7 grudnia 2024

loader

8 miliardów ludzi i tylko jedna planeta

Unsplash

15 listopada 2022 roku około godziny dziewiątej populacja świata osiągnęła 8 mld osób. Stanowi to kamień milowy w rozwoju ludzkości – oceniła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Ta symboliczna poprzeczka została właśnie przekroczona, co potęguje wyzwania środowiskowe i społeczne.

Podczas gdy do XIX wieku Ziemia liczyła mniej niż miliard mieszkańców, wzrost populacji z 7 do 8 miliardów trwał zaledwie dwanaście lat. Oznaką spowolnienia demograficznego jest to, że osiągnięcie 9 miliardów stanie się dopiero w 2037 roku, czyli zajmie około piętnastu lat. 

ONZ przewiduje „szczyt” na poziomie 10,4 miliarda w latach 80. XXI wieku i stagnację do końca wieku.

„Ten bezprecedensowy wzrost wynika ze stopniowego wydłużania się długości życia ludzkiego dzięki poprawie zdrowia publicznego, żywienia, higieny osobistej i medycyny. Jest on również wynikiem wysokiego i utrzymującego się poziomu płodności w niektórych krajach” – podkreśliły źródła ONZ.

Jednak wzrost liczby ludności stanowi przede wszystkim ogromne wyzwanie dla najuboższych krajów, w których jest on najbardziej skoncentrowany. Ta symboliczna poprzeczka 8 miliardów została przekroczona w trakcie trwającej światowej konferencji klimatycznej COP27 w Sharm el-Sheikh, która po raz kolejny podkreśla rosnącą odpowiedzialność za globalne ocieplenie krajów bogatych wobec krajów biednych, które wzywają do bardziej ambitnego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych pochodzących z działalności człowieka.

Czas zasypać przepaść między bogatymi a biednymi

Sekretarz Generalny Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres przed tym, że miliardy osób zmagają się z problemami. Setki milionów cierpią z powodu głodu, a rekordowa liczba osób ucieka z domów w poszukiwaniu pomocy w obliczu zadłużenia, trudności, wojen i katastrof klimatycznych. 

„Jeśli nie zasypiemy ziejącej przepaści między globalnymi posiadaczami i nie posiadaczami, to zastaniemy 8-miliardowy świat pełen napięć i nieufności, kryzysów i konfliktów” – przewiduje Guterres.

Źródła ONZ zwracają uwagę, że kraje o najwyższym poziomie płodności to zazwyczaj kraje o najniższym dochodzie na mieszkańca. Dlatego globalny wzrost populacji z czasem coraz bardziej widoczny jest w najbiedniejszych krajach świata, w większości w Afryce Subsaharyjskiej.

„Mimo że zwiększenie liczby ludności potęguje wpływ rozwoju gospodarczego na środowisko, rosnące dochody na mieszkańca są główną siłą napędową nie zrównoważonych wzorców produkcji i konsumpcji. Do krajów o najwyższym zużyciu zasobów materialnych na osobę i emisji gazów cieplarnianych należą zazwyczaj te, w których dochód na mieszkańca jest wyższy, a nie w których liczba ludności szybko rośnie” – akcentuje ONZ.

Indie przed Chinami

Oczekuje się, że Indie, kraj liczący 1,4 miliarda mieszkańców, który w 2023 r. stanie się najbardziej zaludnionym na świecie, wyprzedzając Chiny, w nadchodzących dziesięcioleciach doświadczy eksplozji populacji miejskiej, a megamiasta będą już znacznie przeludnione. I to pomimo antynatalistycznej polityki . Gdyż każdy rodzic, który ma więcej niż dwoje dzieci, nie może m.in. już być urzędnikiem państwowym, kandydować w wyborach regionalnych ani korzystać z pomocy publicznej. 

W Bombaju około 40 proc. ludności mieszka w slumsach, przeludnionych obszarach, składających się z prowizorycznych chat, z których większość nie ma bieżącej wody, elektryczności i urządzeń sanitarnych.

Kumulacja wzrostu

Warto również wspomnieć o tym, że ponad połowa wzrostu liczby ludności do 2050 r. będzie pochodzić według ONZ z zaledwie 8 krajów: Demokratycznej Republiki Konga, Egiptu, Etiopii, Indii, Nigerii, Pakistanu, Filipin i Tanzanii.

A do końca wieku trzy najbardziej zaludnione miasta na świecie będą afrykańskie: Lagos w Nigerii, Kinszasa w Demokratycznej Republice Konga i Dar es Salaam w Tanzanii.

JAM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Witajcie w tunelu

Następny

Trudne spotkanie światowych liderów