Prezydent Egiptu Abdul Fattah as-Sisi ogłosił w kraju stan wyjątkowy. Potrwa on trzy miesiące. To reakcja na niedzielne ataki tzw. Państwa Islamskiego w kościołach chrześcijan koptyjskich w Tancie i Aleksandrii, w których łącznie zginęły 44 osoby.
Wojna z dżihadystami będzie długa i bolesna – mówił w niedzielę as-Sisi podczas przemowy w pałacu prezydenckim w Kairze, uzasadniając wprowadzenie stanu wyjątkowego. Egipski prezydent już wcześniej zdecydował o rozmieszczeniu oddziałów wojskowych w całym kraju, aby można było zapewnić ochronę „kluczowej infrastrukturze”. Sam stan wyjątkowy umożliwi aresztowania oraz przeszukania domów bez nakazów. Decyzję as-Sisiego musi jednak poprzeć parlament. Partia przywódcy stanowi w nim jednak większość.
Jak zauważa BBC, wprowadzenie stanu wyjątkowego w Egipcie najprawdopodobniej zaniepokoi aktywistów zajmujących się prawami człowieka. As-Sisi, wojskowy, któy wcześniej był ministrem obrony, jest bowiem krytykowany przez międzynarodowe organizacje o ich łamanie, a także liczne nadużycia. Według Human Right Watch od objęcia przez niego rządów w 2014 r. tysiące opozycjonistów zostało w Egipcie aresztowanych podczas nalotów policyjnych, a siły bezpieczeństwa dopuściły się m.in. tortur, porwań czy egzekucji bez wyroków.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego to reakcja na dwa zamachy, do których doszło w kościołach chrześcijan koptyjskich w Tancie i Aleksandrii w Niedzielę Palmową. Podczas nabożeństw wysadziło się dwóch zamachowców samobójców. W Tancie zginęło 27 osób, w Aleksandrii 17, w tym czterech policjantów, którzy usiłowali zatrzymać napastnika przed wejściem do środka świątyni. Zamachy przeprowadziło Państwo Islamskie, które już wcześniej atakowało chrześcijan koptyjskich, m.in. w grudniu 2016 r., kiedy w kościele zginęło 28 osób. Kalifat ostrzegł przed kolejnymi zamachami.
