Tylko jeden kort w tenisowym kompleksie All England Club ma zasuwany dach. I tylko na nim można grać gdy leje deszcz. A w Londynie do czwartku pogoda nie rozpieszczała uczestników tegorocznego wielkoszlemowego Wimbledonu.
Do rywalizacji w grze pojedynczej tegorocznego Wimbledonu stanęły trzy polskie tenisistki – Agnieszka Radwańska, Magda Linette i Pula Kania, ale po pierwszej rundzie na placu boju została już tylko pierwsza z wymienionych. Rozstawiona w turnieju z numerem trzecim najlepsza z naszych tenisistek w pierwszej rundzie trafiła na znacznie niżej od niej notowaną w rankingu WTA Ukrainkę Katerynę Kozłową. Radwańska miała z nią zagrać we wtorek wieczorem, ale tego dnia Londyn utonął w deszczu i większość meczów organizatorzy byli zmuszeni przenieść na środę. Także pojedynek Polki z Ukrainką, którego na szczęście we wtorek nawet nie zdążyły rozpocząć. Mówienie o szczęściu w przypadku naszej tenisistki ma pewne uzasadnienie, bo w ostatnim czasie zdarzyło jej się przegrać takie przerywane i przekładane z powodu deszczu pojedynki. W French Open uległa niżej notowanej Bułgarce Cwetanie Pironkowej, choć zanim przerwano im grę robiła z nią na korcie co chciała. Następnego dnia Polka została przez organizatorów paryskiego turnieju wręcz zmuszona do wyjścia na mokry kort i gry nasiąkniętymi wodą piłkami, co zdecydowanie lepiej zniosła silniejsza fizycznie Bułgarka i ku swojemu niepomiernemu szczęściu zakończyła zwycięsko rywalizację z trzecią rakiet świata.
Z powodu deszczu Radwańska odpadła też szybko z dwóch turniejów na trawie poprzedzających Wimbledon – w Birmingham i Eastbourne. W tym drugim polega w starciu z waleczną Słowaczką Dominiką Cibulkovą i sympatycy talentu krakowianki zaczęli na serio obawiać się o jej formę.
Mecz z Kozłową niekoniecznie musiał zakończyć się dla naszej tenisowej gwiazdy zwycięsko, ale w środę organizatorzy uszanowali jej kategoryczną prośbę i pojedynek z Ukrainką wyznaczyli na korcie numer 1, jedynym w kompleksie The All England Lawn Tennis and Croquet Club całkowicie zadaszonym. A w takich warunkach, na suchej nawierzchni i bez dmuchającego znienacka wiatru, Radwańska rozprawiła się z Kozłową w niewiele ponad godzinę, pokonując ja 6:2, 6:1.
W drugiej rundzie rywalką Polki była sklasyfikowana na 102. miejscu rankingu WTA 19-letnia Chorwatka Ana Konjuh. Ich pojedynek zakończył się po zamknięciu wydania, ale murowana faworytką tej potyczki była Polka. Co prawda Konjuh potrafi grać na trawie i nawet ma na koncie wygrany turniej na tej nawierzchni, lecz w czwartek w Londynie już nie padało i wszystkie mecze odbywały się planowo i bez większych opóźnień, a taka sytuacja premiowała bardziej doświadczoną w wimbledońskich zmaganiach krakowiankę.
Zresztą nie tylko ją. Pierwsze rundy tego wielkoszlemowego turnieju nie obfitowały w sensacyjne porażki gwiazd, jak miało to miejsce w Australian Open czy French Open. Swoje mecze pewnie wygrywały m.in. prowadząca na światowej liście Amerykanka Serena Williams, druga w zestawieniu Hiszpanka Garbine Muguruza, ale wysoką dyspozycję zasygnalizowały też Rumunka Simona Halep, Niemka Angelique Kerber oraz dwukrotna mistrzyni Wimbledonu Czeszka Petra Kvitova.