A miało być tak przyjaźnie. I wspólne porządkowanie świata. Panowie Donald Trump, jeszcze jako kandydat na prezydenta USA i prezydent Rosji, Władimir Putin wyrażali się o sobie z taką atencją. Zwłaszcza Trump.
Nawet jeszcze parę dni temu, gdy Trump ciepło mówił o Putinie, a dziennikarz telewizji Fox rzucił, że Putin to morderca, Trump natychmiast odpalił, że przecież USA „wcale nie są takie niewinne”. A tu przy wtorku wychodzi jego rzecznik i powiada, że Rosja ma zaraz zwrócić Ukrainie Krym i skończyć z wojną na wschodzie Ukrainy.
Właściwie zaczęło się wcześniej, kiedy Trump kazał zwolnić się najbliższemu doradcy prezydenta, czyli odpowiadającemu za bezpieczeństwo państwa gen. Michaelowi Flynnowi. I nie za co innego, lecz za rozmowy z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie, kiedy do zaprzysiężenia Trumpa było 3 tygodnie. A, jak okazało się, rozmawiał i o zniesieniu sankcji antyrosyjskich przez Trumpa po objęciu urzędu. Czyli Flynn prowadził politykę zagraniczną USA, choć był tylko osobą prywatną. Teraz niektórzy powiadają, że może nawet trafić do więzienia.
Może by i ludzie o tym nie dowiedzieli się, ale o Flynnie zaczęły pisać gazety, którym donieśli ci z kontrwywiadu. Bo służby podsłuchują ambasadora Rosji z definicji, gdy rozmawia sobie przez telefon miejski. Chcąc nie chcąc, podsłuchiwały i Flynna, któremu widać nie przyszło to do głowy, choć to były dowódca wywiadu wojskowego.
„Dlaczego Trump nie potępił Flynna za omawianie sankcji z Rosjanami, gdy nie był jeszcze zaprzysiężony?”, zastanawia się „New York Times”. A może by się zastanowił, czy Flynn nie robił tego z polecenia Trumpa? No, ale gdyby wyszło, że mamy rację, to impeachment gotowy. Ale impeachmentu prędko nie będzie. Co prawda demokraci chcieliby bardzo powołać komisję Kongresu do zbadania działań Flynna, ale nie zgodzą się na to republikanie, którzy mają większość w obu izbach Kongresu.
Dzień po odejściu Flynna, do którego Trump „stracił zaufanie”, jak powiedział jego rzecznik, ten sam Trump napadł na prasę, że zniszczyła Flynnowi reputację, a winni są donosiciele z Białego Domu (czyli niby ludzie Obamy, których nie można zwolnić). Bo prasa wyciągnęła właśnie, że ludzie Trumpa już latem ub. roku prowadzili rozmowy z wysokimi oficerami wywiadu rosyjskiego.
Klimat psuje się wyraźnie. Na dictum acerbum rzecznika Trumpa, rzecznik Putina zauważył sucho: „Rosja nie rozmawia z partnerami zagranicznymi o kwestiach związanych z jej terytorium”. I niedwuznacznie oskarżył USA o obalenie prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza, stwierdzając, że Władimir Putin „cierpliwie i konsekwentnie mówi o historii przewrotu na Ukrainie, który w znacznym stopniu był sponsorowany z zagranicy”. Krótko też Trumpowi odpowiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ: „Nie zwracamy swoich terytoriów. Krym jest terytorium Federacji Rosyjskiej”.
A niedaleko wschodnich wybrzeży pojawił się dawno nie widziany rosyjski okręt nasłuchu elektronicznego „Wiktor Leonow”. Ten sam, który zawinął do portu w Hawanie w styczniu 2015 r., w przeddzień przybycia delegacji USA na rozmowy ze stroną kubańską o przywróceniu stosunków dyplomatycznych. „Wiktor Leonow” płynął co prawda 110 km od wybrzeża stanu Delaware, ale to odległość nie taka wielka, by okręt nie mógł posłuchać, co słychać w wielkiej bazie lotniczej w Delaware.
Nad rozwojem przyjaźni Trumpa do Putina może zaciążyć jeszcze jedna sprawa. „New York Times” wyciągnął właśnie, że Rosjanie potajemnie rozmieścili rakiety samosterujące, łamiąc układ z 1987 r. o likwidacji pocisków rakietowych średniego i krótszego zasięgu, zawarty jeszcze przez Reagana i Gorbaczowa. Jest to lądowa wersja odpalanej z morza rakiety SSN-30A o zasięgu do 5,5 tys. km, która przypuszczalnie przenosi głowice jądrowe.
Jak by tego było mało, Amerykanie poskarżyli się, że znowu nad ich niszczycielem „USS Porter” pływającym po Morzu Czarnym różne figury wyczyniały 10 lutego 3 rosyjskie samoloty bojowe. Na co strona rosyjska „zdziwiła” się, sucho zauważając, że „wszystkie loty naszych samolotów odbywały się i odbywają nad neutralnymi wodami Morza Czarnego, zgodnie z międzynarodowymi zasadami i wymogami bezpieczeństwa”.