Decyzja Trumpa uznania Jerozolimy za stolicę Izraela, potępiona na całym świecie, może dziś wywołać manifestacje w stolicach zachodnich i świecie muzułmańskim, od Indonezji poprzez Malezję, Pakistan, Jordanię, Liban, Turcję, po Tunezję.
Po ogłoszeniu przez Palestyńczyków „trzech dni gniewu”, strajk generalny był szeroko przestrzegany na całych terytoriach okupowanych i w Jerozolimie (Al-Kuds) wschodniej. Pokojowa manifestacja pod Bramą Damasceńską na Starym Mieście została rozproszona przez izraelską policję – 20 osób zostało rannych od kauczukowych kul.
W zablokowanej Strefie Gazy, gdzie Hamas wezwał do Intifady (powstania), ktoś próbował wystrzelić w kierunku Izraela dwie rakiety własnej roboty (zrobione z rur kanalizacyjnych), lecz wybuchły one na miejscu. Ciężka artyleria izraelska odpowiedziała ostrzałem palestyńskiej enklawy, samoloty zbombardowały północną część Strefy.
Premier Izraela Binjamin Netanjahu okazji ogłosił kontynuację nielegalnej kolonizacji palestyńskich ziem okupowanych – ma tam powstać kolejnych 6 tys. domów dla Izraelczyków. Władze izraelskie ogłosiły też zamiar zniszczenia kolejnej wsi palestyńskiej na Zachodnim Brzegu Jordanu. W Chirbet Sussija zostanie wyburzona szkoła podstawowa, która powstała dzięki pomocowym funduszom europejskim i mieszkania 300 osób.
Kolejne państwa wyraziły swoją dezaprobatę dla decyzji prezydenta USA. W Europie inicjatywę Trumpa potępili m.in. Federica Mogherini – europejska komisarz spraw zagranicznych, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron. Przeważa opinia, że jednostronne uznanie Jerozolimy, w tym jej palestyńskiej części, za stolicę Izraela otworzy „puszkę Pandory” na Bliskim Wschodzie. Zarzuty te zostały powtórzone podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w piątek. Spośród 15 państw członkowskich (5 stałych członków i 10 niestałych) 14 opowiedziało się zdecydowanie przeciwko posunięciu USA, w tym tradycyjni sojusznicy Waszyngtonu – Francja, Włochy Niemcy, Szwecja i Wielka Brytania. Brytyjski przedstawiciel podkreślił, że rozwiązanie oparte na współistnieniu dwu państw (izraelskiego i palestyńskiego) jest jedynym rozwiązaniem, przedstawiciel Francji domagał się wyjaśnienia, jakie są podstawy prawne decyzji Trumpa, przedstawiciel Szwecji podkreślił, że narusza ona rezolucje ONZ, przedstwiciel Rosji wyraził „głębokie zaniepokojenie”. Szczęśliwie dla Polski, jej kadencja w charakterze niestałego członka RB ONZ zaczyna się dopiero za trzy tygodnie, więc nasz przedstawiciel nie musiał zajmować stanowiska.
Przedstawiciel USA oświadczył w odpowiedzi, że ONZ zawsze miał „antyizraelskie skrzywienie”.
Według prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, Amerykanie zdyskredytowali się jako mediatorzy w procesie pokojowym, martwym już właściwie od 3 lat.
Do listy potępiających decyzję Donalda Trumpa dołączyła Liga Państw Arabskich. Po nadzwyczajnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych 22 państw arabskich w Egipcie, sekretarz generalny organizacji Ahmed Aboul-Gheit przedstawił oświadczenie, w którym stwierdza się, że decyzja została podjęta ze złamaniem prawa międzynarodowego i podaje w wątpliwość szczerość amerykańskich intencji w stosunku do procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. W oświadczeniu także mówi się, że ta zmiana w amerykańskiej polityce równa się praktycy zalegalizowaniu izraelskiej okupacji Palestyny.
Szczególnie ostro zareagowała Malezja. Minister obrony tego kraju powiedział wprost, że decyzja Trumpa to policzek wymierzony całemu światu muzułmańskiemu dodając, że armia malezyjska będzie gotowa „spełnić swój obowiązek”, jeśli jej zaangażowanie „będzie pożądane”.