7 listopada 2024

loader

Grzęzawisko libijskie

Z Wiednia nadeszła wiadomość, że 25 państw i instytucji międzynarodowych uzgodniło, iż poprą wniosek libijskiego rządu porozumienia narodowego, by ONZ uchyliła zakaz dostaw do Libii broni.

Rząd premiera Fajiza as-Saradża chce mieć broń śmiercionośną i amunicję niezbędną do zwalczania Państwa Islamskiego (PI) i innych organizacji terrorystycznych, powiedział sekretarz stanu USA, John Krery.
Pod komunikatem wiedeńskim oprócz USA podpisały się m.in. Arabia Saudyjska, Chiny, Egipt, Francja, Niemcy, Rosja, Tunezja, Wielka Brytania i Włochy. ONZ embargo na dostawy do Libii broni ogłosiła na początku 2011 roku, aby reżim Muammara Kadafiego nie mógł masakrować buntujących się Libijczyków.
Po upadku Kadafiego kraj pogrążył się w krwawym chaosie. Powstały dwa konkurujące rządy i parlamenty – jeden w Trypolisie, drugi w Tobruku. Oraz multum zbrojnych milicji plemiennych, klanowych, religijnych popierających jednych albo drugich i jeszcze zajadle zwalczających się w zmiennych układach.
Po długich zabiegach ONZ w marcu br. powstał rząd porozumienia narodowego z premierem as-Saradżem. Problem polega na tym, że jest on wciąż bardzo „papierowy”, a jego władza obejmuje nikłe terytorium. Parlament w Tobruku jeszcze go nie uznał. Ponadto nad niektórymi portami, jak Syrta, panuje PI, skąd śle do Europy „uchodźców”. Dżihadyści (4-6 tys. bojowników) są obecnie także w Misracie Dernie, Benghazi i Sabracie
Kerry i jego włoski odpowiednik, Paolo Gentiloni podkreślali na konferencji prasowej, że społeczność międzynarodowa nie ma zamiaru interweniować zbrojnie w Libii, by wspierać as-Saradża. Ale prasa zachodnia donosi, że jednostki sił specjalnych Francji, W. Brytanii i USA działają już w Libii. Waszyngton przyznał się zresztą, że ma w Libii dwa pododdziały liczące mniej niż 25 ludzi. Włoskie ministerstwo obrony podobno pracuje nad planem wysłania do Libii 600-900 żołnierzy
Wobec porozumienia o dostarczeniu broni rządowi, którego władza jest krucha, a może nawet teoretyczna , powstaje obawa, że może powtórzyć się sytuacja z Syrii, dokąd Amerykanie wprowadzili wyszkolonych w Turcji bojowników tzw. sił umiarkowanych wraz z bronią i wyposażeniem wojskowym. Szybko okazało się, że bojownicy zniknęli, a broń sprzedali tym, których mieli zwalczać.
Kerry zresztą przyznał, że dostarczanie broni rządowi jedności narodowej i jednoczesne próby odcięcia ekstremistów od broni mogą być trudne. Wymowne mogą być słowa szefa niemieckiego MSZ, Franka-Waltera Steinmeiera, który przed spotkaniem ostrzegał przed zbędnym optymizmem. Zauważył, że wciąż nie jest jasne, czy nowy rząd będzie w stanie położyć kres chaosowi. Kluczowe pytanie brzmi, czy Libia, leżąca na południowej granicy Europy, będzie wciąż miejscem, skąd będzie rozprzestrzeniać się terroryzm, handel ludźmi i niestabilność, czy też my, wraz z rządem jedności, będziemy w stanie przywrócić tam stabilność i rządy prawa, pytał.

trybuna.info

Poprzedni

Bundestag odważy się?

Następny

Atrapa bomby na stadionie Old Trafford