7 listopada 2024

loader

Krytyczne myślenie zamiast cenzury

fot. solarisgirl / Flickr

Zapewniające nowoczesne podejście do rasizmu i dyskryminacji poprawki do książek Roalda Dahla autora m.in. „Charlie i fabryka czekolady” wywołały falę krtyki, która zmusiła wydawnictwo do ustępstw. Jeśli będziemy zmieniać treści literatury, by „uchronić czytelnika” przed samodzielnym myśleniem i określeniem, że coś jest nieodpowiednie, to niebezpiecznie zbliżymy się do rzeczywistości opisanej przez socjalistę Georga Orwella w „1984”. Takie tuszowanie historii mimo dobrych chęci nic dobrego nie wnosi.

Roald Dahl to jeden z najsłynniejszych autorów książek dla dzieci, a jego twórczość zdobyła uznanie czytelników na całym świecie. Jednak nie był on pozbawiony wad i kontrowersji. Oskarżano go o mizoginię, rasizm oraz antysemityzm, a jego słowa i postawy są dzisiaj słusznie krytykowane. Warto też przy tym pamiętać, że pisarz tworzył w czasach, kiedy pewne słowa nie budziły kontrowersji.

Mimo to, jego książki, takie jak „Charlie i fabryka czekolady”, „Matylda” czy „Wiedźmy”, wciąż cieszą się ogromną popularnością wśród dzieci i dorosłych. 

Wydawca rozwścieczył fanów

W ostatnim czasie brytyjski wydawca Puffin, należący do wydawnictwa Penguin, postanowił dokonać zmian w publikowanych książkach Dahl’a, by odzwierciedlić nowoczesne podejście do tematów takich jak rasizm i dyskryminacja. Ich celem było wydanie książek, które będą odpowiednie dla dzisiejszych czasów i dostarczą dzieciom wartościowej rozrywki. 

Kontrowersje wokół nowej edycji książek Dahla wybuchły, kiedy dziennik „Daily Telegraph” ujawnił ogromną skalę dokonanych przez wydawnictwo Puffin poprawek w stosunku do poprzedniej, z 2001 r. Okazało się, że dokonano setek zmian, które niejednokrotnie wypaczają zamysł autora. Gazeta zamieściła listę wszystkich wykrytych przypadków, gdzie poszczególne słowa zastąpiono innymi, niektóre fragmenty usunięto, a inne dopisano.

Ze wszystkich miejsc usunięto słowo „gruby”, więc np. Augustus Gloop, jeden z bohaterów książki „Charlie i fabryka czekolady” jest teraz „ogromny”. Umpa-Lumpasi z tej samej książki nie są „malutcy”, „pstrokaci” czy „nie wyżsi niż od mojego kolana”, ale po prostu mali, i nie są już „małymi mężczyznami”, lecz „małymi ludźmi”. Pani Twit z „The Twits” (po polsku wydana pod trzema tytułami: „Państwo Głuptakowie”, „Fleje” i „Państwo Burakowie”) nie jest już „przerażająco brzydka”. Trzej synowie „Fantastycznego Pana Lisa” stali się córkami. W tej samej książce „dziwny afrykański język” przestał być „dziwny”.

Tytułowa bohaterka „Matyldy”, która dotychczas „płynęła na żaglowcach w dawnych czasach z Josephem Conradem. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Indii z Rudyardem Kiplingiem”, w nowym wydaniu „chodziła do dziewiętnastowiecznych posiadłości z Jane Austen. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Kalifornii z Johnem Steinbeckiem”. Zmieniono także odniesienia do kolorów – płaszcz BFG z książki „The BFG” (po polsku wydanej pod tytułami „Wielkomilud” oraz „BFG”) nie jest już czarny, a Mary z tej samej książki jest teraz „nieruchoma jak posąg” zamiast „biała jak prześcieradło”. Ze wszystkich książek usunięto słowa „szalony” czy „zwariowany”.

Dodane zostały również fragmenty nienapisane przez Dahla. W „The Witches” (po polsku wydane pod tytułem „Czarownice”, a później „Wiedźmy”), do oryginalnego akapitu mówiącego, że czarownice są łyse pod perukami, dopisano zdanie: „Jest mnóstwo innych powodów, dla których kobiety mogą nosić peruki i z pewnością nie ma w tym nic złego”.

Wydawnictwo Puffin wyjaśniało, że przeglądu języka Dahla dokonano w celu zapewnienia, że jego książki „mogą nadal dzisiaj wszystkich cieszyć”, a Roald Dahl Story Company, instytucja zajmująca się dziedzictwem literackim pisarza, przekonywało, że zmiany są „niewielkie i starannie przemyślane”, jednak nie zatrzymało to fali krytyki, która na nie spadła.

Premier nie krył niezadowolenia

Wręcz przeciwnie – słowa krytyki zaczęły być kierowane z coraz wyższego szczebla. Ingerencję w treść książek skrytykował sam brytyjski premier Rishi Sunak, który kiedyś powiedział, że gdy był dzieckiem Dahl był jego ulubionym autorem. „Ważne jest, aby dzieła literackie, dzieła literatury pięknej, były zachowane, a nie wymazywane. Zawsze broniliśmy prawa do wolności słowa i ekspresji” – przekazał jego rzecznik. Potępił je też słynny brytyjski pisarz Salman Rushdie. „Roald Dahl nie był aniołem, ale to absurdalna cenzura” – napisał na Twitterze, dodając, że wydawnictwo Puffin powinno się wstydzić.

W następnych dniach wydawcy książek Dahla we Francji i Holandii oświadczyli, że nadal będą publikować oryginalne wersje, aż w końcu do dyskusji dołączyła królowa-małżonka Camilla, która podczas spotkania z pisarzami i wydawcami powiedziała: „Pozostańcie, proszę, wierni swojemu powołaniu, nieskrępowani przez tych, którzy mogą chcieć ograniczyć wolność waszej wypowiedzi lub narzucić ograniczenia waszej wyobraźni”. Choć nazwiska Dalha nie wymieniała, zostało to jednoznacznie odebrane, jako sprzeciw wobec poprawek.

Oryginalna wersja powraca równolegle z tą inkluzywną

W tej sytuacji Puffin i Roald Dahl Story Company nie miały innego wyjścia jak uznać swoją porażkę i poinformowały, że jeszcze w tym roku wydadzą kolekcję książek Dahla w ich oryginalnej wersji, która będzie sprzedawana równolegle z tymi bardziej inkluzywnymi.

Francesca Dow, dyrektor wydawnicza Penguin Random House, do którego należy Puffin, powiedziała: „Przysłuchiwaliśmy się debacie w ciągu ostatniego tygodnia, która potwierdziła niezwykłą siłę książek Roalda Dahla i bardzo realnym pytaniom dotyczącym tego, jak historie z innej epoki mogą być utrzymane w aktualności dla każdego nowego pokolenia”.

Dahl zmarł w 1990 r. Jego książki sprzedały się w ponad 300 milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na 63 języki, a wiele z nich zekranizowano.

Nie tylko Dahla dotykają zmiany

W nowym wydaniu serii książek Iana Fleminga o Jamesie Bondzie usunięty zostanie szereg rasowych odniesień, choć zmiany będą mniejsze niż w przypadku budzących wycofanych poprawek w książkach dla dzieci autorstwa Roalda Dahla – ujawnił „Daily Telegraph”.

Ian Fleming Publications Ltd, firma posiadająca prawa literackie do twórczości autora, zleciła przegląd tekstów pod kątem zwrotów mogących urazić czytelników.

Książki nowego wydania mają być opatrzone dopiskiem: „Ta książka została napisana w czasie, gdy terminy i postawy, które mogą być uznane za obraźliwe przez współczesnych czytelników, były powszechne. W tym wydaniu dokonano szeregu aktualizacji, pozostając jednocześnie jak najbliżej oryginalnego tekstu i okresu, w którym jest on osadzony”.

Według „Daily Telegraph” zmiany mają dotyczyć głównie pejoratywnych i stereotypowych odniesień do osób czarnoskórych. Np. w „Żyj i pozwól umrzeć” ocena Bonda, że domniemani afrykańscy przestępcy handlujący złotem i diamentami to „całkiem praworządni faceci, jak sądzę, z wyjątkiem sytuacji, gdy za dużo wypili” będzie brzmieć „całkiem praworządni faceci, jak sądzę”.

Niemal całkowicie usunięte zostało słowo „nigger”, które zresztą od dawna praktycznie zostało wyeliminowane z języka, a w wyjątkowych sytuacjach, aby nie używać go w pełnym brzmieniu, jest określane jako „n-word”. W większości przypadków w nowym wydaniu jest ono zastąpione przez „czarną osobę” lub „czarnego człowieka”, ale czasami w ogóle pomięto rasę niektórych postaci.

Np. czarnoskórzy przestępcy uciekający przed Bondem w „Dr No” są tylko „gangsterami”, w tej samej powieści rasa lekarza i urzędnika imigracyjnego teraz nie jest wspomniana, podobnie jak rasa zastrzelonego przez Bonda przeciwnika. Podobnie pominięto pochodzenie etniczne barmana w „Operacji Piorun” i lokaja w „Quantum of Solace”. W „Goldfinger” nie jest wspomniana rasa kierowców z jednostki logistycznej z czasów drugiej wojny światowej, Red Ball Express, w której było wielu czarnoskórych żołnierzy i zamiast tego jest mowa tylko o „byłych kierowcach”.

W „Żyj i pozwól umrzeć” zmieniono opis wizyty Bonda w nocnym klubie ze striptizem w zamieszkałej głównie przez Afroamerykanów dzielnicy Harlem. Oryginalny fragment brzmi: „Bond mógł usłyszeć, jak publiczność dyszy i chrząka jak świnie przy korycie. Czuł, że jego własne ręce chwytają obrus. W ustach miał suchość”. Zastąpiono go słowami: „Bond mógł wyczuć elektryzujące napięcie w sali”. Usunięto też dłuższy fragment kłótni między Bondem a jego czarnoskórą dziewczyną, którą ta prowadziła z silnym akcentem będącym według opisu Fleminga połączeniem tego z Harlemu i głębokiego amerykańskiego południa.

Ale pozostały przestarzałe odniesienia do innych grup etnicznych, np. osób ze wschodniej Azji czy pogardliwe słowa Bonda na temat Oddjoba, koreańskiego poplecznika Goldfingera. Nie zmieniono też słów o „słodkim smaku gwałtu”, „głupawych kobietach, które myślały, że mogą wykonywać męską pracę” czy homoseksualizmie będącym „uporczywą ułomnością”.

„Daily Telegraph” przypomina, że Ian Fleming zezwolił amerykańskim wydawcom na złagodzenie scen seksu, które uznano, że są zbyt bezpośrednie dla tamtejszych czytelników, a także na stonowanie odniesień rasowych w „Żyj i pozwól umrzeć”.

Z tego powodu sprawa zmian w Bondzie, a w książkach Dahla jest zgoła inna, gdyż sam autor zezwolił na „złagodzenia”. Jednak warto pamiętać, aby nie ingerować w treści na tyle, by fałszować poglądy autora.

Lepiej edukować i uczyć tolerancji niż stosować cenzurę

George Orwell w powieści 1984 pisał o Wielkiej Brytanii, w której każda książka została przepisana, każdy obraz przemalowany, każdy pomnik i zabytek przemianowany, a data zmieniona. 

Może to jeszcze nie całkiem Orwell, ale cenzura i zmienianie treści książek napisanych przez autorów, którzy mieli zdecydowanie zbyt skandaliczne poglądy jak na dzisiejsze czasy, może prowadzić do utraty wartościowej informacji historycznej. Zacieranie faktów i zakłamywanie historii prowadzi do zapomnienia tych faktów i do powtórzenia tych błędów w przyszłości. To odbieranie ludziom konieczności nauki umiejętności krytycznego myślenia.

Dlatego, zamiast stosować cenzurę lepiej w procesie edukacji włączyć dyskusję na temat zrozumienia, dlaczego dane treści są nieodpowiednie i uczyć samodzielnego odróżniania dobra od zła.

Książki i inne dzieła literackie są często odbiciem kultury i czasów, w których powstały, a ich kontekst historyczny i społeczny jest kluczowy do zrozumienia ich znaczenia.

Dlatego ważne jest, aby podejść do historii i literatury z krytycznym myśleniem i próbować zrozumieć je w kontekście ich czasów, zamiast próbować zastępować je innymi, bardziej akceptowalnymi treściami. Tolerancja i edukacja są kluczowe, ponieważ pozwalają nam zrozumieć, jakie postawy i zachowania były akceptowalne w przeszłości, a które są nie do przyjęcia dzisiaj. Dlatego, zamiast kłamać, wykształćmy myślące i tolerancyjne społeczeństwo

ALF/PAP

Redakcja

Poprzedni

Żądają degradacji zwierzchnika prawosławnych

Następny

Trzęsienie ziemi w Skrze