2 grudnia 2024

loader

Jak SPD niespodziewanie wygrała

244408274_5014133488615072_2336973504149463205_n

Gdy po wyborach zapytano jednego z czołowych polityków chadecji o przyczyny porażki CDU w wyborach do Bundestagu, odpowiedział krótko trzema słowami: „koncepcja, kampania, kandydat”.
Te „3K” opisują też dość dokładnie przyczyny zaskakującego sukcesu SPD w wyborach 26 września: dobra koncepcja, dobry kandydat i dobra kampania.
Koncepcja: Twórcy kandydatury Olafa Scholza na kanclerza mieli długofalowy plan, który konsekwentnie realizowali i z którego nie zrezygnowali nawet wtedy, gdy sondaże przez długi czas utrzymywały się na niskim poziomie. Koncepcja ta miała na celu całkowite skupienie kampanii wyborczej na Olafie Scholzu. Wyborcy poważnie zastanawiają się nad wyborami dopiero na kilka tygodni przed ich terminem. I dopiero wtedy zaczynają poważnie rozważać fakt, że urzędująca kanclerz Angela Merkel po czterech kadencjach nie będzie ubiegać się o reelekcję. Wyborcy przygladają się wtedy kandydatom różnych partii i wybiorą osobę, która ich zdaniem najlepiej nadaje się do stabilnego prowadzenia kraju. Wieloletnie doświadczenie Scholza jako wicekanclerza, ministra i burmistrza, jego solidna praca jako ministra finansów i wysoki poziom kompetencji przechylą wówczas szalę. Koncepcja ta była żelaznie podtrzymywana, nawet w czasach, gdy pretendowanie Olafa Scholza do urzędu kanclerza wydawały się bardzo nierealne z powodu notowań sondażowych na poziomie 14-17 proc. , a dziennikarze zastanawiali się, czy w ogóle należy zapraszać Scholza do telewizyjnych pojedynków kandydatów na kanclerza. Przesłanie „Chcę służyć krajowi jako kanclerz” powtarzane było niemal jak mantra przez Scholza w wywiadach przez cały rok 2021 – przypuszczalnie również w celu stabilnego zakotwiczenia w świadomości wyborców idei kanclerza z partii, która przez długi czas zajmowała dopiero trzecie miejsce w sondażach (za CDU i Zielonymi).
Ważnym składnikiem tej koncepcji było również centralne przesłanie, które Scholz starał się przedstawić bardzo wcześnie w swojej kandydaturze: przesłanie to skupiało się wokół pojęcia „szacunek”: SPD i jej kandydat opowiadają się za uznaniem i szacunkiem dla wszystkich koncepcji życia i osiągnięć życiowych, szczególnie dla „normalnych ludzi” i ciężko pracującej części społeczeństwa w zawodach nieakademickich. Przekaz ten został świadomie wypracowany jako kontrpropozycja wobec postawy pogardy klasowej ze strony lewicowo-liberalnego establishmentu, przejawiającej się w określeniu przez Hilary Clinton w 2016 roku wyborców Trumpa wywodzących się z klasy niższej mianem „ludzi godnych pożałowania” (basket of deplorables). . Porażka ta została dokładnie przeanalizowana w środowisku kandydata.
Kandydat: Olaf Scholz był najlepszym możliwym kandydatem SPD na kanclerza. Jako wicekanclerz i minister finansów rozsądnie zarządzał finansową stroną koronakryzysu i zadbał o to, by gospodarcze i społeczne koszty pandemii pozostały w przejrzystych i rozsądnych proporcjach. Jako wieloletni członek rządu federalnego, posiada on wielkie doświadczenie polityczne – niemały atut w sytuacji, gdy nastroje międzynarodowe cechują narastające konflikty i problemy. Jako przedstawiciel centrystycznej „rządowej SPD” był wybieralny także przez bardziej konserwatywnych wyborców, poszukujących następcy Merkel. Z perspektywy czasu okazało się nawet, że zaletą było to, że Scholz w 2019 roku nie został wybrany na lidera przez członków partii. Oznaczało to, że nie mógł on odpowiadać za każde stanowisko partii i mógł tym samym kształtować swój własny profil. A Scholz w całej kampanii nie popełnił żadnych poważnych błędów – w przeciwieństwie do czołowych kandydatów CDU i Zielonych.
Kampania: Kampania wyborcza została przygotowana długoterminowo – Scholz został nominowany jako kandydat na kanclerza już w sierpniu 2020 roku – i dokładnie dopasowana do kandydata. Nie miało to miejsca w poprzednich kampaniach, gdzie musiały one być stosunkowo późno dostosowane do kandydatów, którzy zostali nominowani w ostatniej chwili, a kampania i kandydat nie pasowali do siebie. Inaczej niż w wyborach w 2017 i 2013 roku, nie było też opozycji między aparatem partyjnym SPD w Willy-Brandt-Haus (siedziba SPD) a najbliższym zespołem kandydata. Osobista świta Scholza – który sam przez kilka lat był sekretarzem generalnym SPD – jest niezwykle profesjonalna i dobrze zna aparat partyjny, bo po części w nim pracowała. Dzięki temu kampania była prowadzona jako jednolita całość, bez dysonansów i konfliktów między zespołami.
Przekazy wizualne kampanii (plakaty itp.) niemal w całości koncentrowały się na kandydacie i jego „cechach sprawczych”. SPD wyraźnie prowadziła kampanię wyborczą jako „wybory kanclerza”, a nie jako partyjną rywalizację o większość w Bundestagu (o co tak naprawdę chodzi w wyborach parlamentarnych). Istotą kampanii była osoba kandydata i jego zdolność do spokojnego i zdecydowanego kierowania krajem w następstwie pani Merkel. Scholz zaprezentował się jako logiczny następca Merkel, aż po nieco ironiczne zdjęcie kandydata SPD na kanclerza, na którym naśladuje dłońmi „romb Merkel”. „Mutti” nie było już w ofercie, więc SPD zaproponowało „Vati”.
Strategia ta obejmowała również merytoryczne priorytety kampanii Scholza. SPD była na tyle sprytna, że nie podążała za swoimi lewicowo-liberalnymi instynktami, lecz skupiła się na kwestiach o wyraźnie tradycyjnym profilu socjaldemokratycznym: płaca minimalna w wysokości 12 euro za godzinę, zabezpieczenie poziomu emerytur, budowa 400 000 nowych mieszkań rocznie i „szacunku” dla ludzi. Zagadnienie walki ze zmianami klimatycznymi była częścią głównego przesłania, ale jako kwestia, która po prostu musi uwzględniać aspekty społeczne. Inne postulaty SPD zostały jednak odłożone na dalszy plan. Kwestie społeczno-kulturowe i społeczno-polityczne, które od dziesięcioleci rozdzierają koalicję wyborczą SPD – migracja, wielokulturowość, kwestie polityki tożsamości, polityka genderowa – nie odegrały żadnej roli w kampanii wyborczej. Lewicowe, większościowe skrzydło partii również trzymało się tej linii i powstrzymywało się od zgłaszania własnych uwag w kampanii wyborczej. Liderzy partii odsunęli się na dalszy plan i nie odgrywali aktywnej roli.
W wyniku 3K SPD zdołała wyprzedzić na ostatnich metrach nie tylko Zielonych, ale także CDU, która w pewnym momencie miała 15 proc. przewagę w sondażach. SPD przejęła od CDU 2 miliony byłych wyborców Merkel i stała się najsilniejszą siłą zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu stała się też najsilniejszą partią wśród wyborców z klasy robotniczej.

Autor jest doktorem nauk o polityce, dyrektorem warszawskiego biura Fundacji im. Friedricha Eberta, członkiem SPD

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Z kim trzyma Polska w Europie?

Następny

Kapsułki pamięci

Zostaw komentarz