Prezydent Dalia Grybauskaite wskazała dwa największe zagrożenia dla Litwy – to Rosja i Białoruś. Rosja nie zwróciła na to większej uwagi, bo Grybauskaite jest znana z rusofobii, ale na Białorusi zawrzało.
Prezydent Litwy powiedziała: – Estonia, podobnie jak Łotwa, a także Polska, są dla nas bardzo ważne, ponieważ leżą na wschodniej granicy NATO, a wyzwania i zagrożenia są dla nas jednakowe. To Rosja i Białoruś u naszych wschodnich granic. Oczywiście, to także militaryzacja, którą obserwujemy w Kaliningradzie, wykorzystanie terytorium Białorusi do różnych eksperymentów i agresywnych gier, skierowanych przeciwko Zachodowi. Należą do nich także zbliżające się manewry wojskowe.
Służby dyplomatyczne Białorusi z oburzeniem zareagowały na okrążenia ich kraju, że wraz z Rosją przygotowywać może agresje przeciwko nie tylko Litwie, ale i innym państwom bałtyckim i Polsce.
Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało do siebie ambasadora Litwy w tym kraju i zażądało wyjaśnień. W dyplomacji to jedna z wyższych form przejawienia zaniepokojenia i oburzenia.
Komunikat białoruskiego MSZ dobitnie wyjaśnia, że Białoruś prowadzi politykę pokoju i dba o bezpieczeństwo w regionie, tym samym nie prowadzi agresywnej polityki skierowanej przeciwko komukolwiek. Skonstatowano też, że takie wypowiedzi nie służą niczemu poza nakręcaniem popularności wśród swoich wyborców i przypominaniem o swoim istnieniu natowskim partnerom. Jednocześnie przypomniano Grybauskaite, że oba państwa swego czasu podpisały układ o współpracy i dobrosąsiedzkich stosunkach.
Litwa od dawna słynie nie tylko z ostrej, bliźniaczej do polskiej i amerykańskiej rusofobii, ale też konkretnymi działaniami: niedawno rozpoczęto budowę muru na granicy litewsko-rosyjskiej. Do tego dodać trzeba napięte stosunki z Polską.