Korea Północna kontynuuje ofensywę na rzecz odwilży na Półwyspie – wczoraj Pjongjang wystosował apel, w którym zwrócił się do „wszystkich Koreańczyków, w kraju i za granicą”, w którym zwrócił się, aby dokonali przełomu na rzecz zjednoczenia.
W publikowanym po połączonym posiedzeniu rządu i władz partii przez oficjalne media państwowe KRLD apelu wzywa się Koreańczyków, aby „żywiołowo działali na rzecz zmniejszenia napięcia militarnego” pomiędzy obu państwami Półwyspu Koreańskiego, „promowali kontakty, podróże i współpracę pomiędzy Północną a Południową Koreą”. Apel zawiera także obietnicę, że, że Pjongjang „zmiecie” wszelkie przeszkody stojące na drodze zjednoczenia. W apelu zaznacza się także, iż wspólne ćwiczenia wojskowe z – jak to określono – siłami zewnętrznymi nie przyczyniają się do poprawy relacji między Koreą Północną a Południową – stanowi to oczywiste odniesienie nie tylko do przeprowadzanych cyklicznie manewrów sił południowokoreańskich i amerykańskich, ale w gruncie rzeczy także do kwestii samej ingerencji obecności amerykańskiej w regionie.
Bezprecedensowy apel jest kolejnym krokiem władz północnokoreańskich w ramach propagandowej ofensywy mającej doprowadzić do odwilży pomiędzy Pjongjangiem a Seulem. Jak dotąd, po okresie niezwykle silnego napięcia wokół północnokoreańskiego programu rakietowego i nuklearnego i eskalacji, gróźb niemal na granicy otwartego konfliktu, tempo odwilży zainicjowanej przez ofertę przywódcy KRLD Kim Dzong-una w jego noworocznym wystąpieniu jest dosłownie oszałamiające. Milczący do tej pory lub rzucające buńczuczne zapewnienia o swojej militarnej mocy Pjongjang teraz wręcz prześciga się w wykonywaniu przyjaznych gestów wobec Południa.
Nie wszystkim w smak
Zaakceptowanie przez Seul północnokoreańskiej propozycji powrotu do rozmów przy okazji zbliżających się Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu wywołało wyraźną dezaprobatę Waszyngtonu, który najwyraźniej nie był przygotowany na scenariusz, w którym dwa zwaśnione od dziesięcioleci państwa koreańskie miałyby zacząć się dogadywać miedzy sobą bez jego udziału. Zachodnie media zatem konsekwentnie starają się wskazywać, że jest najprawdopodobniej podstęp chytrego Kima, aby przełamać izolację i wymusić zniesienie sankcji bez konieczności wycofania się z rozwijania programów rakietowego i nuklearnego, że łatwo (choć tego by się jeszcze miesiąc temu, gdy wydawać się mogło, że wojna wisi na włosku) spowodować tymczasowy klimat odwilży, trudniej zaś będzie wypracować stabilny klimat ocieplenia między Pjongjangiem a Seulem, niemniej jednak nawet jastrzębie nie mogą wprost krytykować procesu wskazującego na możliwość polepszenia stosunków między skłóconymi państwami, nawet jeśli ich stan skłócenia był całkiem wygodnym pretekstem do rozgrywania ambicji globalnego hegemona.
Nowe sankcje, nowe oskarżenia…
Stany Zjednoczone otwarcie też deklarują, że „nie kupują” idei „olimpijskiego odprężenia” i nie zamierzają modyfikować swojego stanowiska wobec Korei Północnej, demonstracyjnie je nawet zaostrzając. Wiceprezydent USA, który wybiera się na Igrzyska do Pjongczangu zapowiedział wprost, że wykorzysta tę okazję i „nie dopuści, aby Korea Północna zawłaszczyła Olimpiady dla swoich propagandowych celów”.
Wraz z postępem odwilży Waszyngton woli wprowadzać nowe sankcje – w środę amerykański Departament Skarbu dodał do listy dziewięć nowych pozycji i dopisał szesnaście osób – przedstawicieli KRLD działających w Chinach, Rosji i Abchazji – oraz sześć statków. Waszyngton ponowił także oskarżenia wobec Chin i Rosji o wyłamywanie się z polityki sankcji nałożonych na Koreę Północną. Chodzi przede wszystkim o dwie wymienione z nazwy chińskie firmy – Beijing Chengxing Trading i Dandong Jinxiang Trade – które jakoby wyeksportowały do KRLD metale i inne materiały mogące być przydatne do produkcji zbrojeniowej.
Zgodnie z polityką sankcji USA mogą blokować aktywa tak firm i obywateli amerykańskich jak i obcych, które współpracują z instytucjami wymienionymi na liście.
W reakcji rzeczniczka chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Hua Czunjing oświadczyło, że nic jej nie wiadomo w sprawie amerykańskich zarzutów i przypomniała, że Chiny stanowczo sprzeciwiają się wszelkim próbom próbującym rozciągania obcej jurysdykcji na chińskie podmioty.
…i nowe groźby
Znacząca jest także wypowiedź dyrektora CIA Mike’a Pompeo, który stwierdził, że już za kilka miesięcy Korea Północna będzie w stanie zaatakować bronią atomową cele w Stanach Zjednoczonych. W kontekście „olimpijskiego odprężenia” jest to wyraźny sygnał mówiący, że jego zdaniem jest to „gra na czas” i żadnej korekty stanowiska nie będzie. Pompeo dodał przy tym, że „jakkolwiek prezydent Donald Trump koncentruje się rozwiązaniu dyplomatycznym wspieranym zacieśnianiem sankcji, to CIA pracuje nad szeregiem innych opcji, na wypadek, gdyby ta linia zawiodła”, co brzmi jak zupełnie niedwuznaczna groźba. Skądinąd jest oczywiste, że sztaby i organizacje wywiadowcze nigdy nie planują (a przynajmniej – nie powinny) w oparciu o jeden tylko scenariusz, ale też przypominanie tego faktu jest zwykle zawoalowaną groźbą. Dodać trzeba, że nie tak dawno pojawiły się spekulacje, jakoby Amerykanie rozważali ewentualność porwania lub zamordowaniu Kim Dzong-una, więc tym groźniej zabrzmiały słowa Pompeo. Nie wiadomo, czy północnokoreański przywódca zamierza osobiście pojawić się na Olimpiadzie – byłby to zdecydowanie mocny sygnał wpisujący się w jego pojednawczą ofensywę – ale i tak będzie to zapewne okres szczególnie niebezpieczny, bo w tym momencie najłatwiej byłoby wykoleić to, co dzieje się między stolicami obu państw koreańskich.
Seul nie jest naiwny
– to ostatnie, czego można by się spodziewać, ale jest zdecydowany podjąć wyzwanie, skoro otworzyło się takie „okno możliwości”. Przebywający na Światowym Forum Gospodarczym w Davos południowokoreański minister spraw zagranicznych Kang Kjung-ua w wywiadzie dla agencji Reuters powiedział, że „jakaś prowokacja jest zawsze możliwa, więc podchodzimy to tych rozmów (z przedstawicielami KDRL) mając w myślach wszelkie możliwe scenariusze”. „Będziemy gotowi na wszystko, cokolwiek może się stać, ale, ogólnie rzecz biorąc, to dobra sprawa. (…) Jest to możliwość zbliżenia, pokojowego zbliżenia wokół Igrzysk Olimpijskich i musimy tę możliwość wykorzystać w najlepszy sposób”. Kang spodziewa się, że rozmowy na którymś etapie dotkną także kwestii rozbrojenia i północnokoreańskiego arsenału jądrowego.