8 listopada 2024

loader

Jak brunatnieje Chorwacja

Praktycznie od momentu uzyskania własnej państwowości w Chorwacji mają miejsce dwa zjawiska o tym samym kierunku politycznym. Chodzi o dekomunizację i refaszyzację.

Jak informuje portal internetowy Balkan Insight, w ramach dekomunizacji całkowicie lub częściowo zniszczono ok. trzech tysięcy pomników poświęconych komunistycznym partyzantom walczącym podczas ostatniej wojny o wyzwolenie Jugosławii spod hitlerowskiej okupacji oraz przemianowano wiele ulic noszących imię tych bojowników. Ostatnio przyszła kolej na najważniejszego komunistę – Josipa Broz-Tito. Dekomunizację, a właściwie detitoizację rozpoczęto już przed laty w Czarnogórze, gdzie nazwę stolicy Titovgrad przemianowano na Podgoricę. Jednak, jak wyliczył włoski specjalista od Europy Wschodniej Giorgio Comani, na terenie byłej Jugosławii do tej pory znajduje się ponad 80 ulic i placów imienia Tity. Najwięcej – po 24 w Chorwacji i Macedonii, 15 w Serbii, 14 w Słowenii i 7 w Czarnogórze.

Władze Zagrzebia nie chcą Tito

Spór o Tito rozgorzał w Zagrzebiu po tym, jak podający się za socjaldemokratę burmistrz Milan Bandić wyszedł z inicjatywą zmiany centralnego placu stołecznego. Jego zdaniem powinien być przemianowany z Placu Marszałka Tito na Plac Republiki. Tito był narodowości chorwackiej i dzięki temu był najbardziej znanym Chorwatem na świecie. Był jednak komunistą i wrogiem czczonych dziś w Chorwacji ustaszy. Formalna decyzja odwlekała się w czasie. Nowo wybrana stołeczna rada miejska nie mogła przez dwa miesiące się zebrać, ale kiedy się już zebrała, to przewagą 9 głosów uchwaliła zmianę nazwy.
Na rzecz tej zmiany optowała nacjonalistyczna prawica uzasadniając to „zbrodniami Tito” i „lekceważeniem praw człowieka pod jego kierownictwem”. Odmiennego zdania byli natomiast wojenni weterani i lewica. Ostry sprzeciw przeciwko lokalnej dekomunizacji wyraził Związek Antyfaszystowskich Bojowników i Antyfaszystów. Jego przewodniczący Franjo Habulin oświadczył, że osobę Tito „chce się wyobcować z chorwackiej historii, ale to nie przejdzie”. Z kolei działacz Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji Nenad Stazić argumentowal, iż imieniem Tito nazywano ulice „nie ze względu na tyranię, lecz jako bohaterowi, który z Chorwacji i narodu chorwackiego uczynił stronę zwycięską”.
Podobne stanowisko zajęło utworzone w grudniu ubiegłego roku ugrupowanie Nowa Lewica, wydając oświadczenie uznające zmianę nazwy placu za „cywilizacyjny potop Chorwacji”. Partia ta przygotowała też petycję przeciwko zmianie wzywając do jej podpisania partie polityczne, organizacje społeczeństwa obywatelskiego oraz „wszystkich niezależnie myślących” obywateli. Zarzuciła burmistrzowi Zagrzebia, że proponując zmianę nazwy „wykazał pełną pogardę wobec własnych słów” i dał się zaszantażować prawicowej ekstremie. Wypowiedzi burmistrza po tym, jak w wyborach powszechnych został ponownie wybrany na tę funkcję, faktycznie pełna była pięknie brzmiących frazesów o odpowiedzialności, konsekwencji, pryncypialności, miłości do ojczyzny i sprawiedliwości społecznej. Nowa Lewica ma bardzo krytyczny stosunek do socjaldemokracji twierdząc nie bez racji, że skompromitowała się ona nie tylko w Chorwacji, ale i w całej Europie.
Z kolei protesty organizowane przez Antyfaszystowską Ligę Chorwacji i kilka innych organizacji społecznych na placu, który jeszcze nosił imię marszałka Tito gromadziły kilkuset uczestników wyrażających opinię, że Tito jest jednym z ostatnich symboli zwycięstwa nad faszyzmem i ustaszami podczas II wojny światowej. Protesty te jednak nie zrobiły wrażenia na lokalnych władzach Zagrzebia. Zanim jeszcze doszło do formalnego przemianowania, ktoś nocą usunął z placu płytę z nazwiskiem Tito i wrzucił ją do kontenera na śmieci. Wnuk marszałka, Saša Broz, skomentował ten incydent, mówiąc, iż jego dziadek gdyby żył i widział, co się dzieje wokół placu jego imienia, to sam by tę płytę usunął.
Ofiarą dekomunizacji stał się w ostatnich dniach także jeden z czołowych bojowników jugosłowiańskiej partyzantki, blisko związany z Tito, sekretarz KC Związku Komunistycznej Młodzieży Jugosławii Ivo Lola Ribar, zamordowany w 1943 r. w wyniku hitlerowskiego nalotu bombowego. Popiersie tego Narodowego Bohatera Jugosławii (tytuł przyznany pośmiertnie) znajdujące się w jednym z parków Zagrzebia zbeszczeszczono, malując ustaszowską symbolikę, a do tego oblano je sprayem.

Faszystowska ofensywa

Działacze postępowych organizacji mówią o faszyzacji społeczeństwa i groźbie katolickiego fundamentalizmu, który chce narzucić swoją wersję najnowszej historii Chorwacji. Istotnie, arcybiskup Zagrzebia kardynał Josip Bozanić w samych superlatywach charakteryzował postać Alojzija Stepinaca, wikariusza wojskowego ustaszy, skazanego po wojnie na więzienie za współpracę z nimi i współudział w przymusowym nawracaniu prawosławnych Serbów na katolicyzm. W 1998 roku został przez papieża Jan Paweł II uznany za męczennika i beatyfikowany.
– Kardynał arcybiskup Zagrzebia Alojzy Stepinac, jedna z najwybitniejszych postaci Kościoła katolickiego, zaznawszy we własnym ciele i duchu okrucieństw systemu komunistycznego, zapisuje się na trwałe w pamięci swoich rodaków, naznaczony jaśniejącym znamieniem męczeństwa – mówił papież podczas uroczystości beatyfikacyjnej w jednym z chorwackich sanktuariów. O męczeństwie ludzi zabijanych przez ustaszy papież nie był łaskawy wspomnieć. Również kardynał Bozanić uznał, że Stepinac i jego czyny będą „zawsze aktualną wielką pochwałą świętości” dodając, że Stepinac „nie był politycznym przywódcą, on pochodził od Boga”.
Sporo zamieszania wynikło w związku z pomysłem Chorwackiej Akademii Nauki i Umiejętności w Diasporze, aby na domu rodzinnym jednego z czołowych ustaszy Jure Francetića umieścić tablicę pamiątkową wraz z ustaszowskim hasłem „Gotowi dla ojczyzny”. Francetić, który zginął podczas wojny, był jednym z najbardziej aktywnych bojowników faszystowskiego ruchu ustaszy, założycielem i pierwszym komendantem oddziału znanego jako Czarna Legia, walczącego z partyzantami i serbskimi czetnikami. Władze Chorwacji, starające się zachować choćby pozorną równowagę w ocenie zarówno zbrodni popełnianych przez władze komunistyczne (obóz na wyspie Goli Otok, gdzie więziono przeciwników Tito i zwolenników Stalina) i przez chorwackich faszystów sprzeciwiły się umieszczeniu tej płyty pamiątkowej. Z kolei znany z prawicowych poglądów polityk, były minister kultury Zlatko Hasanbegović nazwał sam pomysł politycznym ekshibicjonizmem, tłumacząc to w dość pokrętny sposób. Jego zdaniem, ów ekshibicjonizm ma na celu wsparcie tezy głoszonej przez „kręgi neojugosłowiańskie i neokomunistyczne”, że „każda próba odcięcia się od jugosłowiańskiego komunistycznego dziedzictwa oznacza powrót do tak zwanego faszyzmu i ustaszowskiej ideologii”.
Kolejny spór został wywołany wokół zamiaru stawiania płyt z używanym przez ustaszy pozdrowieniem „Gotowi dla ojczyzny”. Płyta ta została odsłonięta na terenie miasta Jasenovac w pobliżu obozu, w którym podczas wojny ustasze zamordowali ponad 83 tysiące Serbów, Żydów, Romów i antyfaszystów. Miała ona służyć upamiętnieniu 11 bojowników paramilitarnych Chorwackich Sił Obronnych, którzy zginęli podczas walk w latach 90. ubiegłego wieku. W tym przypadku kontrowersje wzbudził nie tyle fakt publicznego eksponowania tablicy z faszystowskim hasłem, co miejsce jej lokalizacji. Samo hasło zyskuje mniej lub bardziej widoczną aprobatę ze strony władz. Przykładowo: przewodniczący chorwackiego parlamentu Gordan Jandroković uważa, że oprócz aspektów prawnych ma ono „wymiar etyczny i cywilizacyjny”.
Ostatecznie płytę wraz z faszystowskim zawołaniem przeniesiono do miejscowości Novska. Będzie tam tkwiła dopóki – jak poinformował burmistrz tej miejscowosci – „nie zostanie przyjęte kompleksowe prawne rozwiązanie co do tego pozdrowienia”. Jak do tej pory jego publiczne używanie nie jest prawnie zabronione i hasło to jest często wznoszone podczas prawicowych uroczystości, jak też wykrzykiwane przez kibiców na meczach piłkarskich. Jak zauważył szef Niezależnej Demokratycznej Serbskiej Partii, deputowany do chorwackiego parlamentu Milorad Pupovac, fakt umieszczenia w miejscu publicznym tablicy z ustaszowskim pozdrowieniem umożliwia legalizację stawiania kolejnych takich tablic. Można zatem oczekiwać, że mając bardziej lub mniej otwarte przyzwolenie, a przynajmniej tolerancyjne podejście ze strony rządzącej prawicowo-nacjonalistycznej Chorwackiej Wspólnoty Narodowej i innych ugrupowań o podobnej proweniencji oraz Kościoła, nacjonalistyczni spadkobiercy i utrwalacze ustaszowskiej tradycji będą podejmować kolejne próby jej upamiętnienia a tym samym utrwalania w świadomości społecznej jedynie słusznej wersji historii. Skąd my to znamy?

trybuna.info

Poprzedni

Deklaracja Balfoura – 100 lat temu i dziś

Następny

Polskie firmy mają gorzej