Po miesiacach protestów upadł „wieczny” prezydent Sudanu, ścigany listem gończym za zbrodnie wojenne i śmierć ponad 300 tys. ludzi w prowincji Dar Fur Umar al-Baszir.
Informacje o tym, co naprawdę stało się w Chartumie są sprzeczne – jedno wydaje się pewne: rządzący krajem od przewrotu w 1989 r. Umar al-Baszir nie jest już głową sudańskiego państwa.
Po nieustających od grudnia ub. roku krwawych protestach sprawę w swoje ręce wzięła armia. To wojskowi bowiem odsunęli Umara al-Baszira i przejęli kontrolę nad rządowymi gmachami oraz telewizją. W efekcie zatem był to wojskowy zamach stanu. Minister obrony Sudanu Awad Mohamed Ahmed Ibn Auf poinformował o sformowaniu się Rady Wojskowej, która będzie stać na czele państwa przez 2 lata. Oprócz tego rząd kraju i władze regionalne zostały rozwiązane, minister zaapelował do wszystkich formacji zbrojnych w kraju o wstąpienie w szeregi armii. Jak poinformował, w kraju zostaje wprowadzony stan wyjątkowy na okres 3 miesięcy. W tym okresie będzie zawieszone obowiązywanie konstytucji.
To, że ostateczny cios prezydentowi al-Baszirowi zadali wojskowi nie jest zaskoczeniem. gdyż już od pewnego czasu pojawiały się różne sygnały świadczące, że armia dystansuje się od władz państwowych. Dochodziło nawet do sytuacji, w których wojsko chroniło uczestników protestów, a nawet dochodziło do strać między żołnierzami a ochraniającymi budynki państwowe siłami bezpieczeństwa. Były to jednak zdarzenia, które trudno było jednoznacznie interpretować. Jak się wydaje, decyzja o przejęciu władzy zapadła na nadzwyczajnym posiedzeniu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, które odbyło się bez udziału prezydenta.
Jaka opcja dojdzie teraz do władzy? Wiele wskazuje, że mogą to nie być siły demokratyczne, ale związane z Braćmi Muzułmanami – ponadpaństwową, konserwatywną organizacją religijno-polityczną. Jako potencjalnych następców al-Baszira analitycy wskazują ministra obrony oraz byłego szefa sztabu Emada al-Din Adawiego – poróżnionego z prezydentem ze względu na jego islamistyczne poglądy.
Niezależnie od sprawy sukcesji, protestujący Sudańczycy zdają się uważać, że obalenie znienawidzonego al-Baszira to zwycięstwo. Wskazywałyby na to odbywające się w Chartumie demonstracje, których uczestnicy publicznie demonstrowali radość z dokonujących się wydarzeń. Równocześnie jednak demonstranci wyraźnie opowiadają się za rządami cywilnymi i oczekują rozmów z wojskiem na temat przyszłości kraju. Wszystko wskazuje zatem, że to jeszcze nie koniec.