8 grudnia 2024

loader

Minipakietem w Putina

Donkey Hotey - Flickr

Polska domagała się w Brukseli ostrego zaostrzenia unijnych sankcji wobec Rosji, objęcia nimi rosyjskiego gazu, rosyjskiej ropy transportowanej ropociągami, kolejnych rosyjskich banków oraz rozszerzenia restrykcji na usługi i sektor IT oraz środki transportu drogowego i morskiego. Najnowszy unijny pakiet sankcji – już siódmy – jednak nie sprostał oczekiwaniom polskiej strony. Zdaje się, że starania polskich dyplomatów w dużym stopniu spaliły na panewce.

Ambasadorowie państw członkowskich przy UE przyjęli w środę w Brukseli pakiet nowych sankcji wobec Rosji. Zakłada on m.in. zakaz importu rosyjskiego złota i jednocześnie wzmacnia kontrolę eksportu w zakresie produktów podwójnego zastosowania, w tym chemicznych i farmaceutycznych oraz zaawansowanych technologii.

Choć Polska domagała się radykalnego zaostrzenia restrykcji, projekt okazał się dość słaby. Polska dyplomacja miała apelować między innymi o nałożenie embarga na gaz płynny. Nasz kraj jak podkreślali dyplomaci, jest największym importerem tego produktu w UE (ok. 60 proc. unijnego importu z Rosji).

Rząd, jak wynika z nieoficjalnych informacji, proponował też embargo na towary z Rosji, które można łatwo sprowadzić z innych źródeł (np. niektóre półprodukty stalowe i żelazne, masy bitumiczne, meble). W przypadku sankcji indywidualnych Polska uważała, że wykazy osób powinny być bardziej ambitne. Zaproponowała wpisanie na listy sankcyjne firm sektora wojskowego lub tych zajmujących się propagandą, ale Komisja Europejska nie umieściła ich w swojej propozycji. 

Kolejnym krokiem miało być embargo gazowe. Polscy dyplomaci apelowali o jego nałożenie, zanim Rosja zdecyduje za UE o odcięciu dostaw gazu do Europy, co nastąpi prawdopodobnie w ciągu kilku tygodni. Polska chciała też zaostrzenia sankcji finansowych poprzez odcięcie od SWIFT kolejnych banków rosyjskich i białoruskich, rozszerzenie restrykcji na usługi i sektor IT oraz środki transportu drogowego i morskiego.

Komunikat Komisji Europejskiej prezentujący pakiet sankcji, był jednym z najkrótszych w historii nakładania unijnych restrykcji na ten kraj. Można się z niego dowiedzieć, że KE proponuje nałożenie embarga na złoto, niektóre towary podwójnego zastosowania oraz uszczelnić wcześniejsze restrykcje. KE nie zaproponowała jednak objęcia sankcjami ropy, gazu, kolejnych banków i konkretnych sektorów rosyjskiej gospodarki. Przez niektórych obserwatorów w Brukseli projekt został wręcz nazwany „minipakietem”. Z nieoficjalnych informacji wynika, ze Komisja Europejska nie chciała przedstawić bardziej ambitnego projektu sankcji, aby nie przedłużać negocjacji w Brukseli w lipcu. Chce rozmawiać o energetyce i bankowości, ale dopiero po wakacjach.

„Unijni urzędnicy, by uspokoić sumienia, chcą przyjąć zaproponowany pakiet sankcji i rozjechać się na wakacje, a potem wrócić do trudniejszych kwestii we wrześniu. Tymczasem na Ukrainie wciąż trwa wojna, ukraińskie miasta są ostrzeliwane rosyjskimi rakietami, codziennie giną ludzie. W poprzednich latach w sierpniu organizowane były spotkania ambasadorów państw członkowskich przy UE w sytuacjach kryzysowych. Jeśli wojna w Europie nie jest taka kryzysową, to co nią w takim razie jest” – powiedział jeden z unijnych dyplomatów.

Za zaostrzeniem sankcji wobec Rosji opowiadały się przede wszystkim kraje Europy Środkowej, w tym Litwa, Łotwa, Estonia i Polska. Ten temat był też poruszany w poniedziałek na posiedzeniu Komitetu Stałych Przedstawicieli w Brukseli. Aby projekt wszedł w życie, będzie musiał zostać zaakceptowany przez państwa członkowskie w ramach Rady UE. Stanie się to prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu. Sankcje wejdą w życie wraz z publikacją w unijnym Dzienniku Urzędowym.

tr/pap

Redakcja

Poprzedni

Policzone dni Draghiego

Następny

Gra o wszystko