Po czterech latach prezydentury centrolewicowej Michelle Bachelet do pałacu w Santiago de Chile powraca prawicowy polityk. Skład gabinetu Sebastiana Pinery wzbudził spore oburzenie. Niektórzy członkowie rządu okazują się sentymentalnymi zwolennikami zbrodniczej dyktatury.
„To obraza dla tysięcy obywateli, których bliscy stracili życie z rąk rzeźników Pinocheta” – tak skład rządu ogłoszony przez prezydenta-elekta skomentował jeden z Chilijczyków zapytanych przez reporterów publicznej telewizji. Powodów do oburzenia jest sporo. Wszystko wskazuje na to, że Pinera, kandydat, który wygrał grudniowe wybory z centrowym, łagodnym programem, chce teraz cofnąć wiele z prospołecznych reform zainicjowanych przez poprzednią prezydent – zmian, które wprowadziły elementy normalności w skrajnie niesprawiedliwym systemie, stworzonym przez kapitalistycznego tyrana.
Nowy minister spraw wewnętrznych, Andrés Chadwick w czasach młodości był aparatczykiem dyktatury. Augusto Pinochet w podzięce za wierność mianował go przewodniczącym Organizacji Młodzieży Katolickiego Uniwersytetu. Chadwick oraz świeżo mianowany szef resortu sprawiedliwości Hernán Larraín w przeszłości z entuzjazmem wypowiadali się o działalności Colonii Dignidad – odseparowanej od reszty kraju kolonii zlokalizowanej na południu Chile, założonej przez zbiegłych nazistów, zarządzanej przez pedofila i byłego członka Hitlerjugend Paula Schäfera.
– To nie będzie rząd postępowy – ocenił w rozmowie z „Guardianem” komentator polityczny Claudio Fuentes.