Kilkudziesięciu mieszkańców Harlow, w tym Polacy, spotkało się w sobotę z komendantem policji angielskiego hrabstwa Essex, aby omówić działania dla zapobieżenia dalszym napaściom na Polaków. Niedawno grupa wyrostków zamordowała 40-letniego Arkadiusza J., a drugiego Polaka ciężko pobiła.
Niebawem, tuż po marszu milczenia Polaków i wspierających ich Brytyjczyków, w szpitalu znalazło się dwóch innych Polaków.
Wspierający społeczność polską Brytyjczycy przekazali policji, iż stracili do niej zaufanie. Podkreślali, że od miesięcy wokół placu The Stow, gdzie doszło do morderstwa, panowała „uciążliwa i trudna dla wszystkich sytuacja, nie tylko dla Polaków”. Nie sądzę, żeby to było zabójstwo motywowane nienawiścią na tle narodowościowym, powiedziała jedna z mieszkanek. Ta banda zaczepiała wszystkich, dręczyła, tragedia była sprawą czasu. Gdzie byliście?, pytała.
W spotkaniu z mieszkańcami miasta wzięli udział m.in.: komendant Sean O’Callaghan, poseł Partii Konserwatywnej, Robert Halfon i zastępczyni komisarza policji hrabstwa Essen, Jane Gardner.
Nie jesteśmy w stanie zapewnić patrolowania przez całą dobę wszystkich zakątków miasta, bronił się O’Callaghan. Ale zapewniał, że „w Harlow nie ma miejsca na incydenty rasistowskie wobec żadnej społeczności, w tym polskiej”. Podał też, że do Harlow przybędzie dwóch policjantów z Polski, którzy przez co najmniej tydzień będą wspierać kolegów angielskich. Prawdopodobnie już w środę, ubrani w polskie mundury, ruszą na pierwszy patrol.