Piłkarska reprezentacja Niemiec w eliminacjach mistrzostw świata wygrała w Pradze z Czechami 2:1, ale nie popisali się pseudokibice zza Odry.
Reprezentacja Niemiec odniosła w Pradze siódme zwycięstwo w eliminacjach do mistrzostw świata 2018. Podopieczni Joachima Loewa pokonali reprezentację Czech 2:1 po golach Timo Wernera w 4. minucie i Matsa Hummelsa w 88. minucie (dla gospodarzy trafił Vladimir Darida w 78. minucie). Aktualni mistrzowie świata nie stracili w drodze do rosyjskiego mundialu jeszcze ani jednego punktu i są już o krok od awansu, ale w piątek ich sukces popsuli swoim skandalicznym zachowaniem przybyli z Niemiec kibice.
Najpierw nie potrafili uszanować ogłoszonej przez gospodarzy meczu minuty ciszy ku czci zmarłych niedawno dwóch czeskich działaczy, skandując w jej trakcie wulgarne okrzyki pod adresem… niemieckiej federacji piłkarskiej, a później w równie niewybredny sposób obrażali strzelca pierwszego gola dla ekipy Joachima Loewa Timo Wernera. Napastnik nielubianego przez fanów innych klubów Bundesligi RB Lipsk w poprzednim sezonie naraził się wymuszając rzut karny w spotkaniu z Schalke 04, który następnie zamienił na bramkę. I chociaż przeprosił za to już kilka razy, wciąż jest obrażany podczas meczów ligowych, a nawet w spotkaniach reprezentacji, jak miało to miejsce na stadionie w Pradze.
Do szokującego ekscesu doszło jednak pod koniec spotkania, kiedy to ubrana na czarno grupa około 300 niemieckich pseudokibiców zaczęła skandować nazistowskie pozdrowienie „Sieg Heil”. Tego nie zdzierżyli już nawet piłkarze reprezentacji Niemiec i po zakończeniu meczu nie podeszli jak zwykle pod sektor zajmowany przez ich fanów, żeby podziękować im za doping. „To nie byli nasi kibice, tylko chuligani” – wyjaśnił decyzję drużyny Mats Hummels.