Piłkarze Legii Warszawa na zgrupowaniu w Warce szykują formę przed czekającymi ich wkrótce meczami kwalifikacyjnymi do Ligi Mistrzów. Wśród nich wciąż nie ma najlepszego gracza „Wojskowych” Belga Vadisa Odjidji-Ofoe.
Belgijski piłkarz po trzech tygodniach urlopu pojawił się w końcu w Warszawie, ale zamiast dołączyć do kolegów trenujących w Warce, spędził dzień na negocjacjach z właścicielem i zarazem prezesem Legii Dariuszem Mioduskim. Obaj panowie spotkali się jednak nie w siedzibie klubu przy Łazienkowskiej, lecz w w Pałacu Sobańskich, w którym mieści się Polska Rada Biznesu. To tutaj Mioduski prowadził rozmowy z Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem w sprawie przejęcia ich udziałów w stołecznym klubie, więc może uznał, że jest to szczęśliwe dla niego miejsce. Niestety, rozmowy z belgijskim futbolowym najemnikiem okazały się trudniejsze niż sądził. Odjidja-Ofoe wyszedł z Pałacu Sobańskich niezadowolony i zamiast do Warki udał się na lotnisko, skąd odleciał ponoć do Belgii, gdzie przebywa jego rodzina.
Z szeroko komentowanych w mediach przecieków wynika, że uznany za najlepszego gracza Lotto Ekstraklasy Odjidja-Ofoe nie ma chyba już ochoty na wypełnienie do końca obowiązującego go jeszcze przez rok kontraktu z Legią, nie chce też podpisać nowej umowy, chociaż prezes Mioduski jest gotów zaoferować mu rekordowy w historii polskiej ligi kontrakt, przekraczając w swojej hojności magiczną barierę jednego miliona euro za rok gry. Belgijski gwiazdor, którego do Legii ściągnął poprzednik Jacka Magiery, Albański trener Besnik Hasi, najwyraźniej wycenia swoje usługi znacznie powyżej tej kwoty. Może sobie na to pozwolić, bo wspomniany Besnik Hasi niedawno został trenerem Olympiakosu Pireus i namawia swojego byłego podopiecznego do przeprowadzki pod Akropol. Trudno powiedzieć czy grecki klub jest w stanie zaoferować Odjidji-Ofoe większą gażę niż Legia, bo sądząc po złożonej „Wojskowym” ofercie transferu Belga, opiewającej na kwotę ledwie dwóch milionów euro, w kasie Olympiakosu jest raczej pustawo. Poza tym okazuje się, że sprytny belgijski najemnik przechodząc do warszawskiego klubu zagwarantował sobie w kontrakcie, że jeśli zostanie sprzedany do innego klubu za kwotę wyższą niż półtora miliona euro, Legia podzieli się z nim nadwyżką po połowie. Nic dziwnego, że działacze mistrza Polski odrzucili ofertę Olympiakosu ze śmiechem jako kompletnie dla nich nieopłacalną.
W tej biznesowej rozgrywce wszyscy mogą jednak ponieść straty. Olympiakos, bo nie pozyska ani Odjidji-Ofoe, ani też Michała Pazdana, o którego również zabiega. Legia, bo belgijski piłkarz, nawet jeśli zostanie, nie będzie ani odpowiednio przygotowany, ani też zmotywowany do gry na poziomie, do którego wszystkich zdążył już przyzwyczaić. I nie pomoże drużynie legionistów w walce o awans do Ligi Mistrzów, czego fani stołecznego zespołu z całą pewnością mu nie darują.