Wydaje mi się, że ten rząd nie ma perspektywy na przetrwanie całej kadencji – powiedział Bartosz Chmielewski z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), komentując uformowanie się nowego rządu Estonii po przeprowadzonych na początku marca wyborach parlamentarnych.
12 kwietnia estoński parlament udzielił Kai Kallas mandatu do utworzenia nowego – trzeciego pod jej przewodnictwem – rządu. W skład koalicji rządowej wchodzą liberalne Estońska Partia Reform i Eesti 200 oraz Partia Socjaldemokratyczna (SDE). Partii Reform przypadnie sześć ministerstw oraz stanowisko premiera, jej koalicjantom – po trzy resorty. Koalicja w 101-osobowym Riigikogu posiada 60 głosów.
Umowa koalicyjna trzech ugrupowań przewiduje m.in. podniesienie podatków VAT i dochodowego oraz wprowadzenie podatku samochodowego. W tekście wiele uwagi poświęcono problemom środowiska. Koalicja chce wyremontować jak najwięcej budynków w poszukiwaniu efektywności energetycznej, co obejmie także sektor publiczny. Zapowiedziano też wprowadzenie równości małżeństw i kontynuowanie planu stopniowego wprowadzania w Estonii nauczania wyłącznie w języku estońskim.
„To jest rząd liberalny, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę kwestie społeczne. Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, co do zasady Partia Reform i Eesti 200 liberalne są, ale podniesienie podatków jest wymuszone sytuacją gospodarczą kraju” – podkreślił Chmielewski.
„Kaja Kallas stoi na stanowisku, że podniesienie podatków jest po prostu krokiem, którego ze względu na pogarszającą się sytuację gospodarczą nie da się uniknąć. To temat, który bardzo burzy Estończyków, ponieważ o zmianach tych nie mówiono w trakcie kampanii wyborczej” – dodał. Estonia boryka się z konsekwencjami globalnych kryzysów wywołanych pandemią Covid-19 oraz wojną na Ukrainie.
Spory w obozie rządzącym
Komentując relacje w ramach samej większości rządowej, ekspert OSW zwrócił uwagę na istnienie kwestii dzielących poszczególne jej elementy oraz na spory personalne.
„Część postulatów zapisanych w umowie koalicyjnej jest jawnie krytykowana przez Socjaldemokratów. Wydaje mi się, że ten rząd nie ma perspektywy na przetrwanie całej kadencji. Wcześniej czy później, gdy dojdzie – na przykład – do dyskusji na temat odebrania praw wyborczych w wyborach samorządowych obywatelom Rosji i Białorusi, będącym estońskimi rezydentami, Partia Socjaldemokratyczna będzie temu przeciwna. A to postulat, który chcą zrealizować pozostałe dwie partie” – zaznaczył analityk.
„Istnieją też inne kwestie, które mogą powodować tarcia pomiędzy koalicjantami. W poprzedniej kadencji dochodziło do sporów pomiędzy Kallas a przewodniczącym Socjaldemokratów Laurim Laanemetsem i spory te mogą dać o sobie znać także w przyszłości” – dodał.
Dojdzie do zmiany większości?
Zapytany o ewentualną możliwość utworzenia innej większości w ramach obecnego układu w Riigikogu, analityk odpowiedział: „Patrząc na skład parlamentu trudno przewidzieć, jak mogłaby wyglądać alternatywa dla obecnego rządu. Koalicje, które dałoby się skleić, już istniały i rozpadały się w poprzednich kadencjach. W obecnym parlamencie trudno o układ, który mógłby przetrwać cztery lata”.
Odnosząc się do polityki bezpieczeństwa i spraw zagranicznych, przyznał, że „nie widzi żadnych strategicznych zmian”. „Margus Tsahkna, nowy szef resortu dyplomacji, będzie raczej kontynuować politykę poprzedniego ministra. Polityka bezwarunkowego wsparcia Ukrainy, lobbowania na rzecz coraz większego nacisku na Rosję – to wszystko będzie kontynuowane” – ocenił Bartosz Chmielewski.
JM/PAP