1 grudnia 2024

loader

Mordercy nadziei

Mordercy nadziei

1920px-Former_Taliban_fighters_return_arms

Kilka lat temu napisałem: „Jedną z największych zbrodni jest danie komuś nadziei, by potem ją zabić”. Wróciły do mnie te słowa dzisiaj, po tym co się stało teraz w Afganistanie.

Cuchnący obłudą Zachód na czele z USA ( Kreml ma też swój śmierdzący w tym interes, ale nie wprowadzał za jego pobytu w Afganistanie rewolucji obyczajowej), który dał przed laty nadzieję wielu Afgańczykom, teraz ją brutalnie zamordował.
Ciekawe czy Biden wypoczywając w swojej letniej rezydencji, ma jakieś wyrzuty sumienia, że zrealizował umowę zawartą przez jego poprzednika, strojącego wiecznie durne miny błazna, i wyprowadził swoich żołnierzy z Afganistanu?
Na razie, od czasu wkroczenia talibów do Kabulu, milczy. A przecież jego najbliżsi współpracownicy nakłaniali go do wycofania się z umowy zawartej z talibami przez Trumpa. Ciekawe też, jak się mają agenci CIA i innych służb wywiadowczych, którzy nie mieli żadnego rozeznania, że po wyjściu ich wojsk talibowie w ciągu tygodnia zawładną całym krajem.
Kiedy Amerykanie wkraczali do Afganistanu dawali ludziom nadzieję na lepsze, normalne życie. Kobiety poczuły zapach wolności, mogły pracować, studiować, chodzić do salonów piękności, nie nosić burek i innych oznak zniewolenia; dziewczynki mogły się uczyć,.. Duże i małe oznaki wyjścia z wielowiekowego pomiatania, poniżania…
Wszystko to szlag trafił! Wyobraźcie sobie teraz te wyzwolone kobiety, które znowu zostaną zmuszone do włożenia na siebie burkowych obroży, hidżabów, itp,.które po kilkuletnim napawaniu się wolnością, zostaną ponownie uwięzione w domach, z których będą mogły wychodzić tylko pod dozorem męża; wyobraźcie sobie, jak się czują matki, którym już teraz odbiera się kilkuletnie córeczki by wydawać je za mąż za obleśnych, starych mudżahedinów.
Około pół roku temu słyszałem w telewizji wywód jakiegoś mędrca, że każde społeczności, w tym afgańska, mają swoje obyczaje i należy je szanować, chociaż nam się nie podobają.
Ciekawe, czy też by tak twierdził, gdyby jego córeczkę jakiś stary satyr będący przy władzy mu odebrał i wziął za żonę.
Działam pod szczególnymi emocjami, które towarzyszyły mi, gdy pracowałem nad moją ostatnią powieścią „Piekło niejedno ma imię”, analizując i opisując kilka ludzkich wielkich podłości. Byłem przekonany, że już swoje emocje z tego czasu wyciszyłem, ale dzisiaj wróciły do mnie na nowo. Ich zapłonem było wspomnienie tragedii pewnej afgańskiej dziewczynki o której m.in. pisałem w książce, opierając się na informacjach z New York Timesa.
Dziesięciolatka została zgwałcona przez mułłę tak brutalnie, że miała pękniętą ścianę między pochwą i odbytem i niemal się nie wykrwawiła. Zajęła się nią lekarka, która prowadziła stowarzyszenie na rzecz kobiet w Afganistanie i uratowała jej życie.
Na krótko. Policja sprowadziła dziecko do domu, gdzie rodzina zamierzała dokonać na niej rytualnego mordu, bo uprawiała rzekomo seks pozamałżeński. Rodzina nie uwierzyła dziewczynce i lekarce, ale mulle, który twierdził, że uprawiała seks pozamałżeński.
Nie wiem jakie były dalsze losy dziecka, ale mogę się z dużym prawdopodobieństwem domyślać jakie będą teraz losy lekarki prowadzącej stowarzyszenie na rzecz kobiet w Afganistanie.
Brat w wierze talibów, ajatollah Chomeini pisał, że mężczyzna może doświadczać seksualnej przyjemności z dzieckiem tak młodym jak niemowlę, byle nie wykorzystywał go dopochwowo. Ale analnie jak najbardziej może.
Małżeństwo i seks z nieletnimi jest tam akceptowanym i powszechnym zjawiskiem. Przecież sam Mahomet poślubił Aiszę, gdy miała 6 lat, a 3 lata później zaczął uprawiać z nią seks.
Takie oto perspektywy zafundowali teraz na nowo afgańskim kobietom i dzieciom Amerykanie i ich satelici. Ci sami, z których ust leci non stop słowotok frazesów o równości, wolności, itp.
Nie pochwalam przemocy w żadnej postaci, ale nie jestem w stanie wyzbyć się sympatii do kapitana amerykańskich sił specjalnych w Afganistanie Quinna Dana, który wraz z sierżantem Charlesem Martlandem pobili dowódcę jednej z jednostek afgańskiej milicji, którego nakryli na gwałceniu małego chłopca przykutego kajdankami do łóżka.
Dowództwo armii natychmiast odwołało kapitana Quinna z Afganistanu, a on na znak protestu przeciwko politycznemu charakterowi jego odwołania wystąpił z wojska.
Quinn działał impulsywnie. Może miał małego synka i dlatego tak zareagował, a może po prostu nie wytrzymał widząc bydlaka znęcającego się nad chłopcem.
Trump a teraz Biden i jego satelici, na zimno, z wyrachowaniem, bo nie widzieli już w Afganistanie swoich interesów, umyli ręce i zostawili afgańskie kobiety i dzieci na pastwę wynaturzonych brodatych starców, a przede wszystkim zamordowali nadzieję, którą im wcześniej dali.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Trzy razy o historii

Następny

Pełnoletnia Warszawa Singera

Zostaw komentarz