Przekazanie Ukrainie amerykańskich samolotów wielozadaniowych F-16 nie zapewni jej zwycięstwa w wojnie z Rosją, ale może skomplikować siłom wroga możliwości działania na froncie – ocenił redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma.
Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski złożył wizyty w Holandii i Danii. Efektem jego podróży były decyzje władz tych dwóch państw o przekazaniu Ukrainie 61 samolotów F-16: 42 ofiarowanych przez Holandię i 19 przez Danię. Przekazanie myśliwców zakomunikowała również Norwegia. Według norweskiego nadawcy NRK będzie to od pięciu do 10 maszyn. „Mamy na razie trzy kraje, które oddadzą nam swoje samoloty: Dania, Holandia i Norwegia. Jestem Wam niezwykle wdzięczny” – podkreślił Zełenski.
Wcześniej, podczas lipcowego szczytu NATO w Wilnie, ministrowie 11 państw Sojuszu – Polski, Belgii, Kanady, Danii, Holandii, Luksemburga, Norwegii, Portugalii, Rumunii, Szwecji i Wielkiej Brytanii – powołali koalicję w celu szkolenia ukraińskich pilotów i mechaników w użyciu i obsłudze samolotów F-16. Holandia i Dania objęły przewodnictwo w tej inicjatywie. 18 sierpnia władze USA potwierdziły, że Waszyngton poprze przekazanie F-16 Kijowowi przez europejskich sojuszników.
„Decyzja o dostarczeniu tych maszyn to kolejny, niejako naturalny etap dozbrajania Ukrainy przez Zachód po wcześniejszym wyposażeniu armii tego państwa w wyrzutnie rakietowe HIMARS i Patriot czy czołgi Leopard. Kraje NATO zainwestowały już dziesiątki miliardów dolarów w pomoc Ukrainie, lecz teraz istniała potrzeba pewnego nowego impulsu, przełamania kolejnych barier. Warto jednak pamiętać, że Zachód stara się przekazywać Kijowowi zaawansowane uzbrojenie i sprzęt wojskowy stopniowo, co wynika też ze względów praktycznych. Strona ukraińska nie jest w stanie zaabsorbować wszystkiego od razu, a kraje NATO chcą mieć pewność, że ich broń będzie skutecznie wykorzystana. Dlatego decyzja o F-16 zapadła dopiero teraz, chociaż starano się o taką już kilka miesięcy temu” – zauważył Cielma.
W ocenie eksperta Ukraina potrzebuje amerykańskich maszyn zarówno ze względów prestiżowych, związanych z podtrzymaniem morale społeczeństwa, jak też operacyjnych. Według eksperta F-16 mogą okazać się szczególnie skuteczne w walce z rosyjskimi samolotami atakującymi cele na Ukrainie kierowanymi bombami lotniczymi.
„Przekazanie F-16 nie zmieni losów wojny, lecz może pokrzyżować Rosjanom szyki. Agresorzy każdego dnia zrzucają kilkadziesiąt takich bomb, operując (na terenach okupowanych) poza zasięgiem ukraińskich sił naziemnej obrony przeciwlotniczej. Jeśli F-16 zostaną uzbrojone w zachodnie pociski rakietowe powietrze-powietrze, przeciwnik może mieć trudność z kontynuowaniem takich ataków. Duże znaczenie ma też uzupełnienie ukraińskich strat, ponieważ pamiętajmy, że Kijów stracił dotychczas wiele samolotów podczas misji bojowych” – podkreślił analityk.
Jak dodał, próby prognozowania wpływu F-16 na przebieg konfliktu są obarczone dużym ryzykiem również ze względu na długi termin dostaw tych maszyn na Ukrainę oraz ich stan techniczny.
„Perspektywa wdrożenia tych samolotów w ukraińskiej armii pozostaje bardzo odległa, głównie z uwagi na czas szkoleń pilotów. Władze Danii ogłosiły, że pięć F-16 może zostać dostarczonych około końca roku 2023, następne w roku przyszłym, a jeszcze kolejne – w 2025. Trudno powiedzieć, jak wówczas będzie wyglądała wojna i czy w ogóle będzie jeszcze trwała. Ponadto prawdopodobnie nie wszystkie F-16 zostaną wykorzystane w walce. Duńskie i holenderskie maszyny pochodzą z lat 80. XX wieku, potem były modernizowane. Te kraje nie inwestowały, szczególnie ostatnio, w ich sprawność operacyjną, ponieważ wycofywały F-16 z użytku z myślą o zastąpieniu ich nowocześniejszymi samolotami” – zaznaczył Cielma.
Ekspert zauważył, że lotnictwo Ukrainy konfrontuje się z siłami powietrznymi wroga, które – mimo licznych błędów i porażek – wciąż pozostają dużo lepiej zorganizowane pod względem systemowym. To zmusza dowództwo w Kijowie do stosowania niestandardowych, asymetrycznych metod prowadzenia walki.
„Ukraińcy są w tym skuteczni i mogą pochwalić się wieloma sukcesami, chociaż muszą wcielić się w rolę harcowników, którzy próbują zaszkodzić znacznie liczniejszemu przeciwnikowi. Nie brakuje im jednak dobrych pomysłów, o czym świadczy skuteczne zintegrowanie samolotów produkcji sowieckiej z zachodnimi pociskami, takimi jak m.in. amerykańskie AGM-88 HARM czy brytyjskie Storm Shadow. Widzimy zatem, że – nawet bez F-16 – Ukraińcy sięgnęli po innowacyjne rozwiązania. Efektywnie atakują też rosyjskie lotniska przy pomocy bezzałogowców. Ostatni, szczególnie zasługujący na uwagę przykład takich działań to zniszczenie w sobotę samolotu bombowego Tu-22M3 na terytorium Rosji” – wyliczał Cielma.
W ocenie Cielmy Ukraina nie powinna mieć problemu z przystosowaniem swojej infrastruktury wojskowej, głównie lotnisk, do przyjęcia samolotów F-16.
„Ukraińskie lotnictwo opiera się w warunkach wojennych na niewielkich, mobilnych zespołach, które muszą manewrować i wykorzystywać też m.in. drogi publiczne. Nie jest to jednak niczym nadzwyczajnym, ponieważ F-16 startują też z dróg np. na Tajwanie. Tak naprawdę wystarczy tutaj około 2 km prostej, dobrze utrzymanej asfaltowej nawierzchni i odpowiedni osprzęt do zabezpieczenia operacji lotniczych” – przyznał analityk.
pap/jm