3 grudnia 2024

loader

Kim Dzong Un w garniturze

Na zakończenie 7-go zjazdu (w ciągu 70 lat) Partii Pracujących Korei (PPK) w Pjongjangu, władca Korei Północnej, Kim Dzong Un zapowiedział – jak oczekiwano – „ilościową i jakościową” rozbudowę potencjału jądrowego oraz, że będzie to trwać dopóki „imperialiści nie przestaną stanowić zagrożenia jądrowego i nie zrezygnują z arbitralnych praktyk”.

Ale Kim Dzong Un wystąpił też z trybuny zjazdowej z całkiem nowymi akcentami. Ogłosił, że nie użyje broni jądrowej jako pierwszy, jeżeli suwerenność kraju nie zostanie naruszona „przez jakiekolwiek agresywne siły”.
Nadto podkreślił, że będzie „dokładnie przestrzegać” zobowiązań dotyczących nierozprzestrzeniani broni jądrowej oraz dążyć „do denuklearyzacji świata”. Szczególnie innowacyjnie zabrzmiała deklaracja, że „PPK i rząd KRL-D będą poprawiać i normalizować stosunki z tymi krajami, które szanują suwerenność KRL-D i odnoszą się do nas przyjaźnie mimo, że byli wrogami w przeszłości”.
Nie wiadomo, czy była to tylko zagrywka taktyczna mająca skłonić USA, Chiny i Koreę Południową do podjęcia z Północą rozmów dla jej wyjścia z ciężkiej sytuacji gospodarczej pogłębionej nowymi sankcjami RB ONZ, czy może słowa Kima oznaczają chęć zwrotu w stosunkach ze światem zewnętrznym, wynikającą z poczucia siły wojskowej kraju i jego własnej.
Wcześniej bowiem ogłosił, że „wojsko i naród osiągnęły wielki sukces, dokonując pierwszej próby z bombą wodorową oraz wystrzeliwując satelitę do obserwacji Ziemi, Kwangmyonsong-4, by wspaniale ukazać siłę dżucze”. Dżucze to wynalazek Kim Ir Sena, założyciela KRL-D, dziadka obecnego władcy, czyli ideologia kładąca nacisk na samowystarczalność i suwerenność.
Zjazd poprzedzono „70-dniowym zrywem narodu”. Agencja prasowa KCNA ogłosiła, że „osiągnięto cudowne wyniki” – produkcja przemysłowa osiągnęła 144 proc. normy, a prądu 110 proc. normy. Nikt nie wie, ile norma wynosi.
Po styczniowej próbie z bombą wodorową i lutowym wystrzeleniu satelity, RB ONZ nałożyła na Północ nowe sankcje. Tym razem nawet Rosja i patron Północy – Chiny – podniosły rękę „za”. Kim Dzong Un nic sobie z sankcji nie robił, zapowiadając od razu dalszą rozbudowę arsenału jądrowego, ale granice wytrzymałości gospodarczej kraju i narodu być może już osiągnięto.
Zwraca uwagę fakt, że Kim zwołał zjazd partii – używamy tych dwóch pojęć z braku lepszych na określenie natury instytucji życia politycznego na Północy – po 36-letniej przerwie; ostatni miał miejsce jeszcze za Kim Ir Sena, kiedy obecnego władcy na świecie nie było.
Kim zwołał zjazd najwyraźniej po zrobieniu „porządku” w szeregach PPK w minionych 5 latach i całkowitym podporządkowaniu partii sobie – obserwatorzy południowokoreańscy doliczyli się ok. 150 osób ze struktur władzy Północy, które zniknęły i zapewne już nie żyją. Kima głoszono też przewodniczącym PPK, choć był już jej I sekretarzem. Przypuszcza się, że podniósł sobie morale nowo stworzoną funkcją.
Zwraca też uwagę, iż Kim wystąpił w garniturze z krawatem. Podobnie ustroił się przewodniczący parlamentu, Kim Jong Nam oraz wierchuszka partyjna. Być może jest to symboliczny znak szykujących się zmian.

 

trybuna.info

Poprzedni

Śmieciarze się bronią

Następny

Dom wariatów 2