Po niespodziewanej wizycie w Kijowie, prezydent USA Joe Biden gości w Warszawie. Dla Polaków to więcej, niż przystanek w podróży; liczą na uznanie za pomoc udzielaną Ukrainie w czasie wojny, a przede wszystkim na bezpieczeństwo – komentował w dniu przyjazdu Tagesschau, portal dziennika niemieckiej telewizji publicznej ARD. Podczas swojego przemówienia do narodu polskiego oprócz wielu ładnych słów nie padł żaden konkret.
Nigdy wcześniej prezydent USA nie był w Polsce dwa razy w ciągu roku. To jest ogromny zaszczyt. Polska jest widziana jako humanitarne supermocarstwo. Pokazuje to, co wy Polacy robicie dla ukraińskich uchodźców – mówił w rozmowie z Telewizją Republika ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Pierwsza wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce miała miejsce 25-26 marca 2022 r., miesiąc po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę i była szeroko komentowana w światowym mediach. To było najważniejsze przemówienie prezydentury Bidena – oceniało CNN.
Tym razem oprócz wygłoszonego już przemówienia Biden weźmie też udział w środowym Nadzwyczajnym Szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki – państw wschodniej flanki NATO.
Obiecał, że wróci i to zrobił
Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Polsce pokazuje obecność amerykańską w Europie, siłę sojuszu NATO i dotrzymywanie zobowiązań, ma też ogromne znaczenie z punktu widzenia Ukraińców – ocenił były dowódca GROM generał Roman Polko.
„Ta wizyta jest na naprawdę konkretna, pokazuje obecność amerykańską w Europie, siłę sojuszu NATO i dotrzymywanie zobowiązań. Ma ona ogromne znacznie nawet z punktu widzenia morale ukraińskich żołnierzy. Biden pokazuje, że nie rzucał słów na wiatr i po roku pojawia się w miejscu, w którym wypowiadał słowa o obronie Ukrainy i że rzeczywiście USA wróciły do Europy po to, żeby zająć się kwestią bezpieczeństwa” – powiedział gen. Polko.
Marzenia Polaków dotyczące „prezentów” od Bidena
W związku z „wyjątkową” bo już drugą wizytą w tym roku od tygodni w Polsce zastanawiano na temat tego, co powie i przede wszystkim, co obieca prezydent USA Joe Biden podczas swojej wizyty w Polsce. W końcu z pewnością nie przeleci takiego kawałka drogi z niczym.
W sondażu United Surveys dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM respondenci zostali zapytani, czego spodziewają się po wizycie Joe Bidena w naszym kraju. Można było wskazać kilka odpowiedzi.
Najwięcej ankietowanych – 53,1 proc. – oczekiwało słów wsparcia. Nieco mniej – 50,4 proc. – przekazania Ukrainie kolejnego uzbrojenia. 42,8 proc. wskazało odpowiedź „przysłania dodatkowych żołnierzy do Polski”. 38 proc. spodziewało się przekazania Polsce kolejnego uzbrojenia, a 21,3 proc. ogłoszenia szybkiej budowy kilku baz USA w Polsce.
Znacznie mniej badanych – 7,4 proc. – wybrało odpowiedź „zapowiedź wysłania do Ukrainy amerykańskich żołnierzy”. Bardzo podobna liczba respondentów – 7 proc. – była zdania, że Biden ogłosi wysłanie zołnierzy NATO do Ukrainy. Zaledwie 3,1 proc. badanych spodziewało się przekazania Polsce broni jądrowej. 18,3 proc. pytanych nie oczekiwało się niczego. Mieli rację.
„Witaj Polsko, nasz wspaniały sojuszniku. Rok temu świat stanął przed możliwością upadku Kijowa. Kijów dumnie się trzyma i jest wolny” – rozpoczął swoje przemówienie prezydent Joe Biden, przemawiając w Arkadach Kubickiego na Zamku Królewskim. „Będziemy bronić suwerenności narodów i demokracji. Putin się mylił. Naród ukraiński jest za mocny, a demokracje zjednoczone i silne. Zamiast finlandyzacji NATO Putin doczekał NATO-izacji Finlandii” – podobnych miłych dla ucha słów było wiele. Czy chodź trochę spełniły one nadzieję komentatorów?
Kto miał rację co do przemówienia Bidena?
Polskie oraz światowe media, a także komentatorzy i politycy wręcz prześcigali się w spekulacjach.
Prezydent Andrzej Duda spodziewał się po wizycie Bidena wielu konkretów – „Taka wizyta zawsze się na konkrety przekłada. Mamy nadzieję na wzmocnienie obecności NATO na wschodniej flance, nie tylko pod względem liczby żołnierzy, ale także infrastruktury militarnej, uzbrojenia, które powinno być zmagazynowane w Polsce i innych krajach regionu; trzeba o tym rozmawiać z sojusznikami. „My mamy już dzisiaj bazy i mamy już sprzęt, ale uważam, że powinno być go więcej, będę do tego też przekonywał prezydenta Joe Bidena” – zapowiadał.
Lewica zwracała się do Andrzeja Dudy, aby w rozmowach bilateralnych z Bidenem oraz podczas szczytu Bukaresztańskiej Dziewiątki poruszył sprawę ustanowienia stałych baz NATO w Polsce. Ponadto Lewica zaproponowała, aby prezydent poruszył kwestię szybkiej ścieżki dołączenia Szwecji i Finlandii do NATO, w tym scenariusze wejścia Szwecji do struktur Sojuszu z uwzględnieniem braku ratyfikacji protokołu do Traktatu przez Turcję.
Generał Roman Patko pytany parę dni temu o konkretne obietnice w kwestii wsparcia, które prezydent USA ogłosi w Warszawie, wskazał, że w jego ocenie mogą one dotyczyć tego, że Ukraina „będzie w jakiś sposób sprzymierzona z sojuszem NATO”.
„Będzie korzystała z NATO-wskich systemów, ponieważ nie ma innej możliwości. Przestarzałe postsowieckie systemy uzbrojenia, które posiada Ukraina zużywają się w tej wojnie bardzo szybko. Jeżeli byśmy wykluczyli przekazywanie w przyszłości Ukrainie NATO-wskich samolotów, artylerii, czołgów, to w zasadzie moglibyśmy powiedzieć, że Ukraina będzie walczyła tym, co ma, a później już będzie bezbronna i będzie łatwym łupem dla Putina, co w istocie byłoby świetnym sygnałem dla Rosji” – mówił.
Wiceszefowa dyplomacji USA Paula Dobriansky dzieląc się swoimi oczekiwaniami wobec warszawskiego przemówienia amerykańskiego prezydenta, zaznaczyła że jej życzeniem jest, aby Biden ogłosił przełomowe decyzje w sprawie uzbrojenia przekazywanego Ukrainie. „Chciałabym, by prezydent Biden mówił o tym, jak ważne jest, by Ukraina otrzymała to, o co prosi: myśliwce i artylerię dalekiego zasięgu. Dobrze by było, by wykorzystał ten moment, by bardzo jasno powiedział, że będziemy działać w tym kierunku. To byłoby przełomowe i ważne” – mówiła, budząc tym samym nadzieję Ukraińców na otrzymanie samolotów.
Nadzieje Ukraińców podgrzał jeszcze bardziej były ambasador USA w Polsce Daniel Fried deklarując, że jest dość pewny, że to właśnie w Warszawie prezydent Joe Biden zmieni zdanie w sprawie dostaw rakiet dalekiego zasięgu na Ukrainę. Jednocześnie studząc emocje dotyczące przekazania Ukrainie myśliwców.
Gen. broni rez. Waldemar Skrzypczak podkreślił zarówno wymiar polityczny wizyty, jak i militarny.
„W tej chwili widać wyraźnie, że Europa jest skłócona, licytuje się politycznie o sprzęt, o wszystkie inne rzeczy, wytyka sobie pewne błędy. Biden przyjeżdża po to, żeby falę tej niezrozumiałej dla mnie, politycznej kakofonii skrócić” – mówił.
Drugim celem wizyty – zdaniem gen. Skrzypczaka, miało być „pokazanie Putinowi, że USA są zjednoczone z Europą w wysiłkach dla zwycięstwa Ukrainy”.
Trzecim celem miało być, według niego, przywiezienie nowego amerykańskiego pakietu pomocy militarnej dla Ukrainy, który ma zmobilizować państwa zachodnie do tego, by również zwielokrotniły swoje wysiłki w pomocy dla Ukrainy.
„Widać to wyraźnie. Przyglądam się jako żołnierz temu, jaki sprzęt politycy wyciągają z lamusa. Wydaje się, że ten sprzęt, który dajemy, Ukraińcom nie spełnia ich oczekiwań. Po drugie, nie jest to sprzęt, którym Ukraińcy będą wygrywać. Zatem wydaje się, że prezydent Biden mówi to wyraźnie i jego przekaz zdaje się, że będzie mocny” – ocenił.
Gen. Skrzypczak spekulował, że czwartym celem wizyty Bidena będzie podziękowanie Polakom za pomoc dla Ukrainy, zarówno na poziomie militarnym, jak i humanitarnym. I to ten cel obok drugiego wydawał się najbardziej oczywisty.
Kijów skradł show
Jak informował „Dziennik Gazeta Prawna” po ogłoszeniu wizyty Bidena rozważany był nawet wariant spotkania Joe Bidena z Andrzejem Dudą i Wołodymyrem Zełenskim w Warszawie. Prezydent Ukrainy miał u nas przedstawić swój 10-punktowy plan pokojowy. Zostało to jednak szybko zdementowane. Wszystkie oczekiwania mediów dotyczące wyjątkowego wyróżnienia Polski spaliły jednak na panewce przede wszystkim, gdy niespodziewanie przed wizytą w Warszawie Biden pojawił się w Kijowie.
Dziennik „New York Times” przypomina, że gdy znane już były plany przyjazdu Bidena do Warszawy, przedstawiciele USA unikali jednak do samego końca odpowiedzi na pytania, czy prezydent mógłby również odwiedzić Ukrainę. Z oficjalnego komunikatu Białego Domu dotyczącego zapowiedzi wynikało, że prezydent USA będzie tego dnia w Waszyngtonie, a dopiero wieczorem uda się do Warszawy, gdy faktycznie był on w tym czasie już daleko w drodze.
Decyzja na ostatnią chwilę
Ewentualna wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Kijowie była planowana od miesięcy, ale ostateczna decyzja została podjęta dopiero w piątek – informuje stacja CNN, opierając się na swoich źródłach. Jak zaznacza stacja, plan wizyty przygotowywano w tajemnicy, a największym wyzwaniem było zagwarantowanie Bidenowi bezpieczeństwa na Ukrainie, gdzie toczy się wojna i gdzie nie stacjonują amerykańskie wojska. Plan podróży Bidena zawierał więc wiele wariantów awaryjnych.
„Biden niepostrzeżenie opuścił nocą Waszyngton bez uprzedzenia. Air Force One (samolot prezydencki) wystartował o godz. 4.15 rano w niedzielę czasu wschodnioamerykańskiego (godz. 10.15 w Polsce)” – relacjonuje „NYT”. Prezydent USA zabrał na pokład tylko kilku reporterów, którzy musieli zachować wyjazd w ścisłej tajemnicy i nie mogli wziąć telefonów komórkowych. Dopiero po przybyciu Bidena reporterzy mogli nadesłać doniesienia, nie podając jednak – póki trwała wizyta – w jaki sposób prezydent dotarł do Kijowa.
„Urzędnik amerykański, który prosił o zachowanie anonimowości potwierdził, że po locie przez Atlantyk do Polski Biden przekroczył granicę pociągiem, podróżując prawie 10 godzin do Kijowa” – podaje amerykański dziennik.
Tymczasem magazyn „Rolling Stone” podaje, powołując się na przedstawiciela Białego Domu, że prezydentowi USA przedstawiono kilka wariantów podróży. Jeden z nich przewidywał spotkanie Bidena i Zełenskiego na granicy polsko-ukraińskiej; rozmówca „Rolling Stone” nie ujawnił konkretnego miejsca.
Inny wariant zakładał spotkanie we Lwowie – mieście, które pozostaje relatywnie bezpieczne w porównaniu z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Ze względu na fakt, że Ukraina jest obszarem działań wojennych, zarówno służby Secret Service, jak i Pentagon „miały zastrzeżenia wobec niektórych z tych planów dotyczące kwestii bezpieczeństwa – wskazuje magazyn. Ostatecznie – podsumowuje – „Biden wybrał Kijów jako miasto, które pozostaje symbolicznym aktem ukraińskiej determinacji po tym, jak wojska rosyjskie próbowały bezskutecznie zająć stolicę na początku wojny”.
Pakiet pomocowy dla Ukrainy
„Jestem w Kijowie przed rocznicą brutalnej rosyjskiej agresji, by potwierdzić nasze niezachwiane zaangażowanie na rzecz ukraińskiej demokracji, suwerenności i integralności terytorialnej” – oświadczył Biden w komunikacie opublikowanym przez Biały Dom. Amerykański przywódca w Kijowie m.in. spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, wystąpił z nim na wspólnej konferencji prasowej i złożył wieniec w miejscu upamiętnienia ukraińskich żołnierzy poległych w obronie ojczyzny.
Biden podczas wygłoszenia wspólnie z prezydentem Zełenskim oświadczeń oznajmił w Kijowie, że zostaną skierowane miliardy dolarów, by zapewnić funkcjonowanie ukraińskiego społeczeństwa, ponieważ – jak pokazuje przykład Ukrainy – wolność jest bezcenna i warta tego, by toczyć o nią walkę.
Analityk PISM Mateusz Piotrowski, pytany o wizytę Joe Bidena w Kijowie ocenił, że miała ona cztery wymiary – zwrócona była wobec Ukrainy, Rosji, sojuszników USA, a także do samych Stanów Zjednoczonych i do amerykańskiego społeczeństwa. „Joe Biden pojawił się w Kijowie mimo wszelkich obaw związanych z bezpieczeństwem zarówno samego prezydenta, jak i Ukrainy – w związku z obecnością amerykańskiego prezydenta Rosja mogłaby spróbować przeprowadzić – nawet nie w czasie obecności Bidena, ale po wizycie – jakieś bardziej zmasowane ataki na cele cywilne, w ramach politycznego odwetu” – dodał.
Pytany, czy można wskazać historyczne analogie wizyty amerykańskiego prezydenta w stolicy kraju toczącego wojnę, Piotrowski ocenił, że wizyty Bidena nie da się do niczego porównać.
Ważny sygnał dla Putina
„Wizyta prezydenta Bidena w Kijowie tuż przed rocznicą brutalnej inwazji Putina wysyła mu jasny sygnał: Stany Zjednoczone stoją u boku Ukrainy” – powiedział kongresmen Demokratów z Chicago Mike Quigley. „Przy dźwiękach syren alarmowych, prezydent Biden stał z prezydentem Zełenskim na ulicach Kijowa i potwierdził niezachwiane zobowiązanie Zachodu na rzecz Ukrainy i jej zwycięstwa” – dodał.
„Prawie rok temu, świat patrzył z przerażeniem, jak rosyjskie siły rozpoczęły swoją napaść na Ukrainę. Duża część świata spodziewała się, że Kijów padnie na dniach, a mimo to, tak jak powiedział prezydent Biden, Kijów przetrwał. Ukraina przetrwała. Demokracja przetrwała” – powiedział Quigley.
Przed wystąpieniem Bidena przemawiał Putin
Putin nie zdecydował się na otwarte groźby pod adresem Zachodu w kontekście poniedziałkowej wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena w Kijowie. Dyktator nie odniósł się do tego wydarzenia. Po powtórzeniu antyzachodnich wypowiedzi, nie różniących się od tych znanych z wcześniejszych wystąpień, dyktator skoncentrował się na kwestiach gospodarczych, finansowych, edukacyjnych i społecznych.
„Autorytarni politycy mają pewną szczególną słabość. Uwielbiają wygłaszać wielogodzinne, nudnawe przemówienia. Przemówienie Putina było to powtórzenie wałkowanych bez końca tematów. W Ukrainie władzę w 2014 roku przejęli rzekomo naziole, którzy chcieli „zaatakować Rosję”, więc Rosja musiała zaatakować pierwsza i tak dalej. Ciekawe dlaczego do 2022 roku uznawał te władze ” – ocenia Xavier Woliński z portalu Wolnelewo.
„Połechtał też miło konserwatywną prawicę, atakując po raz kolejny postulaty osób LGBT, a szczególnie odniósł się do dyskutowanej obecnie w kościele anglikańskim koncepcji neutralnego płciowo Boga. Wymieszał to wszystko oczywiście z rzekomą legalizacją pedofilii na zachodzie i mamy prawacką klasykę niczym z naszych niektórych tygodników. Moskwa stała się znowu rozsadnikiem hiper-konserwatyzmu pod dwugłowym orłem. Któremu klaskał w pierwszym rzędzie żałosny koncesjonowany komunista Ziuganow” – pisze dalej.
„Był też dość zawiły wykład o historii, w którym pojawiły się nawet Austro-Węgry. Już one używały Ukrainy do atakowania Rosji. Co jest dla niego dowodem, że Zachód robi to od zawsze. Ciekawe co na taką wersję historii powie jego przyjaciel Orban” – zastanawia się redaktor naczelny Wolnelewo.
„Mówił, także jak to znakomicie gospodarka Rosji się trzyma i jaka przed nią wspaniała przyszłość. Jak to planują budować porządne drogi aż do Czelabińska. Rosja rośnie w siłę, a ludziom się żyje dostatniej. I tak dalej i tak dalej. To był taki moment w którym na sali ludzie wkładali sobie już niemal zapałki do oczu, żeby nie zasnąć” – zauważa.
„Jednak szybko się poderwali, jak tylko Putin wspomniał o ukradzionych majątkach przez Zachód. Żaden inny moment takiego fermentu na sali nie wywołał, ani wspomnienie żołnierzy, którzy zginęli na wojnie, ani wspaniała wizja rozwoju rosyjskiej nauki. Ale majątki, to już inna sprawa. Putin powiedział: teraz będziecie inwestować w Rosji. I napawał się dłuższą chwilę tym efektem, który wywołał wśród zgromadzonych (…)Mówił też o funduszu dla weteranów. Wtedy kolektywnie zadumali się nad tym, komu przypadnie działka z tego funduszu. Weterani zobaczą z tego pewnie ogryzki. Już teraz „milblogerzy” donoszą, że z tą kasą dla weteranów to różnie bywa. Gdzieś się część funduszy magicznie rozpływa” – zakończył.
Na koniec przemówienia dyktator ogłosił zawieszenie udziału Rosji w amerykańsko-rosyjskim porozumieniu Nowy START o redukcji strategicznych zbrojeń ofensywnych, zawartym w 2010 roku. Putin uznał za jakoby „niedopuszczalne” dążenia Waszyngtonu do przeprowadzania inspekcji rosyjskiego arsenału nuklearnego.
JM/PAP