8 listopada 2024

loader

Szczyt pod znakiem migracji

Szokujące doniesienia CNN o odradzaniu się niewolnictwa w „wyzwolonej” spod tyranii pułkownika Kaddafiego Libii to tylko wierzchołek góry lodowej. Problem jest poważniejszy i nie rozwiążą go proste remedia, takie jak uszczelnianie granic czy wspomaganie libijskiej straży przybrzeżnej.

– To handel ludźmi. Afrykanie handlują Afrykanamiami. To musi się skończyć, a my musimy działać z pełną mocą. Unia Afrykańska, Unia Europejska i ONZ zdecydowały, by rozpocząć pilną i zdecydowaną akcję i ewakuować z Libii tych, którzy mogą i chcą być ewakuowani. Operacja będzie prowadzona w najbliższych dniach i tygodniach – poinformował uczestników wczorajszego szczytu UE-Afryka prezydent Francji Emmanuel Macron. Jeszcze w nocy poprzedzającej szczyt rozmawiał z przywódcami Niemiec, Hiszpanii, Włoch i krajów afrykańskich. Z kolei Włochy zapowiedziały wsparcie finansowe dla libijskiej straży granicznej.

Na co pomoc?

Europa jest ważnym donatorem pomocy rozwojowej dla Afryki, jednak w ostatnich latach sposób jej rozdysponowania zmienia się – relatywnie coraz mniej zostaje przeznaczona na pomoc rozwojową, więcej – na powstrzymywanie napływu imigrantów. Czyli – w rezultacie – nie na sprawy będące przyczyną powstawania fali migracyjnej, ale na likwidowanie jej objawów. Jeśli w tym kierunku dalej będą rozwijać się relacje między oboma kontynentami, należy oczekiwać, że sytuacja się tylko pogorszy. Problem w tym, że na istotne wsparcie rozwoju w państwach subsaharyjskiej Afryki Europa nie chce wyłożyć odpowiednich środków, ani – co trzeba dodać – byłyby one przygotowane na ich zagospodarowanie. O milionach, jeśli nie miliardach, zmarnowanych środków wydawanych na źle pomyślane programy pomocowe nie trzeba przypominać. Zbyt często jednak tego rodzaju argumenty są wysuwane po to, aby uzasadniać ograniczenie pomocy, a nie po to, aby poprawiać jej efektywność.

Dwa głosy

Jeśli wsłuchać się w głosy Europy i Afryki wysłyszane podczas szczytu, wnioski nie są optymistyczne. Jedna i druga strona mówią bowiem o zupełnie różnych sprawach. Dla przywódców europejskich wiodącym tematem jest powstrzymanie migracji, dla Afrykanów – rozwój. – Afrykańska młodzież stanowi ponad 60 procent populacji całego kontynentu. Nie ma przesady w tym, że bez mocnego inwestowania w młodzież, jej edukację, szkolenia, walkę z bezrobociem, rozwój intelektualny, kulturalny i sportowy, Afryka, a co za tym idzie także Europa, nie mają przyszłości – mówił przewodniczący Komisji Afrykańskiej Moussa Faki. Spośród reprezentantów UE w podobnym tonie wypowiadała się premier Beata Szydło. – Jeżeli chcemy zatrzymać nielegalne migracje, jeżeli chcemy, żeby ci ludzie mieli tutaj perspektywę życia i rozwoju w Afryce, to musimy stworzyć ku temu warunki. I o tym między innymi będziemy rozmawiać na szczycie i te środki, które również asygnuje Polska do tego funduszu, są temu poświęcone – powiedziała.
Jednak perspektywa doraźnych akcji – takich jak zaproponowana przez prezydenta Macrona – wyraźnie po stronie europejskiej przeważała. Oświadczenie, że coś zrobi się z czarnymi niewolnikami w Libii – a raczej z ludźmi tak zdeterminowanymi, żeby odmienić swój los, że godzącymi się nawet na niewolę i ryzyko śmierci – czy to w czasie drogi przez Saharę, czy w wodach Morza Śródziemnego – robi oczywiście wrażenie. Głos silny, zdecydowany, poparty środkami. Francja znów w roli lidera europejskiej polityki wobec Afryki. To dobrze brzmi w mediach. Ale tak naprawdę jest to tylko „odepchnięcie” problemu, które ani na jotę nie przybliży jego rozwiązania.

trybuna.info

Poprzedni

Irańska odpowiedź

Następny

Niech pozwolą nam na aborcję!