6 listopada 2024

loader

Co dalej z wagnerowcami?

W ciągu ostatnich miesięcy świat stał się świadkiem dynamicznych zmian w działaniach najemników z grupy Wagnera. Po buncie Jewgienija Prigożyna bojownicy opuścili Ukrainę, kierując się na Białoruś. Ich obecność w nieużywanym obozie armii narodowej w pobliżu miasta Tsel, stała się przedmiotem licznych analiz, które próbowały zrozumieć ich nową rolę w geopolitycznej grze Kremla.

Jaka będzie przyszłość najemników Wagnera? Po buncie w czerwcu ich przywódcy, Jewgienija Prigożyna, wyjechali z Ukrainy na Białoruś. Zadawano sobie pytania. Kto miał ich utrzymać? Co zamierzali robić w oficjalnie pokojowym kraju? Czy zamierzali zostać, czy wyjechać do jednego z krajów afrykańskich, w których działa Wagner?

Z czasem stało się jasne, że jest to część większej strategii. Prigożyn deklarował, że Wagner „zostanie na Białorusi przez jakiś czas”. Jednocześnie na Białorusi zarejestrowano dwie spółki związane z firmą Wagner, co zinterpretowano jako oznakę długotrwałej instalacji i potwierdzenie ich długoterminowych planów w regionie. 

Jednak analiza zdjęć satelitarnych opublikowanych przez Radio Wolna Europa ukazała, że obóz Tel zaczyna się kurczyć. 101 z 273 namiotów zostało zdemontowanych z obozu Tel między 1 a 23 sierpnia. To sugerowało, że bojownicy Wagnera mogą kierować się w stronę nowych misji, a Białoruś była jedynie przystankiem w ich podróży.

„Jednak z naszych danych i informacji Radia Wolna Europa wynika, że mimo demontażu części namiotów, liczba sprzętu w obozie nie uległa zmianie. Innymi słowy, jeśli jacyś najemnicy rzeczywiście pojechali do Rosji, Wagner nie planował całkowitego zamknięcia swoich obiektów” – zauważyła Hajun Project, sieć, która śledzi ruchy wojskowe na Białorusi.

Już na początku sierpnia kanał na Telegramie VChK-OGPU, który publikuje informacje o rosyjskich służbach bezpieczeństwa, twierdził, że najemnicy wracają do Rosji w grupach od 500 do 600 osób. Według źródeł wewnątrz Wagnera cytowanych przez VChK-OGPU „Aleksander Łukaszenko odmówił udziału w finansowaniu i oczekiwał, że pieniądze będą pochodzić z Federacji Rosyjskiej”. Wobec braku odpowiedzi z Moskwy mężczyźni podobno zaczęli być wysyłani na bezterminowe wakacje do Rosji.

Mińsk nie wydaje się już pewien, jaki los chce zrobić z najemnikami. Po fanfarach zapowiedzi wspólnego szkolenia wojska z ludźmi Wagnera, którzy mieli pełnić rolę instruktorów, zdjęcia z manewrów stały się znacznie rzadsze w propagandzie. „Ostatnia wzmianka o szkoleniu z Wagnerem przez Ministerstwo Obrony miała miejsce 30 lipca, kiedy nasze dane pokazują, że są one kontynuowane” – zauważa Hajun Project.

Afryka przyszłością wagnerowców?

Afryka stała się kolejnym polem działania dla najemników. Kraje takie jak Mali, Republika Środkowoafrykańska, Libia i Syria stały się miejscami, w których najemnicy kontynuują swoją działalność. Ostatni publiczny wizerunek nieżyjącego już Prigożyna nagrany w Afryce, potwierdza, że kontynent był kluczowym obszarem zainteresowania grupy.

Sam Putin zasygnalizował swoje ambicje wobec Rosji w Afryce na szczycie afrykańskich przywódców w Soczi w 2019 roku, kiedy opisał kontynent jako miejsce „znaczących możliwości” dla Kremla.

Dzięki działaniom Wagnera Moskwa zdobyła wpływy w wielu krajach afrykańskich. Ta ekspansja jest częścią szerszego pragnienia Putina, aby przywrócić Rosji jej wielką potęgę, stawiając go częściowo przeciwko Chinom, Turcji, Zjednoczonym Emiratom Arabskim i innym krajom, które walczą o pozycję w Afryce.

Grupa wspierała rządy afrykańskie w operacjach bojowych przeciwko grupom rebeliantów. M.in. w 2018 roku około tysiąca żołnierzy Wagnera weszło do Republiki Środkowoafrykańskiej (CAR), by bronić rządu prezydenta Faustina-Archange’a Touadéra przed atakami rebeliantów na stolicę, Bangui. W zamian za to, filie Wagnera otrzymały nieograniczone prawa do wycinki drzew i kontrolę nad lukratywną kopalnią złota Ndassima. Ponadto Wagner działał jako służba ochrony dla zagrożonych reżimów. Grupa była również aktywna w Sudanie od 2017 roku, szkoląc sudańskie wojsko, chroniąc zasoby mineralne i tłumiąc sprzeciw wobec rządu prezydenta Omara al-Baszira, wszystko w zamian za eksport złota do Rosji.

Choć działalność grupy była zawsze opłacalna, to bez wsparcia państwa rosyjskiego grupa by nie przetrwała. Kreml zdaje sobie sprawę z wartości bojowników Wagnera i ich zdolności do wpływania na sytuację w kluczowych regionach świata.

Wagner, choć działa w cieniu, stał się jednym z najważniejszych narzędzi w rękach Kremla. Ich działania w Afryce, wsparcie dla różnych frakcji i wpływ na lokalne konflikty pokazują, że są nie tylko najemnikami, ale także częścią większej strategii geopolitycznej Rosji. 

Reorganizacja?

Od czasu szaleńczego buntu 24 czerwca nie ma wątpliwości, że Kreml podjął się reorganizacji ekosystemu Wagnera. Grupa może zmienić swoją nazwę. Wojsko lub służby wywiadowcze będą go kontrolować nieco ściślej. Inne rosyjskie firmy paramilitarne bliskie władzy, takie jak grupa Patriot, której podobno przewodzi rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu, czy grupa Redut, mogą wznowić część swojej działalności. W tym kontekście śmierć Prigożyna i innych kluczowych postaci w katastrofie lotniczej nic nie zmienia, model musi być kontynuowany. Rosyjska siatka wojskowo-mafijna w Afryce będzie dalej istnieć w takiej czy innej formie.

l/nt/jm

Redakcja

Poprzedni

Nowa Lewica otwiera drzwi dla Shostak

Następny

F-16 pokrzyżują Rosjanom szyki?