22.04.2023 – Presidente da República, Luiz Inácio Lula da Silva, durante encontro restrito com o Presidente da República Portuguesa, Marcelo Rebelo de Sousa. Palácio de Belém, Lisboa – Portugal. Foto: Ricardo Stuckert/PR
Prezydent Brazylii Inacio Lula da Silva, który odbył pięciodniową wizytę w Portugalii, skrytykował w Lizbonie Rosję za rozpoczętą w lutym 2022 r. inwazję na Ukrainę. Dodał jednak, że jego kraj nie zamierza opowiadać się po żadnej ze stron konfliktu i poddał krytyce również postawę UE.
Podczas swojej pierwszej oficjalnej wizyty w Europie od czasu jego wyboru na prezydenta 30 października Lula zaznaczył, że Brazylia nie zgadza się na okupowanie przez Rosję terytorium Ukrainy oraz na szkodliwe działania Moskwy przeciwko integralności terytorialnej zaatakowanego kraju.
„Rosja popełniła błąd. Nie powinna najeżdżać Ukrainy (…), ale zrobiła to” – podkreślił.
Dodał, że Brazylia nie poprze żadnej ze stron konfliktu, ale chce działać na rzecz jego zakończenia. Zaznaczył, że jego kraj jest gotowy uczestniczyć w dialogu dotyczącym konfliktu, prowadzonym przez grupę państw-mediatorów.
Obecny podczas spotkania z Lulą prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa odnosząc się do słów prezydenta Brazylii podkreślił, że warunkiem przystąpienia do rozmów pokojowych musi być jednak opuszczenie przez rosyjską armię terytorium Ukrainy.
Podczas konferencji prasowej prezydentów Brazylii i Portugalii Lula poddał krytyce również stanowisko państw Unii Europejskiej wobec konfliktu na Ukrainie. Powiedział, że Unia niepotrzebnie zaangażowała się w wojnę, „co oznacza, że nie działa na rzecz pokoju”.
Skrytykował m.in. kanclerza Niemiec Olafa Scholza za to, że „próbował nakłonić Brazylię do przekazania pocisków dla Ukrainy”.
„My opowiadamy się za pokojem. Nie chcemy wojny i nie zamierzamy w niej uczestniczyć” – powiedział Lula.
Prezydent Lula uważa więc, że droga do sprawiedliwego i trwałego pokoju zakłada priorytet dla tej ścieżki negocjacyjnej. Stanowisko Portugalii jest inne: jej zamiarem jest, aby ewentualna droga do pokoju zakładała prawo Ukrainy do możliwości reagowania na inwazję.
Bez zaskoczenia
Ten upór Brazylijczyka, który nie chce sprzymierzyć się ze stanowiskiem Zachodu, nie jest taki zaskakujący. Brazylia, podobnie jak wiele krajów Ameryki Łacińskiej , nie doświadcza konfliktu ukraińskiego na własnej skórze tak jak reszta Europy. Przy całym oceanie różnic pierwszeństwo mają przede wszystkim interesy ekonomiczne. Wszystko to jest karmione długą tradycją antyimperializmu w stosunku do Stanów Zjednoczonych, co utrzymuje się wśród latynoamerykańskiej lewicy, która w wielu krajach odzyskuje władzę.
Kreml o tym wie i stara się to kultywować. Do Brazylii przybył ostatnio Siergiej Ławrowi, gdzie pośpiesznie podziękował Luli za „wkład” w poszukiwanie rozwiązania i „doskonałe zrozumienie genezy tej sytuacji” . Wszystko przed odlotem do tryptyku przyjmujących go krajów przez niego krajów: Wenezueli, Kuby i Nikaragui.
Przeciwnie, Kijów nie przyznaje się do porażki, by zyskać sympatię Brazylii. Prezydent Lula został nawet zaproszony na Ukrainę w nadziei, że pozwoli mu zrozumieć „prawdziwe przyczyny i istotę” wojny. Jako dobry dyplomata głowa państwa Brazylii zapowiedział dziś z Lizbony, że wyśle tam swojego głównego doradcę ds. polityki zagranicznej Celso Amorima na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Przedstawiciel prezydenta Luli pojedzie do Kijowa, aby zapoznać się z sytuacją na Ukrainie oraz podjąć działania służące zakończeniu konfliktu.
JM/PAP