27 listopada 2024

loader

Sadyści z Ratyzbony

Ofiarami przemocy fizycznej lub seksualnej było co najmniej 547 chłopców śpiewających w chórze katedralnym w Ratyzbonie. Wiele lat kapelmistrzem był tam brat papieża Benedykta XVI.

Działający przy katedrze w Ratyzbonie chór Domspatzen (Katedralne wróbelki) jest jednym z najbardziej znanych chłopięcych chórów w Niemczech. Istnieje od ponad 100 lat. W latach 1964-94 dyrektorem muzycznym chóru był ksiądz Georg Ratzinger, brat późniejszego papieża. Od 1994 roku kapelmistrzem z jest osoba świecka. Chórzyści chodzą do przeznaczonej tylko dla nich szkoły i mieszkają w internacie.
Od lat do opinii publicznej przedostawały się informacje, które były lekceważone. W maju 2015 sprawą przeszłości chóru zajął się adwokat Weber. Przez ten czas przeprowadził rozmowy z dziesiątkami członków chóru oraz ludźmi odpowiedzialnymi za zespół w różnych latach. Dzięki pełnomocnikowi biskupstwa w Ratyzbonie zajmującemu się wykorzystaniem nieletnich mógł też korzystać z tajnych archiwów i teczek osobowych tamtejszego Kościoła.
Weber zbadał przypadki z lat 1945-92. Przez ten czas w chórze i w internacie było 2 100 chłopców. – Do przemocy dochodziło przede wszystkim w przedszkolu, ale także w gimnazjum, należących do chóru – mówił Weber na konferencji prasowej w Ratyzbonie.
Dodał też, że dla ofiar pobyt w chórze i internacie był „więzieniem, piekłem i obozem koncentracyjnym”. Niemal wszyscy wspominali ten czas jako „najgorszy okres w ich życiu, naznaczony przez strach, przemoc i bezsilność”. Zdaniem adwokata odpowiedzialność za to spada również na brata byłego papieża Josepha Ratzingera, Georga.
– Można mu zarzucić chowanie głowy w piasek i brak reakcji, mimo że wiedział o problemie – twierdzi Weber.
Bo, zdaniem Webera, o naruszaniu prawa wiedzieli wszyscy, jednak główną odpowiedzialność za przestępstwa wobec chłopców ponosi dyrektor szkoły oraz katecheta. Adwokat uważa, że wśród zastraszonych dzieci panowała „kultura milczenia”, zaś dorośli dobro instytucji stawiali wyżej niż dobro uczniów.
Mimo, że wykryte przez Webera przestępstwa podlegają przedawnieniu, to ich ofiarom należy się odszkodowanie.
– Cierpiałem, ale nie chcę pieniędzy. Po upływie 50 lat niemożliwe jest zadośćuczynienie finansowe. Sam muszę sobie z tym poradzić – mówi dziennikowi „Süddeutsche Zeitung” jeden z dawnych członków chóru.
Mężczyzna mający teraz 71 lat niedawno spotkał się ze szczególnie przez siebie znienawidzonym nauczycielem matematyki. Okazało się, że matematyk był w czasie wojny więźniem obozu koncentracyjnego. – Powiedział do mnie: życie jest ciężkie. Chciałem was do tego życia przygotować – opowiada gazecie Metz. – Po tej rozmowie odzyskałem spokój duszy – powiedział SZ były członek Katedralnych Wróbelków.

trybuna.info

Poprzedni

Teraz pora na Astanę

Następny

Pierwsza porażka Pawła Fajdka