Parlament w Delhi zawiesił w prawach posła Rahula Gandhiego, posła opozycji, skazanego nieprawomocnie dzień wcześniej za zniesławienie urzędującego premiera. Zawieszenie w prawach posła oznacza, że polityk nie będzie mógł ani brać udziału w posiedzeniach parlamentu, ani ubiegać się o ponowny wybór.
Skazany Rahul Gandhi jest wnukiem byłej premier Indii Indiry Gandhi i prawnukiem Jawaharlala Nehru, pierwszego premiera Indii. Jego Partia Kongresowa, niegdyś dominująca indyjską politykę, zajmuje obecnie zaledwie 10 proc. miejsc w parlamencie.
W kraju odbyły się protesty przeciwko rządowi Narendry Modiego oraz rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) – podała agencja Reutera.
Gandhi został skazany na dwa lata więzienia za zniesławienie m.in. premiera Modiego. Za przestępstwo zostało uznane pytanie, które deputowany Partii Kongresowej postawił w 2019 roku w czasie kampanii wyborczej: „Dlaczego wszyscy złodzieje noszą nazwisko Modi? Nirav Modi, Lalit Modi, Narendra Modi”. Wyrok nie jest prawomocny, a polityk zapowiedział złożenie odwołania.
Wymienione obok premiera osoby to potentat diamentowy, który zbiegł z kraju i były prezes stowarzyszenia sportowego, z którego został dożywotnio wykluczony w związku z zarzutami finansowymi.
Zgodnie z ustawą skazanie na wyrok nie mniejszy niż dwa lata więzienia oznacza wykluczenie z prac parlamentu i kandydowania w wyborach. Wciąż może odwołać się od wyroku, ale te kłopoty prawne mogą przeszkodzić mu w wyborach parlamentarnych wiosną 2024 roku, a także dalszej aktywności politycznej, gdyż wyrokowi towarzyszy zakaz publicznego występowania przez sześć lat po wygaśnięciu wyroku, czyli teoretycznie do 2031 roku.
„Ustawa o dyskwalifikacji powinna mieć na celu karanie wybranych urzędników winnych oszustw, korupcji lub przestępstw z użyciem przemocy, a nie za przemówienia wygłaszane podczas kampanii wyborczej. Ten przypadek jest to głęboko niedemokratyczny przykład wykorzystywania prawa w celu dyskwalifikacji głównego przeciwnika premiera” — wyjaśnia Gilles Verniers, badacz nauk politycznych w Centrum Badań Politycznych w New Delhi .
Skrajna prawica obawia się Gandhiego
Opinia publiczna została zbulwersowana decyzją o zawieszeniu Gandhiego w prawach posła, a partie opozycyjne, których 14 zasiada w parlamencie, szybko zareagowały na decyzję o zawieszeniu Gandhiego.
„BJP obawia się wzrostu znaczenia Rahula Gandhiego, który zagraża rządowi Modiego” – powiedział poseł opozycji Pradip Bhattacharya.
„Wszyscy wiemy, że Rahul Gandhi wypowiada się odważnie tak w Parlamencie, jak i poza nim. Najwyraźniej płaci za to cenę. Rząd jest przerażony i szuka nowych sposobów, aby zdławić głos (opozycji)” – stwierdził z kolei przewodniczący partii Kongresowej, Abhishek Manu Singhvi.
„Nazwanie złodzieja złodziejem stało się w naszym kraju zbrodnią. Złodzieje i rabusie chodzą wolno, a Rahul Gandhi został ukarany. To morderstwo na demokracji” – skomentował Uddhav Thackeray.
Podczas trwających protestów zwolenników Indyjskiego Kongresu Narodowego przewodniczący partii Mallikarjun Kharge potępił fakt, że „rząd Narendry Modiego pomaga złodziejom (w odniesieniu do rządowego poparcia dla miliardera Gautama Adaniego, oskarżonego o manipulacje na giełdzie) i zamyka posłów opozycji. To śmierć demokracji”. Rządząca BJP nigdy nie ukrywała swojej nienawiści do Gandhich m.in. dlatego, że pradziadek Rahula Jawaharlal Nehru stworzył fundamenty świeckich Indii, wbrew planom hinduskich nacjonalistów z BJP, którzy dążą do zinstytucjonalizowania religijnego.
Rząd się tłumaczy
Przewodniczący rządzącej BJP Jagat Prakash Nadda odrzucił zarzuty opozycji, twierdząc, że Gandhi obraził tych, którzy przypadkiem dzielą nazwisko z premierem Modim. „Inną rzeczą jest podważanie polityki rządu – to byłoby uznane za zdrową debatę, ale najwyraźniej Kongres nigdy nie przestrzegał takich zasad” – powiedział agencji Reutera.
Gdzie jest sprawiedliwość?
Dwaj wysocy rangą liderzy Kongresu powiedzieli agencji, że Gandhi uszanuje werdykt sądu i nie pojawi się w parlamencie. Podkreślili, że kolejne działania w dużej mierze zależą od pozostałych partii opozycyjnych. Wparcie wyraziła już partia Aam Aadmi, która sprawuje władze w Delhi i której dwaj czołowi liderzy przebywają w więzieniu na podstawie, jak to nazywają, wyssanych z palca zarzutów.
Biuro prezydenta Indii potwierdziło, że liderzy Kongresu zabiegali o spotkanie z prezydent Draupadi Murmu, by złożyć protest przeciwko wyrokowi na ręce najwyższego konstytucyjnego organu władzy.
Zdaniem międzynarodowych ekspertów to, co się obecnie dzieje w Indiach jest przykładem tego, jak autorytarny rząd może nadużywać narzędzi demokracji dla osiągnięcia własnych celów politycznych.
JM/PAP