8 grudnia 2024

loader

Coraz mniej Polaków na brytyjskich uczelniach

fot. Wikipedia Commons

Prawie sześciokrotnie spadła od czasu brexitu liczba Polaków składających dokumenty na brytyjskie uniwersytety. Przyczyną tego są znacznie wyższe koszty, które jak mówi Jakub Babuska, współprzewodniczący Federacji Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii, dla większości chętnych stały się zaporowe.

Jak informuje Jakub Babuska – „Po brexicie wysokość czesnego dla studentów z UE wzrosła mniej więcej trzykrotnie plus trzeba pamiętać, że nie są już dostępne dla nich pożyczki studenckie, więc dla wielu osób koszty stały się zaporowe. W zasadzie tylko ci, którzy mieszkali już wcześniej w Wielkiej Brytanii, mają jakieś dodatkowe finansowanie, bądź pochodzą z bardzo zamożnych rodzin mogą się obecnie zdecydować na studia w Wielkiej Brytanii”.

Do czasu zakończenia okresu przejściowego po brexicie studenci z UE byli traktowani tak samo jak brytyjscy, czyli czesne było ograniczone do 9250 funtów za rok, a ponadto mieli prawo do kredytów studenckich. Teraz są traktowani tak samo jak obywatele wszystkich krajów trzecich. Efekty tego widać w statystykach.

Mniej chętnych

Według danych UCAS, organizacji zajmującej się obsługą procesu rekrutacji na brytyjskie uniwersytety, w styczniowym, czyli głównym terminie dokumenty na brytyjskie uniwersytety na rok akademicki 2023/24 złożyło 680 kandydatów mających stałe miejsce zamieszkania w Polsce. Ta liczba może jeszcze nieco wzrosnąć, bo na niektóre kierunki artystyczne aplikacje składa się później, poza tym jest jeszcze dodatkowy termin w czerwcu, ale nie zmieni to ogólnego obrazu.

Dla porównania – w roku 2020, ostatnim, gdy obowiązywały stare zasady, zgodnie z którymi kandydaci z krajów Unii Europejskiej byli traktowani tak samo jak Brytyjczycy, dokumenty w styczniowym terminie złożyło 3900 kandydatów z Polski, co było rekordem. Ale także przez kilka poprzednich lat ta liczba przekraczała 3000. Tegoroczna liczba chętnych jest też wyraźnie niższa niż ta z 2021 r. – 1110 – gdy oprócz nowych zasad ważnym czynnikiem zniechęcającym była pandemia Covid-19.

Babuska zwraca uwagę, że studenci z polskim obywatelstwem aplikujący na brytyjskie uniwersytety to nie tylko ci, którzy kończą szkoły w Polsce i przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, ale też ci, którzy tu mieszkają od pewnego czasu. „Sądzę, że to oni będą w coraz większym stopniu reprezentować Polskę na uczelniach” – mówi.

Coraz częściej wybierane są inne kraje

Jak dodaje, w efekcie absolwenci polskich szkół, którzy chcą studiować za granicą, coraz częściej wybierają inne kraje. „Kwestie finansowe sprawiają, że oferty uniwersytetów europejskich, które albo w ogóle nie pobierają czesnego, albo jest ono dużo niższe, stają się znacznie bardziej konkurencyjne. Plus trzeba do tego dodać koszty życia, które szczególnie w przypadku Londynu są wyższe niż w większości pozostałych miejsc w Europie” – mówi Jakub Babuska.

Spadek chętnych do studiowania na brytyjskich uniwersytetach nie dotyczy tylko Polaków – w mniejszym lub większym stopniu podobny trend jest w przypadku prawie wszystkich krajów UE, choć w przypadku tych z Europy Środkowo-Wschodniej jest on wyraźnie wyższy. Jak pokazują statystyki UCAS, o ile w latach 2015-20 dokumenty w styczniu składało 42-45 tys. kandydatów z UE, to w tym roku zrobiło to tylko 20,5 tys. Jedynym krajem, z którego liczba chętnych rośnie jest Irlandia, co wynika z tego, że jej obywatele są wyłączeni z nowych zasad wprowadzonych po brexicie.

Lukę spowodowaną mniejszą liczbą kandydatów z krajów UE wypełniają – i to z naddatkiem – ci z innych państw. Jak wynika z danych UCAS, w styczniu aplikacje na brytyjskie uniwersytety złożyło 94,4 tys. takich osób, co jest rekordem. To oznacza niemal dwukrotny wzrost w ciągu dekady.

DT/PAP

Redakcja

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Portugalia. Koniec walki o eutanazję