Były prezydent Gruzji, a równocześnie były Przewodniczący Odeskiej Obwodowej Administracji Państwowej, od 2014 poszukiwany międzynarodowym listem gończym, wcześniej fetowany w Polsce, po tym, jak nielegalnie przekroczył granicę polsko-ukraińską twierdzi, że jego życie jest w niebezpieczeństwie. Na razie otacza go chmara poszukujących przywództwa zwolenników, od Julii Tymoszenko poczynając, ochraniają go weterani batalionu „Donbas”, a jego zwolennicy zapowiadają jednoczenie „sił demokratycznych” na Ukrainie.
Najpierw na polsko-ukraińskiej granicy rozegrało się żenujące widowisko. Były prezydent Gruzji zapowiadał już wcześniej, że mimo braku odpowiednich dokumentów przejedzie z Polski na Ukrainę i wywalczy odzyskanie paszportu. Po ukraińskiej stronie, na przejściu granicznym w Krakowcu ustawili się zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy. Saakaszwili wsiadł do pociągu razem z byłą premier Julią Tymoszenko i grupą deputowanych ukraińskiej Rady Najwyższej, wśród których był Mustafa Najem – autor facebookowego wpisu, od którego zaczęło się zgromadzenie na Majdanie w listopadzie 2014 r. Towarzyszył mu też jeden z ulubionych dyplomatów PiS – Jacek Saryusz-Wolski.
Pojazd nie mógł jednak ruszyć z peronu w Przemyślu, gdyż strona ukraińska zażądała jego zatrzymania z uwagi na przebywanie w wagonie osoby bez prawa przekroczenia granicy. Gruzin odmówił opuszczenia pojazdu, co musiało wywołać wściekłość podróżnych, którzy zamierzali jechać do Lwowa i dalej do Kijowa. PKP mogło co najwyżej zaproponować im przesiadkę do autobusów lub zwrot pieniędzy na bilety. Jak relacjonowali świadkowie zdarzenia, jeden ze zirytowanych pasażerów wprost dał wyraz swojej złości.
Dalszy bieg wydarzeń był jeszcze bardziej tragikomiczny. Saakaszwili dotarł mimo trudności na granicę, został przepuszczony przez polskiego strażnika (acz z komentarzem „ma Pan nieważny paszport”). Strona ukraińska oznajmiła, że przejście po przeciwnej stronie zostało zaminowane i uniemożliwiła komukolwiek przedostanie się. Do czasu. Grupa zwolenników samozwańczego „reformatora Ukrainy”, w której widoczni byli mężczyźni w wojskowych koszulach, z czarno-czerwonymi banderami i z flagami narodowymi w końcu przeciągnęła go na drugą stronę, pokrzykując, iż „zwycięstwo będzie należeć do nas”.
W końcu kolumna zwolenników Saakaszwilego triumfalnie przemaszerowała trzy kilometry i dotarła do Lwowa. Komentatorzy podzielili się w ocenach. Jedni podkreślają żenujący przebieg wydarzeń, na którym ucierpieli zwykli obywatele przekraczający granicę, wróżąc Saakaszwilemu tylko kłopoty, inni są zdania, że to Petro Poroszenko wchodząc w konflikt z byłym prezydentem Gruzji popełnił polityczne samobójstwo.
Po przekroczeniu granicy Saakaszwili przeprowadził konferencję prasową we Lwowie, otoczony przez tłum sympatyków. Poparcia udzielił mu mer miasta Andrij Sadowy, który podobnie jak Saakaszwili był swojego czasu przedstawiany w mediach jako przyszły reformator i odnowiciel Ukrainy. Wcześniej obaj politycy zjedli posiłek w restauracji, którą na tę okazję „zawłaszczyła” grupa członków batalionu „Donbas”, wypraszając innych gości.
Gruzin odgrażał się, że pomaszeruje wprost na stolicę kraju, a towarzysząca mu od polskiej granicy Julia Tymoszenko dodała: „dziś wszystkie opozycyjne, demokratyczne, proeuropejskie siły rozpoczęły konsultacje w sprawie wspólnej koordynacji działań”. Jak pamiętamy – również rząd w Kijowie od początku przedstawia się jako demokratyczny i proeuropejski i jako takowy ma poparcie UE i USA.
Saakaszwili stwierdził, że jego życie na Ukrainie jest zagrożone, bo rządzący Petro Poroszenko boi się jego zdolności reformatorskich i zdążył już dogadać się z władzami Gruzji w sprawie wydania go tamtejszemu wymiarowi sprawiedliwości. Tam przeciwko byłemu prezydentowi toczą się cztery postępowania karne.
Na razie reakcja rządu w Kijowie na działania Saakaszwilego nie jest szczególnie radykalna. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow stwierdził, że Gruzin będzie ścigany za nielegalne przekroczenie granicy. Kłopoty z prawem będą mieć także ludzie, którzy bezpośrednio pomogli mu przełamać kordon strażników granicznych. Chciałoby się dodać: o ile państwo ukraińskie będzie w stanie pociągnąć ich do odpowiedzialności. Minister dodał także, że jego resort nie zajmie się ekstradycją Saakaszwilego, bo nie na tym polegają jego obowiązki.
Tymczasem Saakaszwili otrzymał protkół nielegalnego przekroczenia granicy. 18 września będzie on rozpatrywany przez sąd rejonowy w Mościskach. Do tego czasu były prezydent Gruzji ma zamiar podróżować po Ukrainie.
Sprawę w końcu uznało za stosowne skomentować także polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na co bardzo oczekiwano po tym, gdy Saakaszwili kilkakrotnie zasugerował, że ma jego poparcie. Witold Waszczykowski nie odniósł się do kwestii, na jakiej podstawie bezpaństwowiec przekracza kolejne granice i oznajmił jedynie, że afera Saakaszwilego to wewnętrzna sprawa wschodniego sąsiada Polski. „Zaprzyjaźniony” rząd w Kijowie bez wątpienia jest zachwycony.