Anita Włodarczyk nie zawiodła nadziei polskich kibiców. W poniedziałkowym konkursie rzutu młotem nasza zawodniczka nie tylko wywalczyła złoty medal, ale poprawiła też przy okazji swój własny rekord świata.
Anita Włodarczyk zdobyła złoty medal w rzucie młotem fantastycznym wynikiem 82,29 m, ustanawiając nim nowy rekord świata. O przewadze naszej zawodniczki nad konkurentkami świadczy choćby to, że w każdej z pięciu udanych prób w finałowym konkursie (jedną spaliła celowo) osiągała wyniki lepsze od najlepszych wyników rywalek. „W finale jestem w stanie uzyskać ponad 80 metrów, bo tego rzutu w ogóle nie poczułam” – mówiła Włodarczyk po eliminacjach, w których uzyskała odległość 76,93 m. „Liczę tu w Rio na bardzo dalekie rzuty. Dobrze by było pobić rekord świata. W tym kole świetnie się czuję i to powinno mi pomóc w realizacji zamierzonego celu” – dodawała aktualna mistrzyni świata.
Pół godziny przed konkursem Polka weszła do koła, by się rozgrzać. Rzuciła na pół gwizdka, a i tak młot poleciał w granicę 74 metrów. W kolejnej próbie było jeszcze lepiej – ponad 77 metrów. W tym momencie te rywalki. które w skrytości ducha liczyły na jakieś załamanie formy Włodarczyk, mogły już pozbyć się tej nadziei. Z trybun stadionu olimpijskiego Anitę zagrzewał do walki tłumek polskich kibiców, w którym byli jej rodzice, przyjaciele i trener.
Pierwszy rzut naszej mistrzyni był, jak sama mówi, „na zaliczenie”. Wynik – 76,35 m od razu dał jej prowadzenie w konkursie, ale druga w klasyfikacji Chinka Wenxiu Zhang uzyskała 75,06 m. W drugiej kolejce Polka popsuła humor rywalkom rzucając młotem poza nieosiągalną dla nich granicę 80 metrów (80,40 m). W tym momencie w zajętej przez Polaków sektorze trybun zaczęła się fiesta.
Ale to, co stało się kilkanaście minut później, przeszło do historii lekkiej atletyki. Włodarczyk zaraz po rzucie, gdy młot jeszcze leciał w powietrzu, już wiedziała, że spadnie daleko. Wynik 82,29 m był o ponad metr lepszy od jej poprzedniego rekordu świata (81,08 m). W tym momencie losy rywalizacji o złoty medal w rzucie motem kobiet była już definitywnie rozstrzygnięta. Polka była już rozluźniona, pochodziła do trybun, rozmawiała z trenerem i znajomymi. W czwartej kolejce rzuciła ponad 79 metrów, ale uznała, że to za mało i celowo spaliła próbę. W piątej poprawiła swój rezultat Chinka Zhang, ale jej wynik 76,75 m tylko umocnił ją na drugim miejscu. Polka odpowiedziała rzutem na odległość 81,74 m, czyli po raz drugi w tym konkursie pobiła swój stary rekord świata. W ostatnim podejściu nasza fenomenalna lekkoatletka uzyskała jeszcze 79,60 m, czyli o prawie trzy metry dalej niż srebrna medalistka Zhang. Tego konkursu w wykonaniu Włodarczyk zapewne nigdy nie zapomnimy, bo rzadko się zdarza taka miażdżąca przewaga nad resztą stawki.
Teraz kibice w Polsce czekają na podobny sportowy show w wykonaniu naszego młociarza Pawła Fajdka. Wszyscy liczą, że w Rio nie popełni błędów jakie przydarzyły mu się cztery lata temu w Londynie, gdy w eliminacjach spalił wszystkie trzy próby. „Od ponad trzech lat nie miałem zawodów, w których bym nie zaliczył próby. Nie popełnię starych błędów. Klimat w Rio mi odpowiada, koło jest fajne, forma dopisuje. Będzie dobrze” – obiecuje Paweł Fajdek.