Tym razem zła wiadomość przyszła do Polski ze leżącej na Morzu Śródziemnym wyspy Ventotene. Spotkali się tam, żeby pogadać o przyszłości Europy po Bretixie, przywódcy Niemiec, Francji i Włoch. Przywódcy z Polski nie było
Od wielu tygodni z europejskich centrów politycznych płyną wyraźne sygnały, że Europa Zachodnia będzie dążyć do pogłębiania integracji. W nim bowiem upatruje lekarstwa na obecne kłopoty zarówno ekonomiczne, jak i te związane z bezpieczeństwem. Anty-integracyjne stanowisko rządzących obecnie Polską ugrupowań jest znane, więc nic dziwnego, że nas się nie zaprasza. Z góry wiadomo, co powiemy. To, że Polska chce odgrywać wiodącą rolę pośród państw Europy środkowo-wschodniej, jeszcze nic nie znaczy.
Naszą pozycję osłabia bez wątpienia Brexit, któremu nie udało się nam zapobiec. Sytuacja jest więc taka, że w dialogu wewnątrz europejskim odpadł nam strategiczny sojusznik. Londyn musi teraz poukładać się sam ze sobą, a potem na nowo z Unią Europejską. Nasze sprawy zeszły na dalszy plan. Na nasze europejskie możliwości, na opinię, jaką mamy w Europie, wpływa też niekończąca się wojna rządu z Trybunałem Konstytucyjnym postrzegana w Europie jednoznacznie – jako próba osłabienia standardów demokratycznych. Tych strat nie zrekompensują najlepsze nawet stosunki Jarosława Kaczyńskiego z Victorem Orbanem. Zresztą swoistą odpowiedzią na obecne polskie fobie jest sam fakt zorganizowania spotkania prezydentów Francji i Niemiec oraz premiera Włoch na wyspie Ventotene. Tam, w faszystowskim więzieniu, dziennikarz Altiero Spinelli został w 1941 roku współautorem „Manifestu na rzecz Europy wolnej i zjednoczonej”, który stał się jednym z dokumentów ideowych integracji europejskiej. Wygląda na to, że „stara Europa” nie ma zamiaru oglądać się na „nową”, a już zwłaszcza na Polskę i nie wyzbędzie się ideałów, które są fundamentem wspólnego europejskiego gmachu.