Trwa ofensywa wojsk tureckich w Syrii, gdzie lotnictwo i zagony pancerne atakują stanowiska milicji Kurdów syryjskich z YPG, którzy dotychczas walczyli z Państwem Islamskim. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie podało, że wskutek ataków tureckich, Kurdowie stracili wczoraj 2 przyczółki. Kilkudziesięciu cywilów zginęło w miejscowościach Dżeb el-Kusa i al-Amarna
Samoloty tureckie oraz artyleria atakowały stanowiska YPG na północy Syrii. Według Obserwatorium wspierane przez Turków oddziały rebeliantów, najprawdopodobniej Turkmenów (tureckiego ludu żyjącego w Syrii od stuleci), przejęły z rąk Kurdów dwie miejscowości.
Jeden żołnierz turecki zginął, a trzech zostało rannych w ataku rakietowym na ich czołg w pobliżu syryjskiego miasta Dżarabulus – przyznały się tureckie źródła wojskowe. Według nich pocisk rakietowy wystrzelono z obszaru pod panowaniem YPG. Wojsko tureckie wkroczyło do Syrii, aby nie dopuścić do opanowania przez YPG miasta Dżarabulus po odbiciu go z rąk Państwa Islamskiego. Teraz jest w rękach tureckich.
Prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan ogłosił początek operacji wojskowej w północnej Syrii w środę. Ma ona rzekomo być wymierzona w Państwo Islamskie, ale prawdziwym celem jest milicja kurdyjską. Przebywający w Ankarze wiceprezydent USA, Joe Biden poparł operację.
Turcja utrzymuje, że ofensywę prowadzi kilkuset rebeliantów z Wolnej Armii Syryjskiej walczącej z rządem prezydenta Syrii, Baszara Asada. A tureckie lotnictwo, artyleria i czołgi tylko ich wspierają. Ofensywa nosi kryptonim „Tarcza Eufratu”. Uczestniczą w niej też pododdziały tureckich sił specjalnych.