźniacka i Radwańska mają zwyczaj, że ta z nich która przegra pojedynek stawia później kolację. W Tokio rachunek musiała zapłacić krakowianka, ale niewykluczone, że w przyszłym tygodniu role się odwrócą, bo obie tenisistki wezmą udział w turnieju rangi Premier 5 Dongfeng Motor Open w chińskim Wuhan. Szanse na to są jednak nieduże, bo nasza najlepsza tenisistka w dwóch poprzednich startach odpadała tu już po pierwszych pojedynkach, czyli jak do tej pory nie wygrała w Wuhan jeszcze ani jednego meczu. Może tym razem pójdzie jej lepiej?
Krakowianka w tym roku po wycofaniu się Sereny Williams została w tej imprezie rozstawiona z numerem 3 i w pierwszej rundzie dostała wolny los. Jej pierwszą rywalką będzie zatem albo Niemka polskiego pochodzenia Sabina Lisicka, albo Rosjanka Jekaterina Makarowa. Z pierwszą z nich Radwańska wygrała trzy z pięciu dotychczasowych spotkań, natomiast z drugą wygrała cztery z sześciu pojedynków.