Agnieszka Radwańska odpadła już w pierwszej rundzie turnieju na trawiastych kortach w Birmingham. Polka przegrała z niżej notowaną Amerykanką Coco Vandeweghe.
Obie tenisistki rywalizowały wcześniej czterokrotnie, ale w Birmingham po raz pierwszy zmierzyły się na trawie. Polka po przegranym meczu skomplementowała rywalkę. „Zagrała bardzo dobrze, widać było, że na trawie czuje się znakomicie. Była regularna w wymianach, świetnie serwowała i nie dawała mi punktów za darmo. Nic dziwnego, że w poprzednim tygodniu wygrała turniej” – stwierdziła Radwańska.
Nasza najlepsza tenisistka nie był specjalnie zmartwiona porażką i chyba nawet z pewna ulgą szykowała się do opuszczenia zalanego deszczem Birmingham. Z powodu opadów jej mecz z Amerykanką trwał dwa dni i był dwukrotnie przerywany. Radwańska jest też spokojna o swoją formę. „Rozegrałam dopiero pierwszy mecz na trawie. Tak naprawdę to nie grałam źle. Być może gdybym trafiła na mniej ofensywnie grającą rywalkę, grałabym tu dalej. A tak przenoszę się wcześniej do Eastbourne, gdzie mam punkty do obronienia za ubiegłoroczny finał. A tam przynajmniej nie pada i będę miała dużo czasu żeby mocno potrenować”.