Po drugiej dotkliwej porażce w boju z wymiarem sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, prezydent Donald Trump zrobił krok do tyłu, ale jak pogroził, tylko po to, by nabrać rozpędu i uderzyć na nowo.
Po sędzim federalnym w Seattle, Jamesie Robarcie, który zawiesił rozporządzenie Trumpa zakazujące wjazdu do kraju obywatelom 7 państw muzułmańskich, teraz Federalny Sąd Odwoławczy w San Francisco podtrzymało decyzję Robarta.
Przegrywając 2:0 z sądami, Trump nie zamierza już pójść po sprawiedliwość do Sądu Najwyższego, czym się odgrażał, lecz zapowiedział, że wyda nowe rozporządzenie zakazujące wjazdu do USA. Ale nie bardzo wiadomo kiedy i kogo dotknie zakaz. Co prawda sugerował, że nastąpi to dziś, ale nie brzmiało to przekonywująco.
Trump przegrał w Sądzie Odwoławczym i była to porażka jednoznaczna. Co prawda zwolennicy Trumpa rozpowszechniali wieści, że jest to „najbardziej lewicowy” sąd w USA tyle, że troje sędziów jednomyślnie uznało, iż rozporządzenie Trumpa godzi w konstytucję, a jednym z nich jest sędzia mianowany jeszcze przez republikańskiego poprzednia Trumpa, George’a Busha młodszego.
To, że sprawowanie urzędu prezydenta różni się od zarządzania prywatnym zakładem pracy, zdaje się powoli docierać do Trumpa. Tym razem zmuszony był zapewniać: „Wygramy tę bitwę, niestety zgodnie z ustawą musi to trochę potrwać, ale ostatecznie wygramy”.
Rozporządzenie Trumpa z 27 stycznia – wydane bez konsultacji z Kongresem oraz szefami resortów odpowiedzialnych za jego wykonanie – wprowadziło ze skutkiem natychmiastowym czasowy zakaz wjazdu do USA obywateli 7 państw muzułmańskich, niezależnie od tego, że mieli ważne wizy. Wprowadzało też bezterminowe wstrzymanie imigracji z Syrii. Spowodowało to zamęt, falę protestów w kraju i na świecie i złożenie najmniej 40 pozwów oraz petycji w sądach różnych instancji USA.