Marine Le Pen, kandydatka na prezydenta Francji z ramienia nacjonalistycznego Frontu Narodowego (FN) oświadczyła, że dokonana przez Rosję aneksja Krymu była legalna. Na co MSZ Ukrainy wyraziło oburzenie, że Le Pen, pozwala sobie „popierać tymczasową okupację i próbę aneksji przez Rosję Autonomicznej Republiki Krymu i Sewastopola”.
MSZ przypomniało, że działania Rosji potępiły „wszystkie cywilizowane państwa świata”, UE, Rada Europy i NATO, a Francja „wraz z innymi partnerami z G7 i UE wprowadziła na przestępcze działania Rosji sankcje, których odwołanie możliwe jest wyłącznie w razie powstrzymania agresji rosyjskiej przeciw Ukrainie i zaprzestania okupacji Krymu i Donbasu”.
MSZ uznało, że Le Pen okazała brak szacunku dla niepodległości Ukrainy oraz zignorowała podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Ostrzegło, że podobne oświadczenia „z całą pewnością będą mieć następstwa, jak to było w przypadku francuskich polityków, którym zakazano wjazdu na Ukrainę”. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zapowiada, że Marine Le Pen może być uznana za „persona non grata”.
Le Pen głosiła, że dokonana w 2014 r. przez Rosję aneksja Krymu była legalna, gdyż odbyło się tam referendum, a mieszkańcy „życzyli sobie przyłączenia na powrót do Rosji”. Dodała, że uważa Krym za integralną część Rosji.
Le Pen zwróciła się do banków zagranicznych, w tym rosyjskich, o kredyty, by zdobyć brakujące 6 mln euro na kampanię prezydencką, gdyż pieniędzy odmówiły jej banki francuskie. Media podnosiły w ostatnim czasie kłopoty finansowe, z jakimi boryka się FN. Skarbnik FN zaprzeczył doniesieniom satyrycznego tygodnika „Le Canard enchaine”, znanego z ujawniania afer politycznych, że FN uzyskał rosyjską pożyczkę w wysokości 28 mln euro.
Brytyjski „Financial Times” twierdzi, że Marine Le Pen pożyczy 6 mln euro od firmy należącej do jej ojca, Jean-Marie Le Pena. I wskazuje, że dzieje się to mimo, iż Marine formalnie wyrzuciła ojca z partii w 2015 r., gdy ponowił antysemickie twierdzenia.