Słynna maksyma Plutarcha, choć w wersji łacińskiej, nie greckiej – „Navigare necesse est” („Żeglowanie jest koniecznością”) – winna być obecnie raczej prezentowana jako: „MIGRARE necesse est”.
Mając świeżo w pamięci Światowy Dzień Uchodźców, szczególnie warto pamiętać, że przemieszczanie się ludności to zjawisko tak stare jak świat,-wywoływane rozmaitymi przyczynami. Współcześnie głównie ekonomicznymi, ale także politycznymi, w tym wojnami i konfliktami, a nawet zmianami klimatu (np. pustynnienie w Afryce, czy Azji Centralnej). Słynna maksyma Plutarcha, choć w wersji łacińskiej, nie greckiej – ”Navigare necesse est” („Żeglowanie jest koniecznością”) – winna być obecnie raczej prezentowana jako: ”MIGRARE necesse est”. To współcześnie jeden z najważniejszych przejawów globalizacji i żadne mury, gdziekolwiek wznoszone (między Węgrami a Serbią, USA a Meksykiem, czy Izraelem a Autonomią Palestyńską) nie są w stanie zahamować tego procesu.
Migrantów w skali świata mamy dziś ok. 350 mln (najwięcej na Czarnym Lądzie), zaś ich specyficznym rodzajem są uchodźcy – ok. 66 mln (zgodnie z najnowszymi danymi Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, UNHCR). Według Konwencji Genewskiej z 1951 r. to osoby, które wskutek prześladowań (lub uzasadnionej obawy przed nimi) z powodu swej rasy, religii, narodowości, czy przekonań politycznych są poza granicami własnego państwa, starając się uzyskać azyl. Jeszcze inną grupą są tzw. wewnętrzni przesiedleńcy (IDP’s – Internally Displaced Persons) zmuszeni do opuszczenia własnych domów, ale pozostający na terenie swych krajów (np. miliony osób w Syrii, Afganistanie, Iraku, czy Jemenie).Te trzy kategorie są powszechnie mylone i np. premier Szydło mówiła w ub.r. w Parlamencie Europejskim w Strasburgu o milionie uchodźców z Ukrainy w Polsce, podczas gdy są to klasyczni migranci zarobkowi (na ogół sezonowi),zaś uchodźców z tego państwa przyjęliśmy w ostatnich latach zaledwie ok. 200 (starało się o ten status ok. 6 tys . osób).Pomijam tu przy tym jeszcze jedną kategorię – azylantów (ok. 2,5 mln w skali świata, którzy wystąpili za granicą o azyl). Uchodźcy mają swoje prawa umocowane m.in. w Konwencji Genewskiej z 1951 r., oraz Protokole Nowojorskim z 1967 r.
W pewnym sensie, równie starym co migracje zjawiskiem jest terroryzm – mający szereg odmian i stosujący różnorodne oraz wciąż „doskonalane” środki (ciężarówki, samoloty, drony, pasy szahidów itd.). Element wspólny to brutalne użycie siły, zastraszanie – w celu uzyskania określonych celów. Współcześnie terroryzm stał się par excellence bronią polityczną, choć zawsze w jakimś stopniu nią był – vide zamachy na władców (choćby w Sarajewie w 1914 r., który dał pretekst do wybuchu I wojny światowej).Zmieniają się atakowane obiekty – sportowe (np. olimpiada w Monachium, stadion Saint-Denis w Paryżu 2015r.), szkoły (Biesłan 2004r.), teatry – moskiewska Dubrowka 2002r.), kluby (Turcja, Francja), pociągi , samoloty itd. Duże emocje dotyczą wyjątkowo spornej kwestii – na ile akty terroru na naszym kontynencie w ostatnim czasie mają związek z kryzysem migracyjno-uchodźczym ? Ten spotęgował się w połowie 2015 r., na tle masowego napływu przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki Płn., głównie z Syrii ogarniętej „umiędzynarodowioną’ wojną domową od 6 lat . Ale też pamiętajmy o przybyszach z Erytrei, Sudanu Południowego czy z Afganistanu. W tym ostatnim państwie, które Karol Marks nazywał „Polską Wschodu”, historycznie wszyscy najeźdźcy przegrywali. Kolejno: Aleksander Wielki, Brytyjczycy aż trzy wojny, ZSRR, mimo 10-letniej obecności wojskowej, a na koniec Zachód i de facto NATO. Polska do dziś utrzymuje w Afganistanie niewielki kontyngent, głównie o charakterze szkoleniowym.
Do Unii Europejskiej (z populacją 520 mln, uwzględniając nadal Wielką Brytanię) napłynęło od tego czasu ok. 1,5 mln imigrantów, a prawie tylu Syryjczyków przyjął sam sześciomilionowy Liban. Istotne są więc proporcje. Bez wątpienia trzeba lepiej kontrolować granice (utrzymując też unijną umowę z Turcją) i wszystkie potoki migracyjne, aby eliminować m.in. osoby będące zwolennikami ISIS. Zreformowana w październiku ub.r. Europejska Agencja Służby Granicznej (FRONTEX) z siedzibą w Warszawie musi być bardziej skuteczna. Także służby specjalne. Równocześnie NIE do zaaprobowania jest utożsamianie wszystkich migrantów, czy uchodźców z terrorystami. To samo jeśli chodzi o wyznawców islamu. Modelowe podejście pod tym względem oraz generalnie wobec uchodźców prezentuje papież Franciszek, co czynił m.in. w trakcie niedawnej wizyty w Egipcie. Wcześniej, po pobycie w Grecji, zabrał symbolicznie do Watykanu trzy rodziny uchodźców z wyspy Lesbos
Strach przed aktami terroru, w jakiejś mierze zrozumiały, nie powinien działać paraliżująco i być pretekstem do próby wcielania w życie nierealistycznej koncepcji „Europejskiej Fortecy”. PiS, a wystarczy posłuchać tego, co mówią np. Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, czy Mariusz Błaszczak ,chlubi się tym, że nie pozwoli, aby do Polski trafił choć jeden uchodźca. A ja się wstydzę tego co mówią – jest to zresztą sprzeczne z prawem międzynarodowym oraz standardami unijnymi i Rady Europy. Wierzę przy tym,, że bardzo wielu Polaków myśli w podobny sposób. To przykre, iż kraj, w którym zrodził się ruch Solidarności nie wykazuje nawet minimum swojej solidarności , nie mówiąc już o zwykłym miłosierdziu. Nota bene, mała grupa uchodźców (ale nie z puli relokacyjnej) znajduje się już w naszym kraju. Jestem głęboko przekonany, że będzie się ona stopniowo poszerzać !
Według Eurostatu, w roku 2016 kraje członkowskie Unii Europejskiej wydały łącznie 710 tys.. pozytywnych decyzji odnośnie do wniosków azylowych (ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej). Najwięcej uchodźców przyjęto z Syrii (406 tys.),z Iraku ( 66 tys.) oraz z Afganistanu (62 tys.).Trafili oni głównie do Niemiec (435 tys.), Szwecji (69 tys,) oraz Włoch i Francji – po ok. 35 tys.. Do Polski zaledwie 390 osób (sic!) i to głównie z Rosji i Ukrainy. Niemal dramatycznie wyglądają dane nt. liczby uchodźców na milion mieszkańców. Średnia dla UE to 1390, a dla naszego kraju 10 osób – najniższa!
Sytuację usiłuje ratować polski Kościół, proponując utworzenie korytarzy humanitarnych, ale i w tej materii rząd ewidentnie kluczy. Być może czeka na wyrok unijnego Trybunału w Luksemburgu co do obowiązkowej relokacji uchodźców z Włoch i Grecji. Poprzednia ekipa PO/PSL zgodziła się na przyjęcie zaledwie ok. 7 tys. sprawdzonych uchodźców i to nie od razu. Obecny rząd złamał kluczową zasadę (wprowadzoną przez Hugo Grocjusza – Holendra, będącego jednym z „ojców” prawa międzynarodowego), iż Pacta sunt servanda („umów trzeba dotrzymywać”). To wszystko może nam zaszkodzić nie tylko w Unii Europejskiej, czy Radzie Europy, ale też np. w ONZ, gdyż dobrze mi znany, nowy (od stycznia br.) sekretarz generalny tej organizacji Antonio Guterres, były socjalistyczny premier Portugalii, przez 10 lat pełnił funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Prawdopodobnie to właśnie efektywna praca na tym stanowisku przesądziła o jego wyborze.
Na uwagę zasługuje ważny i zdecydowany wywiad biskupa Tadeusza Pieronka: dla „Rzeczpospolitej”: „Politycy nie mogą wybiórczo korzystać z nauk Kościoła. Niech się nie powołują na nauki papieża i Kościoła, jeśli zamierzają traktować je instrumentalnie dla swoich rozgrywek politycznych. Nieprzyjmowanie uchodźców jest praktycznym zrezygnowaniem z bycia chrześcijaninem. Wstydzę się za tych, którzy nie chcą się wywiązać ze swojego obowiązku nie tylko chrześcijańskiego, ale i czysto ludzkiego”. To ważne, iż szereg innych polskich hierarchów mówiło podobnie w trakcie święta Bożego Ciała. Wybiegiem jest próba wmówienia naszym obywatelom, iż pomagamy na miejscu, np. w Syrii. To nie jest przecież dylemat typu „myć ręce czy nogi”? Potrzebne jest jedno i drugie! Zresztą, ta pomoc jest znikoma, szacowana (dwustronnie) zaledwie na kwotę ok. 40 mln zł. w roku. A generalnie polska pomoc rozwojowa plasuje nasz kraj na samym końcu listy donatorów.
Ważne przy tym, aby Polska wypracowała właściwą politykę migracyjną (zaczyna brakować rąk do pracy) i pamiętać, iż dla uchodźców jesteśmy państwem TRANZYTOWYM, A NIE DOCELOWYM. Dbając o bezpieczeństwo powinniśmy być jednak krajem otwartym dla nich – z powodów humanitarnych i prawnomiędzynarodowych. Przez tyle lat nasi obywatele byli z otwartymi rękami przyjmowani na całym świecie. Nawet szyicki Iran w 1942 r. przyjął całą ponad 120-tysięczną, wymizerowaną armię Andersa! Stąd również konieczne jest przeciwstawianie się nad Wisłą postawom ksenofobicznym, w tym antyislamskim.
Tymczasem zachodzi odwrotny proces. Było to widać choćby w histerycznych wystąpieniach w Sejmie pani premier i ministra spraw wewnętrznych, zaraz po tragicznym w skutkach zamachu w Manchesterze. Także w niedawnym, mętnym politycznie przemówieniu szefowej rządu w rocznicę pierwszego transportu więźniów z Tarnowa do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Nasze władze mają więc bardzo dużo do zrobienia i powinny zacząć od samych siebie! Tym bardziej, iż polityka PiS nierzadko sprzyjała ( i ma to wciąż miejsce! ) kształtowaniu się zachowań wrogich wobec innych., zwłaszcza muzułmanów i uchodźców. Straszenie nimi dało niestety rezultaty, sądząc po badaniach ankietowych.. A więc czy czymś innym niż hańbą można określić chlubienie się takim podejściem!
Polsce, Europie i całemu światu potrzebny jest dialog cywilizacji, a nie ich zderzenie, by przywołać tytuł słynnej książki Samuela Huntingtona. A pozytywne jego skutki widać choćby na przykładzie udanego procesu integracji nad Wisłą zarówno od kilku stuleci w odniesieniu do Tatarów, jak i od paru dziesięcioleciu w przypadku ponad 30 tys. społeczności Wietnamczyków.
Prof. Tadeusz Iwiński był przez wiele lat członkiem oraz przewodniczącym Komisji Migracji i Uchodźców Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Strasburgu (1992-2016). Miał możność zapoznawania się z ich sytuacją w dziesiątkach obozów dla uchodźców-w Europie (zwłaszcza w byłej Jugosławii i na Kaukazie, w tym w Czeczenii i Inguszetii), na Bliskim i Środkowym Wschodzie oraz w Afryce, w tym w Rwandzie.