Po 4 latach prac, powołany w 2012 r. przez Kongres USA urząd Inspektora Generalnego ds. Odbudowy Afganistanu (SIGAR) dokonał właśnie odkrycia, że powszechna korupcja niweczy wysiłek odbudowy Afganistanu, a walka z nią powinna być od początku priorytetem misji USA w tym kraju.
Raport SIGAR stwierdza, że korupcja napędza rozżalenie Afgańczyków do rządu i wyzwala wsparcie fizyczne dla talibów. Dodajmy, że napędza też niechęć, a często nienawiść do Amerykanów, bowiem przez 15 lat ich obecności w Afganistanie korupcja rozwinęła się potężnie i straszliwie rozwarstwiła społeczeństwo, tworząc wąską warstwę ludzi majętnych i nie poprawiając życia zwykłych ludzi tkwiących od zawsze w morzu nędzy.
Od zbrojnego wkroczenia do Afganistanu w 2001 r., aby obalić talibów, którzy udostępnili kraj al- Kaidzie i wnieśli wkład do zniszczenia wieżowców WTC, Amerykanie wyłożyli na wojnę do maja 2014 r. co najmniej 710 miliardów dol. I są to szacunki najskromniejsze. Różne instytuty amerykańskie nie mogą się doliczyć prawdy. Przyjmijmy te 710 mld dol. To oznacza, że przy ludności rzędu 31 mln, wydano 23 tys. dol. w przeliczeniu na głowę Afgańczyka, co przy rodzinie liczącej najskromniej 5 osób oznacza 115 tys. dol. Majątek.
Dawanie i branie bakszyszu przy świadczeniu wszelkich usług jest w Afganistanie kulturowo uświęcone jako wyraz dobrych manier. Kraj zajmuje ostatnie miejsce wśród 177 innych na liście skorumpowania Transparency International, dzieląc miejsce z Somalią i Koreą dynastii Kimów. Więc, za powyższe pieniądze można było przekupić wszystkich Afgańczyków. I wcale nie trzeba by było wypłacać bakszyszu sprawiedliwie.
A gdyby jeszcze Afgańczyka nauczyć gospodarzyć tymi pieniędzmi i stworzyć możliwości dobrego ich zainwestowania, no to powstałby inny świat. Ale nie powstanie. Jak tylko jednostki pomocnicze i szkoleniowe wojsk USA i sojuszniczych wyjadą, kraj zacznie cofać się w rozwoju cywilizacyjnym pod naporem islamistycznych ugrupowań zbrojnych – być może do czasów Mahometa.
I dziś jest tak, że talibowie panują nad blisko połową Afganistanu. Władze tracą terytorium coraz szybciej. Tylko od stycznia do maja br. talibowie przechwycili pięć procent kraju. Dokładnie oznacza to 19 powiatów w kraju liczącym ich 400. Amerykańscy doradcy współpracujący z afgańskim wojskiem pocieszają się, że utrata terytorium to wynik wycofania sił z „mało ważnych obszarów” i przeznaczenia ich do „prowadzenia operacji ofensywnych, uzyskania i utrzymania inicjatywy, wykorzystania dogodnych okazji i skonsolidowania zysków taktycznych”.
Obecnie talibowie zarządzają większym obszarem niż kiedykolwiek od obalenia ich rządów w 2001 roku. Po 15 lat wojny z udziałem zachodnich wojsk, śmierci trzech tysięcy żołnierzy i kilkudziesięciu tysięcy Afgańczyków oraz zmarnowania setek miliardów dolarów, sytuacja wraca do punktu wyjścia.