Wynik wyborów powszechnych w Hiszpani budzi wiele wątpliwości i rysuje niepewne scenariusze polityczne – oceniła telewizyjna publiczna TVE. Wbrew przewidywaniom sondaży przedwyborczych, prawicowej PP nie udało się zdobyć większości potrzebnej do utworzenia rządu.
Według TVE kandydat PP Alberto Nunez Feijoo nie zdołał dokończyć cyklu zmian politycznych, na który wskazywały wyniki wyborów regionalnych 28 maja dające zdecydowane zwycięstwo prawicy.
PP wygrała wprawdzie wybory powszechne w niedzielę, zdobywając 136 mandatów i 33 proc. głosów, ale nawet w koalicji z skrajnie prawicową Vox nie osiągnęła potrzebnej do rządzenia większości absolutnej w parlamencie – 176 głosów. Vox pozostał trzecia siłą w parlamencie z 33 deputowanymi i 12,4 proc. głosów, chociaż liczyli na więcej.
Zarówno liberalno-lewicowy dziennik z Madrytu, jak i powiązana z Konferencją Episkopatu Hiszpanii rozgłośnia Cope zauważają, że porażka Vox nie jest przegraną partii Santiago Abascala, ale również kierowanej przez Alberto Nuneza Feijoo Partii Ludowej.
Komentatorzy zauważają, że w swoim wieczornym wystąpieniu Abascal nie krył surowej krytyki pod adresem Feijoo, co zapewne utrudni negocjacje służące sformowaniu rządu na bazie PP i Vox.
Według Cope oskarżenia kierowane przez Abascala pod adresem Feijoo, m.in o “wybielanie” przez szefa Partii Ludowej socjalistów (PSOE) premiera Pedro Sancheza najlepiej dowodzą złego stanu relacji pomiędzy władzami Vox oraz PP.
„Vox, który miał być wsparciem dla Partii Ludowej po niedzielnych wyborach, stracił ponad 600 tys. wyborców, czyli jedną trzecią tych, którzy w 2019 r. poparli to ugrupowanie”, podsumowało madryckie radio, przypominając, że partia Abascala ma dziś o 19 mandatów mniej w Kongresie.
Pedro Sanchez wyraził zadowolenie ze spadającego, jak określił, poparcia dla bloku partii PP i Vox, co komentatorzy odebrali jako zapowiedź próby zablokowania wotum zaufania w Kongresie Deputowanych dla nowego rządu Feijoo.
Kto utworzy rząd?
Lewicowy blok PSOE (122 posłów i 31,7 proc, głosów) razem z Sumar i dotychczasowymi separatystycznymi sojusznikami parlamentarnymi – ERC, Bildu i PNV także nie mają takiej większości. Tylko w przypadku wstrzymania się od głosu prawicowej katalońskiej Junts per Catalunya (JuntsxCat) byłby w stanie uzyskać większość parlamentarna, pisze „El Mundo”. Radykalnie lewicowy blok Sumar znalazł się na czwartym miejscu z 31 mandatami i 12,3 proc. głosów.
Według TVE ani ugrupowania prawicowe ani lewicowe nie mają obecnie możliwości skonfigurowania większości parlamentarnej. PP i Vox mają łącznie 169 deputowanych w Kongresie, liczba niewystarczająca do rządzenia nawet po hipotetycznym sojuszu z prawicową regionalną Union del Pueblo Navarro (UPN) i centroprawicową nacjonalistyczną Koalicją Kanaryjską.
PSOE i Sumar mają łącznie 153 deputowanych, do rządzenia potrzebują 23 głosów więcej, tymczasem ich poprzedni sojusznicy parlamentarni sumują 19 głosów, a wsparcie prawicy katalońskiej nie jest gwarantowane.
„Nie damy głosów za nic, nie dajemy czeków in blanco” – ostrzegła już deputowana JuntsxCat w Kongresie Deputowanych Miriam Nogueras. Maksymalnymi żądaniami partii są: referendum niepodległościowe i amnestia dla skazanych członków ETA, co prawdopodobnie nie jest możliwe do zaakceptowania przez PSOE. „Partia JuntsxCat nic nikomu nie jest winna oprócz swoich wyborców” – napisał na Twitterze znajdujący się na wygnaniu w Belgii były premier Katalonii i eurodeputowany JuntsxCat Carles Puidgdemont, oskarżony w Hiszpanii o rebelię i malwersacje funduszy po zorganizowaniu nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 r.
Według komentatorów kraj znalazł się w rękach separatystów, których poparcie jest kluczowe dla utworzenia rządu. Niepewne scenariusze polityczne nie wykluczają blokady i konieczności przeprowadzenia nowych wyborów, które odbyłyby się w grudniu.
Lider PP Feijoo nalegał podczas przemówienia po wyborach, że utworzenie rządu należy do centroprawicy. „Moim obowiązkiem jest otwarcie dialogu w celu utworzenia rządu, zgodnie z wynikami wyborczymi i zwycięstwem wyborczym” – powiedział. Zaapelował do reszty sił politycznych, aby „nie blokowały Hiszpanii”. „Hiszpania jeszcze nigdy nie miała premiera, który przegrał wybory” – powiedział.
PP osiągnęła większość absolutną w Senacie (143 deputowanych). Senat ma fundamentalne znaczenie w hiszpańskim systemie politycznym, a zwłaszcza w takich obszarach jak wetowanie pułapu wydatków, reforma konstytucji czy najwyższego organu władzy sądowniczej (CGPJ).
Według źródeł PP, na które powołał się w poniedziałek „La Razon” lider PSOE Pedro Sanchez już w niedzielę po wyborach skontaktował się z Feijoo, a lider PP wezwał go do utrzymywania kontaktów w najbliższych dniach w celu uniknięcia blokady politycznej kraju.
Lewica nie stoi na straconej pozycji?
Pomimo zajęcia drugiego miejsca przez socjalistów (PSOE) kierowanych przez Pedro Sancheza w niedzielnych wyborach do hiszpańskiego parlamentu aktualny szef rządu nie może uznać ich za porażkę – pisze madrycki dziennik „El Pais”.
„El Pais” przypomina owacje tłumów przed madrycką siedzibą PSOE, które podczas niedzielnego przemówienia Pedro Sancheza skandowały hasło „premier, premier”, a także deklarację lidera Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej o gotowości dalszego kroczenia „do przodu”.
Odbierane jest to przez hiszpańską gazetę jako planowanie przez Sancheza sformowania nowego rządu w przypadku, gdyby misja ta nie udała się szefowi zwycięskiej centroprawicowej Partii Ludowej (PP) Albertowi Nunezowi Feijoo. Szef PP w ocenie „El Pais” jest „pragmatykiem, który chce wygrywać”, ale jak wskazuje gazeta nie ma on dziś szans na sformowanie stabilnego gabinetu w Hiszpanii.
„Feijoo nie ma wystarczającego wsparcia w parlamencie, aby otrzymać wotum zaufania dla swojego rządu (…). Tymczasem PSOE Sancheza dostało w wyborach nie tylko więcej głosów od obywateli, ale zyskało dwa kolejne mandaty”, przypomniał „El Pais”, zauważając, że szef socjalistów może podjąć próbę stworzenia kolejnego gabinetu z partiami wchodzącymi w skład Sumar.
Gazeta zastanawia się też nad tym, na jak duży kompromis mógłby pójść Sanchez w ustępstwach na rzecz katalońskich i baskijskich partii politycznych. Wskazuje, że w sytuacji zbyt wygórowanych żądań tych ugrupowań separatystycznych i dalszego impasu politycznego Hiszpanię na jesieni mogą czekać kolejne wybory.
Katalończycy zadecydują?
Republikańska Lewica Katalonii (ERC) już zadeklarowała, że jest gotowa warunkowo poprzeć nowy rząd Pedro Sancheza, zapowiedziała e rzecznik prasowa tego separatystycznego ugrupowania Marta Vilalta.
Katalońska polityk stwierdziła, że warunkowo jej ugrupowanie mogłoby ułatwić powołanie trzeciego rządu Pedro Sancheza „dla dobra Katalonii”.
Podczas spotkania z dziennikarzami Vilalta wyjaśniła, że ERC może udzielić pomocy premierowi Sanchezowi w sformowaniu nowego rządu przez przywódcę socjalistów (PSOE), aby zapobiec koalicji pomiędzy centroprawicową Partią Ludową (PP), która wygrała niedzielne wybory, a konserwatywnym Vox.
Warunkiem poparcia dla nowego rządu Sancheza ze strony separatystów z ERC byłoby zdaniem Vilalty lepsze nastawienie Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej wobec Katalonii.
„Jeśli socjaliści chcą naszego wsparcia, to będą musieli szanować Katalonię”, powiedziała polityk ERC.
Partia ta zaoferowała już pomoc socjalistom Sancheza w przekonaniu innego separatystycznego ugrupowania z Katalonii, Razem dla Katalonii (Junts), do „nie blokowania nowego postępowego gabinetu” podczas głosowania wotum nieufności w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, niższej izbie hiszpańskiego parlamentu.
W sytuacji uzyskania poparcia przez nowy rząd Sancheza od obu katalońskich partii, które zdobyły w izbie po 7 mandatów, koalicja PSOE, Sumar i baskijskich separatystów z EH Bildu i PNV mogłaby liczyć na większościowe poparcie w Kongresie.
Wybrano również senatorów
Hiszpanie wybierali również na 4-letnią kadencję 208 senatorów do wyższej izby Kortezów Generalnych. Po przeliczeniu 99 proc. głosów zwycięzcą jest Partia Ludowa ze 120 mandatami, która wyprzedziła socjalistów. PSOE zapewniła sobie 72 miejsca w Senacie.
JM/PAP