Pierwszy raz w historii Sojusz Północnoatlantycki nie popiera projektów wojennych Stanów Zjednoczonych.
Wypowiadając się w kwaterze głównej NATO sekretarz generalny tej organizacji Jens Stoltenberg ostrzegł przed „niszczycielskimi konsekwencjami” ewentualnej amerykańskiej interwencji zbrojnej w Korei Północnej.
Zapytany przez dziennikarzy o retorykę wojenną prezydenta Donalda Trumpa i jego generałów, Stoltenberg odpowiedział, że użycie siły przeciw KRLD grozi „katastrofą”. – Stany Zjednoczone mają prawo się bronić, jak też bronić swoich sojuszników, lecz jednocześnie jestem pewien, że nikt nie chce rozwiązania militarnego – oznajmił. Dodał też, że „NATO nie ma projektów obecności wojskowej w tej części świata [w regionie Korei Północnej]”.
Pod koniec tego miesiąca Stoltenberg wybiera się z wizytą do Japonii i Korei Południowej, by tam wyrazić polityczne poparcie NATO dla tych krajów, ale uważa, że „jedynie presja ekonomiczna, polityczna i dyplomatyczna” jest prawidłową odpowiedzią na „zagrożenie północnokoreańskie”.
Podczas swego przemówienia na niedawnym Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku, prezydent Trump zagroził „całkowitym zniszczeniem” kraju Kim Dzong Una. Zwiększa się systematycznie obecność wojsk amerykańskich w regionie, m.in. bombowców strategicznych i okrętów podwodnych uzbrojonych w głowice nuklearne.
Stoltenberg, zapytany o zwiększający się zasięg i precyzję rakiet KRLD, odpowiedział, że 29 krajów Sojuszu rozważy modyfikacje swych wspólnych systemów antyrakietowych, po części operacyjnych w bazie NATO w Rumunii. „Nasi eksperci pracują nad poprawieniem technologii naszych systemów obronnych” – dodał Stoltenberg odmawiając podania szczegółów.