Posłowie do Parlamentu Europejskiego poparli projekt rozporządzenia dotyczącego „odnowy przyrody” zaproponowany przez Komisję Europejską. Jednak rosnące wpływy partii populistycznych i klimatosceptycznych w Unii Europejskiej, a także zbliżające się wybory europejskie w 2024 roku, zwiastują trudną przyszłość dla ochrony środowiska.
Obrońcy środowiska odetchnęli z ulgą, gdy Parlament Europejski z niewielką przewagą głosów przyjął projekt rozporządzenia dotyczącego „odnowy przyrody”. Zgodnie z oczekiwaniami prawica jednomyślnie głosowała przeciwko podczas gdy lewica i ekolodzy poparli tekst. Jak przewidywano centryści z grupy Renew byli podzieleni, ale znacznie mniej niż sugerowały burzliwe debaty przed głosowaniem: ostatecznie dwie trzecie ich posłów do PE wsparło projekt.
Rozporządzenie, które wymaga dodatkowych dokumentów do wdrożenia, ma na celu przywrócenie co najmniej 20 proc. obszarów lądowych i morskich UE do 2030 roku oraz wszystkich zdegradowanych ekosystemów do 2050 roku. Obecnie 80 proc. naturalnych siedlisk i 70 proc. gleb Unii jest zdegradowanych, czasami poważnie. Ten cel, którego praktycznie nikt z wyjątkiem klimatosceptyków nie kwestionuje, jest nie tylko ważny dla walki ze zmianami klimatycznymi, ale także dla ochrony rolnictwa, któremu nieuchronne wyczerpywanie się gleb zagraża na dłuższą metę.
Zmęczenie regulacjami
Jednak ten tekst, przedstawiony przez Komisję Europejską w czerwcu 2022 roku, stał się kwestią polityczną z powodu rosnącego zmęczenia regulacjami w wielu krajach Unii. Liczba tekstów regulujących gospodarkę rośnie w niespotykanym tempie od czterech lat, co wynika z pilnej potrzeby zmiany modelu gospodarczego. To spowodowało spektakularny wzrost partii populistycznych, które sprzeciwiają się „Europejskiemu Zielonemu Ładowi”, pakietowi energetycznemu i klimatycznemu, którego pragnie Komisja, pod przewodnictwem Niemki Ursuli von der Leyen, i który wcześniej cieszył się szerokim poparciem w Parlamencie. Na przykład w Holandii partia BBB, partia rolnicza, która nie istniała w 2019 roku, stała się najważniejszą siłą polityczną w kraju pod koniec 2022 roku. Być może wygra też wcześnie zaplanowane na jesień wybory przedterminowe, które wywołał niedawny upadek rządu Marka Ruttego.
To spostrzeżenie skłoniło Europejską Partię Ludową (EPL) do porzucenia von der Leyen jesienią ubiegłego roku, mimo że ona i większość członków Komisji pochodzą z tej partii. Dla Manfreda Webera, szefa grupy EPL w Parlamencie Europejskim, nie było mowy, aby pozostawić skrajnej prawicy monopol na kwestionowanie przepisów dotyczących środowiska, co jest obiecującym obszarem działań, tak samo jak kwestia imigracji. Dla niego było to również okazja do przetestowania możliwości sojuszu między EPL a ECR (grupą, w której zasiadają PiS lub włoskie Fratelli d’Italia) po przyszłorocznych wyborach europejskich w czerwcu.
Według Pascala Canfina eurodeputowanego z partii Renaissance i przewodniczącego Komisji ds. Środowiska nie ma wątpliwości, że „operacja skrajnej prawicy i Manfreda Webera nie powiodła się”. Czy jednak na pewno? Oczywiście, Weberowi nie udało się pozbyć projektu rozporządzenia, ale ostatecznie był to tylko pretekst do przygotowania rekonfiguracji sił politycznych w Parlamencie. Z tego punktu widzenia, sekwencja ta jest korzystna dla bawarskiego polityka. Faktycznie, nie zabrakło ani jednego głosu przeciwnego projektowi w szeregach EPL (w tym LR) i ECR. Co więcej, skrajna prawica z grupy Tożsamość i demokracja (ID) oraz węgierski Fidesz Viktora Orbana (który zasiada w grupie niezrzeszonych) poparły EPL, podobnie jak jedna czwarta grupy Renew (niemieccy liberałowie, północni liberałowie i niektórzy Holendrzy).
Zmiana większości?
To zestawienie wyznacza możliwą większość po 2024 roku. Zwłaszcza że propozycja odrzucenia projektu była bardzo bliska przyjęcia (312 za, 324 przeciwko, 12 wstrzymujących się od głosu – w tym 7 z Renew). Gdyby siedmiu posłów zagłosowało inaczej, tekst zostałby odrzucony. Prawdopodobne jest, że ECR, EPL i ID zyskają na znaczeniu w czerwcu 2024 roku, podczas gdy socjaldemokraci, socjaliści, ekolodzy i Renew tracą impet. Innymi słowy, najprawdopodobniej nie będzie już większości gotowej do głosowania bez wahania nad propozycjami Komisji.
Innym powodem do zadowolenia dla Webera jest to, że skłonił ekologów do zagłosowania za tekstem, który Rada Ministrów Unii Europejskiej osłabiła poprzez usunięcie wszystkich wiążących zobowiązań. Nie zrobiliby tego, gdyby EPL nadal wspierało Ursulę von der Leyen. Belgijska ekolog Caroline Roose przyznała, że jest to „goryczkowe zwycięstwo” i ubolewała nad „blokadą ze strony prawicy”, która doprowadziła do przyjęcia „znacznie osłabionej” wersji. Innymi słowy, EPL jest zadowolone z tego tekstu. Nieprzypadkowo projekt rozporządzenia ostatecznie uzyskał większość większą niż oczekiwano, z 336 głosami za, 300 przeciwko i 13 wstrzymujących się od głosu, a część Renew zaczęła działać zgodnie z EPL.
Odrzucenie tego tekstu (który teraz musi przejść przez Radę Ministrów i Parlament przed ostatecznym przyjęciem) nawet w osłabionej formie byłoby sygnałem katastroficznym, o czym zdawali sobie sprawę ekolodzy. Ale to wątpliwe zwycięstwo prawdopodobnie jest sygnałem początku końca „Europejskiego Zielonego Ładu”, pomimo pilnej potrzeby działań na rzecz klimatu.
ALF