Dwanaście gmin greckich zostało objętych kwarantanną z powodu malarii. Zarówno mieszkańcom, jak i turystom nie wolno oddawać krwi. Od początku roku do połowy sierpnia zarejestrowano na tym obszarze 65 przypadków tej tropikalnej choroby zakaźnej. W 50-ciu przypadkach przywieźli ją ze sobą migranci z Półwyspu Indyjskiego i krajów afrykańskich.
Gminy, które zostały objęte kwarantanną znajdują się głównie w środkowej części kraju, ale także na Peloponezie i w okolicach Salonik. Malaria, znana także jako zimnica, jest chorobą pasożytniczą, wywoływaną przez pierwotniaki (zarodźce malarii). Przenoszą je i wstrzykują komarzyce w tropikalnych i subtropikalnych strefach klimatycznych.
A mieszkańcy wysp Kreta i Mykonos nie ukrywają niepokoju z powodu nasilającego się napływu migrantów. To jedne z najbardziej popularnych miejsc docelowych w Grecji dla turystów zagranicznych. Niepokój ogarnął w szczególności miejscowe przedsiębiorstwa turystyczne, gdy dotarła wiadomość, że rząd planuje utworzyć na Krecie ośrodki dla 2 tys. migrantów, z którymi nie wie co zrobić.
Grecy wiedzą, co stało się z przemysłem turystycznym na wyspach Lesbos, Chios, Kos i Samos, gdzie turystów jest dziś mniej nawet 70 proc., niż w przeszłości. Wyspy te to cel migrantów azjatyckich przybywających z Turcji.
W ostatnich dniach na wyspy greckie przypływa od stu do dwustu osób dziennie. Ku zaskoczeniu plażowiczów spora grupa migrantów dotarła nawet na Mykonos na Cykladach.