Premier Hiszpanii, Pedro Sanchez, w odpowiedzi na niedawną porażkę swojej partii, Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), w wyborach regionalnych i lokalnych, podjął decyzję o rozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych. Sanchez wyznaczył datę wyborów na 23 lipca, argumentując, że najlepszym rozwiązaniem w obecnej sytuacji jest oddanie głosu społeczeństwu.
Centroprawicowa Partia Ludowa (PP) zwyciężyła w niedzielnych wyborach regionalnych i lokalnych, zdobywając 31,5 proc. głosów – o blisko 9 punktów procentowych więcej niż podczas wyborów w 2019 roku. Partia ta wygrała we wspólnotach autonomicznych Madrytu, Murcji, Balearów, Aragonii, Walencji, Kantabrii oraz w La Rioja.
Socjaliści premiera Sancheza otrzymali 28,1 proc. głosów, co oznacza 1,2 punktu procentowego mniej niż w wyborach przed czterema laty. Zwyciężyli na Wyspach Kanaryjskich, w Asturii, Kastylii-La Manchy oraz w Estremadurze.
Na trzecim miejscu uplasowała się skrajnie prawicowa partia Vox z poparciem 7,1 proc., czyli o blisko 4 punkty procentowe więcej niż podczas poprzednich wyborów regionalnych i lokalnych.
Sanchez podejmuje ryzyko
Sanchez, który jest premierem Hiszpanii od pięciu lat, zdecydował się na ryzykowny ruch. Po tym jak prawica wyprzedziła lewicę o 800 tys. głosów w wyborach regionalnych i lokalnych, postanowił przyspieszyć wybory parlamentarne, które początkowo miały odbyć się w grudniu. Podczas przemówienia telewizyjnego ogłosił, że zakomunikował głowie państwa królowi Filipowi VI swoją decyzję o rozwiązaniu parlamentu i przystąpieniu do ogłoszenia wyborów powszechnych, które odbędą się w niedzielę 23 lipca.
Lider hiszpańskiej lewicy z pewnością liczy, że uda mu się w ten sposób zaskoczyć rosnącą w siłę prawicę.
Wyzwanie
Na czele pierwszego koalicyjnego rządu w dziejach hiszpańskiej demokracji – sojuszu z Unidas Podemos – Pedro Sanchez wiedział, jak poradzić sobie z pandemią, poprawić sytuację gospodarczą (nie udało się jednak ograniczyć bardzo dużego długu publicznego), a także wdrożył ważne reformy – eutanazja, podwyżka płacy minimalnej, reforma pracy, ograniczenie rachunków za prąd, ograniczenie wzrostu czynszów…
Jednak w ostatnich miesiącach działania lewicowej koalicji rządzącej wywołały zdumienie sporej części hiszpańskiej opinii publicznej. W szczególności chodzi o zatwierdzenie źle skonstruowanej ustawy o zgodzie seksualnej, której paradoksalnym skutkiem było przedwczesne zwolnienie z więzienia lub złagodzenie wyroków dla dziesiątek przestępców seksualnych. Sanchez stoi więc przed trudnym zadaniem. Musi przekonać wyborców do poparcia jego partii, mimo ostatnich problemów.
ALF/PAP