Gdy świat śledził wybory w Stanach Zjednoczonych, rząd Niemiec niespodziewanie upadł. Kanclerz Olaf Scholz odwołał ministra finansów, Christiana Lindnera, wywołując polityczny kryzys i rozpad koalicji rządzącej SPD, Zielonych i FDP. Decyzja ta otworzyła drogę do przedterminowych wyborów w marcu, zaledwie pół roku przed zaplanowanym terminem.
Christian Lindner, lider FDP, został wyrzucony z koalicji podczas środowego spotkania na najwyższym szczeblu rządowym, po miesiącach intensywnych napięć i sporów budżetowych, które mocno podkopały popularność rządu. Konflikty między trzema partiami koalicyjnymi – SPD, Zielonymi i FDP – narastały od dawna, a główną osią sporu były kwestie gospodarcze i budżetowe.
Wśród tematów spornych znalazły się propozycje dotyczące ulg podatkowych dla przedsiębiorców, przesunięcia terminu osiągnięcia neutralności klimatycznej oraz reformy rynku pracy i wieku emerytalnego, co mocno różniło partie pod względem ideologicznym.
Na początku listopada Lindner przedstawił 18-stronicowy dokument, który de facto stanowił manifest wyborczy FDP, wzywający do znacznych zmian w polityce gospodarczej. Przedstawił plan obniżenia kosztów energii, ulgi podatkowe dla małych i średnich firm oraz przesunięcie terminu osiągnięcia neutralności klimatycznej z 2045 na 2050 rok. Te postulaty, ostro sprzeczne z programem SPD i Zielonych, stały się kolejnym punktem zapalnym w koalicji, szczególnie że Zieloni równocześnie postulowali większe inwestycje ekologiczne, nie chcąc przesuwać celu neutralności klimatycznej.
Na ostatnim spotkaniu, nazwanym rozmowami „ostatniej szansy”, nie udało się zażegnać kryzysu. Lindner odmówił zaakceptowania kompromisu zaproponowanego przez Scholza, co doprowadziło do jego natychmiastowego odwołania. Scholz tłumaczył tę decyzję, podkreślając, że Lindner „blokował ustawy w niemerytoryczny sposób” i skupiał się jedynie na „taktyce partyjno-politycznej” zamiast na realnym działaniu. W orędziu telewizyjnym kanclerz wyraził swoją frustrację, dodając, że Lindner wykazywał „brak gotowości do współpracy” oraz stosował „małostkowe, partyjne taktyki” w momencie, gdy narastała niepewność międzynarodowa.
Godziny po odwołaniu Lindnera reszta ministrów FDP wycofała się z rządu, co oznacza rozpad koalicji sygnalizacyjnej, nazwanej tak od barw partii – czerwonej, żółtej i zielonej.
Kanclerz stwierdził, że zaoferował Lindnerowi plan, który miał na celu obniżenie kosztów energii, zwiększenie inwestycji oraz kontynuowanie wsparcia dla Ukrainy, lecz Lindner nie wykazał „żadnej chęci” do kompromisu. „Sytuacja jest poważna” – powiedział Scholz, odnosząc się do kryzysów na arenie międzynarodowej, podkreślając, że Niemcy muszą „zwiększyć wydatki na obronność i Bundeswehrę”, szczególnie teraz, gdy Donald Trump wygrał wybory w USA, co może oznaczać zmniejszenie amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy.
Wyraźnie rozgniewany Lindner w odpowiedzi publicznie oskarżył Scholza o bagatelizowanie problemów gospodarczych i o to, że „dawno nie zauważył potrzeby nowego gospodarczego przebudzenia Niemiec”. FDP, mimo że obecnie ma zaledwie 4% poparcia i znajduje się poniżej progu wyborczego, zapowiedziała walkę o miejsce w kolejnym rządzie. „Jesteśmy gotowi ponosić odpowiedzialność za ten kraj i będziemy walczyć o to, by pełnić tę rolę w nowym rządzie w przyszłym roku” — zapowiedział Lindner.
Minister gospodarki Robert Habeck z Zielonych próbował uspokoić opinię publiczną, zachęcając Niemców do traktowania tej sytuacji jako „nowego impulsu” dla kraju. Jednak ekonomiści są ostrożni. Clemens Fuest z Instytutu Ifo wyraził nadzieję na szybkie zakończenie kryzysu, dodając, że „w tak trudnych gospodarczo czasach Niemcy potrzebują rządu zdolnego do działania”.
Scholz, w odpowiedzi na rosnącą presję, zapowiedział, że w styczniu wystąpi o wotum zaufania w Bundestagu. Jeśli mu się nie powiedzie, będzie mógł zwrócić się do prezydenta o rozwiązanie parlamentu, co otworzy drogę do nowych wyborów już w marcu. Decyzja o rozwiązaniu Bundestagu należy jednak do prezydenta, który może, ale nie musi zgodzić się na wcześniejsze wybory. W razie jego zgody nowe wybory musiałyby się odbyć w ciągu 60 dni.
Tymczasem lider opozycyjnej CDU, Friedrich Merz, skrytykował działania Scholza, domagając się natychmiastowych wyborów, najlepiej już w styczniu, aby jak najszybciej zakończyć obecny kryzys polityczny. Markus Söder, lider CSU, nazwał koalicję „historią”, zaznaczając, że dalsze przedłużanie sytuacji osłabia stabilność kraju i szanse na realne reformy.