7 listopada 2024

loader

Najpierw susza, teraz powódź

Ponad sto ofiar śmiertelnych i 260 tys. osób zmuszonych do opuszczenia domów – taki jest bilans ulewnych deszczów, które od marca nawiedzają Kenię. Jednak zdaniem ONZ, to dopiero początek problemów, przed którymi stoi to wschodnioafrykańskie państwo.

– Największym humanitarnym kryzysem, poza zniszczeniem domów, jest możliwy wybuch epidemii, zwłaszcza cholery i innych niebezpiecznych chorób roznoszonych przez komary – ostrzegał na początku maja Jens Laerke, rzecznik Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej. Do końca kwietnia w Kenii zanotowano niemal 3 tys. przypadków zachorowań na cholerę, która spowodowała śmierć 55 osób. Zdaniem ekspertów, liczba zachorowań może wkrótce znacznie wzrosnąć.
Jeszcze w zeszłym roku Kenia, podobnie jak cała Afryka Wschodnia, zmagała się z potężną suszą, którą państwowe władze określiły mianem katastrofy narodowej. Ponad 2,6 mln Kenijczyków doświadczyło głodu, a niemal 3 mln wymagało specjalistycznej opieki lekarskiej.
Obecnie podobne problemy powodują ulewne opady, jedne z największych w ostatnich latach. O skali wywołanej przez nie powodzi świadczy fakt, że doświadczyły jej aż 32 z 47 hrabstw. Zniszczeniu uległo ponad 48 tys. domów, co w konsekwencji pozbawiło dachu nad głową ponad 260 tys. osób. Czas oczekiwania na pomoc wydłuża się wraz ze wzrostem liczby bezdomnych. Jak podają lokalne media, żywność i lekarstwa trafiają do potrzebujących dopiero po kilku dniach. Winę ponoszą zarówno obecne władze krajowe i lokalne, jak i zaniedbania ich poprzedników.
W miniony piątek Czerwony Krzyż zaapelował o 5 mln dolarów na sfinansowanie koniecznej pomocy dla ofiar powodzi. – Najpilniejszym zadaniem jest zakup i dostarczenie środków do oczyszczania wody, aby zapobiec wybuchowi cholery w zalanych regionach kraju – powiedział Abbas Gullet, sekretarz generalny Czerwonego Krzyża w Kenii.
Obok zniszczeń i zagrożenia wybuchem epidemii, tegoroczne deszcze zahamowały rozwój gospodarczy Kenii. Umiarkowanie optymistyczne przewidywania ekonomistów z początku roku, obecnie są już nieaktualne. Poważnie ucierpiała infrastruktura przemysłowa kraju. Żywioł pochłonął życie ponad 20 tys. zwierząt hodowlanych, co nie tylko ograniczyło ilość żywności na rynku, ale i zwiększyło jej i tak już wysoką cenę.
Katastrofy naturalne nakładają się na kryzys polityczny, destabilizujący kenijską demokrację. W sierpniu 2017 r. odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał Uhuru Kenyatta, sprawujący ten urząd od 2013 r. W opinii niezależnych ekspertów nie były one jednak uczciwe, co następnie potwierdził wyrok Sądu Najwyższego. W październiku Kenijczycy poszli zatem do urn jeszcze raz. Zwycięzcą został ponownie Kenyatta, w czym pomógł mu bojkot wyborów przez opozycję. Jej lider, Raila Odinga, nie uznał ich wyników i ogłosił się „prezydentem ludowym”.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Świat bez lekarzy

Następny

Napięcie znów rośnie

Zostaw komentarz