5 grudnia 2024

loader

Erdogan odda władzę w wypadku przegranej?

fot. Wikipedia

Kemal Kilicdaroglu, wspólny kandydat sześciu tureckich partii opozycyjnych, zapowiada przeorientowanie kraju na Zachód, jeżeli wygra zaplanowane na 14 maja wybory prezydenckie. Sondaże wskazują, że przewodzący Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kilicdaroglu i ubiegający się o reelekcję Recep Tayyip Erdogan cieszą się niemal równym poparciem wyborców.

Kilicdaroglu w wywiadzie dla BBC powiedział – „Młodzież chce demokracji. Nie chcą, żeby policja wpadała im rano do domu, bo coś napisali na Twitterze”.

Kandydat opozycji stwierdził, że chce przeorientować kierunek tureckiej polityki tak, by relacje z krajami Zachodu stały się priorytetem polityki zagranicznej.

„Chcemy stać się częścią cywilizowanego świata” – powiedział. – „Chcemy wolnych mediów i pełnej niezależności sądów. Erdogan rozumuje inaczej, dąży do większego autorytaryzmu. Różnimy się z nim jak czerń od bieli”.

Cambridge Analytica po turecku

Kilicdaroglu napisał na Twitterze, że „brudnych gierek” oraz „zabawy w Cambridge Analytica” ma się dopuszczać Fahrettin Altun, dyrektor biura ds. komunikacji prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

Firma Cambridge Analytica trafiła na pierwsze strony gazet w 2018 roku, po tym gdy wyszło na jaw, że wykorzystywała dane użytkowników Facebooka w kampanii prezydenckiej byłego prezydenta USA Donalda Trumpa w 2016 roku.

Kilicdaroglu zwrócił uwagę na to, że rząd Turcji może w podobny sposób manipulować opinią publiczną – poprzez kampanie dezinformacyjne i propagandowe z wykorzystaniem mediów społecznościowych.

Altun zaprzeczył oskarżeniom i oświadczył: „Fakt, że Kilicdaroglu czuje się nieswojo z naszą dyrekcją ds. komunikacji, która uczyniła walkę z dezinformacją priorytetem, wskazuje, że jesteśmy na dobrej drodze”.

Lewica popiera Kilicdaroglu

Prokurdyjski, lewicowy Sojusz Pracy i Wolności – trzecia najsilniejsza koalicja przedwyborcza w Turcji – popiera Kilicdaroglu.  Sojusz – który pod koniec marca ogłosił decyzję o niewystawieniu swojego kandydata w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 14 maja – wzywa swoich wyborców do oddania głosu na kandydata największego w Turcji bloku opozycyjnego.

„Turcja zmierza w kierunku swoich najważniejszych wyborów w czasie wielu kryzysów, w tym politycznego, społecznego i ekonomicznego. Obywatele Turcji są jednak skupieni na uratowaniu swojej przyszłości i zwycięstwie w majowych wyborach” – napisano w oświadczeniu sojuszu.

„W tym krytycznym momencie tureckiej polityki jesteśmy zdeterminowani wypełnić nasz historyczny obowiązek wobec przeszłych i przyszłych pokoleń. Z tego właśnie względu deklarujemy nasze pełne wsparcie dla kandydatury Kemala Kilicdaroglu” – dodano.

Sojusz, w którym wiodącą rolę odgrywa prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), wezwał też do głosowania na swoje listy w przeprowadzanych równolegle z prezydenckimi wyborach parlamentarnych. „Wesprzyjmy walkę o prawa represjonowanych, wykorzystywanych i marginalizowanych grup Turcji” – zaapelowano.

Wyniki przeprowadzonego w ostatnich dniach kwietnia sondażu firmy Artibir dają sojuszowi lewicy 11,9 proc. poparcia, przy 32,3 i 31,4 proc. dla kolejno: rządzącej konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) oraz centrolewicowej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemala Kilicdaroglu. W tym samym badaniu kandydat na prezydenta wspierany przez większość tureckiej opozycji uzyskał 49,4 proc. głosów ankietowanych; 43,7 proc. przypadło obecnemu prezydentowi Recepowi Tayyipowi Erdoganowi.

Erdogan odda władze?

BBC podkreśla, że istnieją obawy, czy po ewentualnie przegranych wyborach Erdogan odda pokojowo władzę. Kilicdaroglu – jak relacjonuje portal – jest jednak dobrej myśli. „Wyślemy (Erdogana) na emeryturę, postawimy do kąta. Ustąpi, nikt nie powinien mieć wątpliwości” – powiedział opozycjonista.

Według BBC nie wszyscy podzielają ten optymizm. Istnieją przesłanki, że obecna władza szykuje się do podważenia wyników wyborów, jeżeli okażą się niekorzystne dla urzędującego prezydenta. Minister spraw wewnętrznych Turcji Suleyman Soylu ostrzegł, że wybory będą „próbą zachodniego zamachu stanu”.

Obserwatorzy zgadzają się, że wybory raczej nie zostaną rozstrzygnięte 14 maja i konieczna będzie druga tura.

JA/PAP

Redakcja

Poprzedni

Prezesom inflacja nie straszna

Następny

Real Madryt z Pucharem Króla