Od wczoraj Rosja ma strefę przygraniczną z Białorusią, przywrócona po 21 latach przerwy. Decyzja zapadła nagle, z początkiem lutego.
Białoruskie MSZ powitało ją oświadczeniem, że działania Rosji są sprzeczne z dwustronnymi porozumieniami i podkreśliło, że Moskwa podjęła decyzję bez uprzedzenia Mińska. Strefę zniesiono po ogłoszeniu powstania państwa związkowego (ZBiR) i podpisaniu Traktatu o Przyjaźni, Dobrym Sąsiedztwie i Współpracy.
Z kolei, w przeddzień uruchomienia strefy, Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji (FSB) wydała komunikat głoszący, że jej „ustanowienie nie przewiduje ograniczeń w przekraczaniu granicy państwowej Federacji Rosyjskiej przez obywateli obydwu państw”, „nie przewiduje kontroli osób, transportu, ładunków, towarów i zwierząt”. Ale przywrócenie strefy strona rosyjska uzasadniła potrzebą „stworzenia niezbędnych warunków ochrony granicy państwowej Federacji Rosyjskiej na odcinku rosyjsko-białoruskim”.
Rosja już w zeszłym roku wprowadziła jednostronnie kontrolę i ograniczenia ruchu dla podróżnych, którzy nie są obywatelami ZBiR. Cudzoziemcy są odsyłani na międzynarodowe przejścia na granicy ukraińsko-rosyjskiej i łotewsko-rosyjskiej.
Kroki Rosji są odpowiedzią na swobodę na jaką władze Białorusi pozwalają tranzytem przerzucać do Rosji towary unijne, na które Rosja nałożyła embargo. Oraz na uruchomienie od 12 lutego bezwizowego 5-dniowego pobytu na Białorusi dla obywateli 80 państw (w tym państw UE), jakkolwiek ten ruch ma bardzo ograniczoną formułę: trzeba przybyć poprzez lotnisko w Mińsku.