8 listopada 2024

loader

Strajk w sklepach potentata

„Musimy zarabiać więcej, to konieczność, jeśli mamy żyć na normalnym poziomie i dać wsparcie naszym rodzinom” – powiedział portalowi Telesur 55-letni pracownik Walmaru w mieście Arica, który wraz z ponad 16,5 tys. zatrudnionych w amerykańskiej sieci supermarketów rozpocznie niebawem strajk.

Sytuacja pracowników chilijskiego oddziału Walmartu jest charakterystyczna dla stosunków społecznych w najbardziej rozwarstwionym kraju Ameryki Południowej. Związki zawodowe, które wciąż nie odbudowały swojej siły sprzed kapitalistycznej dyktatury Augusto Pinocheta, nie są obecnie w większości zakładów pracy, co przekłada się na niski udział pracowników w wypracowywanych przez nich zyskach. Tak też jest w Walmarcie, amerykańskiej korporacji, która słynie z niskich stawek dla zatrudnionych, obozowych warunków pracy i brutalnego tłumienia zalążków samoorganizacji pracowniczej.
W Walmarcie od kilku lat działają związki, co jest nadzieją na lepsze jutro. Centrala reprezentująca zatrudnionych w 380 placówkach poinformowała w piątek o demokratycznej decyzji 63,4, proc. pracowników, którzy opowiedzieli się za strajkiem w ramach referendum. Załogi domagają się wzrostu płac o 8 proc. w stosunku do obecnych warunków. Zarząd Walmartu proponuje 2 proc., co zostało odebrane wśród pracowników ze wzbudzeniem. Zarabiają obecnie w okolicach pensji minimalnej, która w Chile wynosi ok. 210.000 peset, czyli ok. 1320 zł.
„Jesteśmy gotowi do dialogu” – oświadczyło kierownictwo sieci, jednak związkowcy zwracają uwagę, że szefostwo jest skłonne rozmawiać wyłącznie wtedy, gdy strona pracownicza godzi się na daleko idące ustępstwa. Odpowiedzią zatrudnionych będzie więc strajk, którego termin poznamy w najbliższych dniach.

trybuna.info

Poprzedni

Jak Coca-Cola

Następny

Krwawe wybory w Wenezueli